wtorek, 22 grudnia 2009

I nastała zima

Wbrew wcześniejszym prognozom przyszła prawdziwa zima, jakiej od bardzo dawna nie było o tej porze roku.
Dla nas oznacza to wreszcie normalne warunki treningowe, które skwapliwie wykorzystujemy. Co prawda śniegu nie ma zbyt wiele i nadal musimy trenować na wózkach, ale temperatury pozwalają nam realizować ambitne plany treningowe. A to oznacza, że pokonujemy już regularnie dystanse dochodzące do sześćdziesięciu kilometrów w jednym ciągu.

W połowie stycznia przeprowadzimy pierwszą w tym sezonie jazdę 24-o godzinną.
Zaczynamy o 10.00 jednego dnia i kończymy o 10.00 następnego. Taka akcja pozwoli nam dokładnie określić w jakim stopniu jesteśmy przygotowani do wyprawy. Pojedziemy systemem jazda-odpoczynek, gdzie czasy pracy i przerw będziemy dostosowywać do warunków i samopoczucia, czyli dokładnie tak jak to będzie na Inarijarvi.
Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie to pokonamy w ten sposób 160-170 kilometrów.

Od dziesięciu lat pracujemy z psami zaprzęgowymi, ale one wciąż nie przestają nas zadziwiać. Ich możliwości fizyczne są wprost nieprawdopodobne! Kiedy wracają do domu po ciężkim, długim biegu, to zamiast zaszyć się w kojcach i odpoczywać wolą włóczyć się po wybiegu i bawić ze sobą. Prym we wszystkich zabawach wiedzie Luna, która jest zwierzem po prostu niezniszczalnym.

Kiedy zaprzęgowce są odpowiednio przygotowane, odżywione i wypieszczone to stają się zdolne do podejmowania zadań wręcz niewyobrażalnych! Dzięki temu potrafią przebiec 60 kilometrów, zatrzymać się na czterdzieści minut, aby coś zjeść, a następnie pokonać kolejne 30-40 kilometrów. A po pięciu, sześciu godzinach spania i jedzenia zacząć wszystko od nowa. I tak przez kilka dni pod rząd. Dla ludzi są to możliwości nieosiągalne i trudne do pojęcia jeśli się czegoś takiego nie miało okazji zobaczyć na własne oczy. Jesteśmy wielkimi szczęściarzami, że możemy aktywnie brać w tym udział.

P.S.
Pisząc te słowa widzimy padający za oknem śnieg. Chyba następny trening będzie już na saniach.






piątek, 11 grudnia 2009

I po mrozie:(


Tydzień temu cieszyliśmy się delikatnym mrozkiem, ale już na drugi dzień temperatura wróciła do swojej nienormalnej normy.
Cały tydzień dodatnich temperatur znowu ograniczał ilość pokonywanych przez nas kilometrów. I tak prawdopodobnie będzie przez cały czas naszych przygotowań.
Dlatego zwiększamy obecnie ilość treningów, nie zwiększając jednocześnie ilości kilometrów. Powoduje to niestety, że mamy znacznie mniej czasu na inne sprawy, ale innego wyjścia nie ma.
W tej chwili niemal nie mamy wolnego. Cały spędzamy na treningach i przygotowaniach, no i wciąż poszukujemy sponsorów.
A propos, oddychające spodnie firmy Husky spisują się doskonale, świetnie odprowadzają nadmiar ciepła dzięki czemu nigdy nie są mokre od potu wewnątrz. Przy pracy w takich warunkach, kiedy treningi zajmują nam wiele godzin, ma to ogromne znaczenie.







czwartek, 3 grudnia 2009

Nareszcie mróz!


Dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie mieliśmy sposobność zrobić trening w warunkach zbliżonych do normalnych:) To znaczy, że było w miarę zimno, jakieś minus jeden. I jeszcze, to ostatnio luksus, nie padało. A na dodatek świeciło słońce! Niemal już zapomnieliśmy, że może tak być. Oby tak dalej, bo potrzebujemy zimna jak nie przymierzając kania dżdżu.

