poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Jest nadzieja dla koni?


W artykule Wprost o koniu, który przewrócił się na Włosienicy 19 czerwca 2012 i najprawdopodobniej trafił do rzeźni zaraz po tym, pojawia się po raz pierwszy wypowiedź pracownika TPN, w której Park mówi, że być może praca koni na trasie Palenica - Włosienica zostanie zakazana.

Jest to już duży postęp. Jednak do rzeczywistego zakazu jeszcze daleka droga. Znowu bowiem pojawiają się w tej samej wypowiedzi zdania o tradycji, o potrzebie utrzymania hodowli konia pociągowego na Podhalu i fakcie posiadania źródła utrzymania dla 60 rodzin.
W porządku, ludzie muszą z czegoś żyć, muszą pracować. Ale czy mają prawo zmuszać do nadzwyczajnego wysiłku zwierzęta tylko po to , aby napchać własne brzuchy? Czy współczesny świat nie daje innych możliwości? Czy skoro ktoś mieszka na wsi to do końca świata on i jego potomni muszą uprawiać rolę, czy hodować zwierzęta na rzeż, a ludzie z miasta pracować w fabrykach?
Świat daje wiele innych możliwości. Wystarczy się rozejrzeć. Dokształcać, czytać książki, poszerzać swą wiedzę. To nie jest takie trudne!


Skąd ponadto taka troska o te 60 podhalańskich rodzin, w czasie kiedy nikt nie zająknie się nawet o rodzinach, które musiały wyjechać z Polski w poszukiwaniu pracy i godnego życia? Kto martwi się ojcami i matkami, którzy całymi miesiącami nie oglądają swych dzieci, bo pracują za granicą, a żona czy mąż i dzieci musiały zostać w Polsce. Albo tymi ludźmi, których zwalnia się z pracy "bo jest kryzys"? Takich rodzin jest znacznie więcej niż tych 60 rodzin z Podhala. Kto za nimi się ujmie?
Kto przejmuje się życiem Nowakowskich i ich 33 psów? Czy mają pracę, czy mają czym wyżywić psy i siebie? Nikt! Dlaczego więc górale z Podhala są wyróżniani? Dlaczego mają fory? A wszystkich innych świat ma ... wiadomo gdzie.

Do czego wreszcie tak niezbędna jest hodowla konia zaprzęgowego na Podhalu? Do nabijania portfeli ciężkim euro za transporty do włoskich rzeźni? Każdy jeden koń pracujący na trasie do Morskiego Oka kończy w rzeźni. Pojęcie emerytury dla góralskiego konia nie istnieje.
Taka jest prawda o koniach pociągowych w całej Polsce. I nie tylko pociągowych. Wystarczy odwiedzić stronę jakiejkolwiek fundacji ratującej konie, by zmienić swój własny pogląd na wszystkie sprawy związane z końmi w tym kraju.

TPN zorganizował badania koni przed sezonem. Konie szły z fasiągiem zapełnionym 14 osobami, czyli tak jak zgodnie z obecnymi przepisami potem pracują w lecie. Badający je weterynarz był pozytywnie zaskoczony ich formą. Wg niego konie wyglądały po wciągnięciu wozu z pasażerami jak po wyjściu ze stajni. Miały normalne tętno, normalnie się poruszały. Wiedział, że to były świeże konie, które dopiero rozpoczęły pracę? Dlaczego zatem po dwóch sezonach, najczęściej, konie trafiają do rzeźni? I dlaczego badań nie robi się w środku sezonu?
Odpowiedź jest prosta. Badania mają zamknąć twarze krytykom. Mają pokazać, że obrońcy zwierząt chcą jedynie pozbawić górali zarobku. To jest ich prawdziwy, jedyny i chytry plan!

Odpowiadając na pytanie w tytule, dla koni nie ma nadziei. Ta historia nie będzie miała happy endu. Tak czy inaczej konie z Morskiego Oka zakończą swój żywot w rzeźni. Niezależnie od tego, czy fasiągi do Włosienicy zostaną zakazane, czy nie.
Dla koni może tylko zmienić się to, że za nim do rzeźni trafią nie będą zmuszane do idiotycznej pracy. Górale i inni wieśniacy nigdy nie zrezygnują z zarobku skoro za kilogram końskiego żywca można dostać 9 zł.
Dlatego koń musi zniknąć z rejestru zwierząt rzeźnych. To zaś jest w gestii ministra rolnictwa. Wystarczy popatrzeć na twarze piastujących od lat ten urząd i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to możliwe w najbliższym czasie.

Możliwe natomiast jest z całą pewnością zatrzymanie przeklętych fasiągów na trasie do Morskiego Oka. Widać, że ciągłe wyciąganie tej sprawy daje efekty, czego najlepszym dowodem jest wypowiedź pracownika parku. Trzymamy tego pana za słowo.

Warto też przeczytać artykuł na zakopaneportal.pl o tej sprawie oraz nasz wcześniejszy tekst. Znajduje się tam między innymi instrukcja co robić, kiedy jesteśmy świadkami łamania przepisów przez fiakrów.
Pamiętajmy - możemy zmieniać świat, możemy zrobić go lepszym. Potrzeba tylko do tego wrażliwości, zrozumienia i współodczuwania. Musimy dać odpór barbarzyństwu!

3 komentarze:

  1. Ludzie są okrutni wobec siebie i wobec zwierząt. Chyba nie ma nadziei na wyeliminowanie bezmyślnego barbarzyństwa, ale im więcej się o tym mówi i pisze, tym więcej stworzeń udaje się uratować, choć to walka trudna, mozolna i często bez szczęśliwego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko przyklasną tej wypowiedzi.
      Smutno mi:(

      Usuń
  2. Biedne te konie, tak jakby brakowało jedzenia
    i koniecznie zagranica musi jeść konie ...

    OdpowiedzUsuń

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...