Ciepła i mokra aura wymusza skracanie bieganych dystansów oraz, co gorsze wywołuje falę psich przeziębień. Właśnie tak, haszczaki się przeziębiają! Dzieje się to kiedy zimą jest ciepło. Podobnie zresztą jak z ludźmi. Nas też dopadają grypy w taką pogodę.
Witamina C, rutinoscorbin dwa razy dziennie w paszcze chore i zdrowe (profilaktyka), a paszcz trzydzieści, więc mrozie nadchodź, bo roboty z tym kupa, a tej u nas nie brakuje. Roboty i kupy zresztą też:)

Natomiast światło w lesie było dzisiaj zupełnie odjechane!










wtorek, 24 listopada 2009

HUSKY naszym sponsorem!


Jest nam niezwykle miło poinformować, iż dzięki uprzejmości Pana Romana Szczęsnego, wyłącznego dystrybutora na Polskę odzieży outdoorowej firmy HUSKY, otrzymaliśmy bardzo ciepłe kurtki i spodnie oraz ekstremalne śpiwory i namiot.
Sprzęt HUSKY przejdzie wraz z nami ostry lapoński test i na pewno go zaliczy.
Zapraszamy do zapoznania się z ofertą HUSKY na stronie huskypolska.pl oraz w dobrych sklepach z odzieżą turystyczną.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Rodzinny trening 10.11.09

Oto zdjęcia z naszego kolejnego treningu, w którym wziął udział nasz
"dog helper" Kacpi. Nasz syn bardzo garnie się do pracy z psami,
a wspólne treningi to dla niego idealny sposób na naukę opiekowania się przyszłym zaprzęgiem.

Krótki postój na gorącą herbatę



Anga po raz pierwszy jako główny lider




Lego & Luna


Moomin & Inari

poniedziałek, 19 października 2009

Luna już w zespole!


W zeszłym tygodniu Lunka pomyślnie przeszła badania lekarskie i nic nie stało już na przeszkodzie, aby mogła wejść do teamu Krzyśka.
Zaskoczyła nas kompletnie, bo wczorajszy trening był jej pierwszym w życiu, a sprawiła się jakby nic innego nie robiła wcześniej, tylko biegała w zaprzęgu!
W zespole zaadoptowała się identycznie jak w stadzie - czyli bez żadnych problemów.
Tak oto pies, który kilka miesięcy temu miał wyrok śmierci, dziś kapitalnie wchodzi do zaprzęgu i staje się jego bardzo ważnym elementem.
Jest niesamowicie spokojna i świetnie radzi sobie z linkami, w których zazwyczaj plączą się początkujące psy. Ona nie ma tego problemu. Powoli kompletuje się zespół. Od początku października pracuje z nami już Klein, który wciąż jest leczony, ale w taki sposób, że może już pracować.
Ponadto prowadzimy swoisty eksperyment, a mianowicie robimy wszystko, aby suczka z cieczką nie traciła treningów. Dotychczas bowiem robiliśmy tak, że jak tylko pojawiała się cieczka to suka z nią zostawała w domu, przez co traciła około dwóch tygodni treningów.
Tym razem postanowiliśmy zrobić inaczej i dokładając wszelkich starań utrzymać suczkę w zaprzęgu. Jak na razie udaje się nam to znakomicie, mimo że tą sunią jest liderka Saba.


Luna

Saba w akcji

piątek, 16 października 2009

Jesienny spacer


Jak zawsze o tej porze roku wybraliśmy się na małą przechadzkę do lasu z nadzieją na znalezienie pysznych borowików i czarnych łebków. Snuliśmy kulinarne plany z grzybami w roli głównej, niestety znaleźliśmy jedynie parę podgrzybków, które usmażyliśmy na kolację. Nawet pięknych muchomorów było jak na lekarstwo. Za parę dni odwiedzimy "nasze" miejsce ponownie, może będziemy mieli więcej szczęścia:)








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...