piątek, 22 lutego 2013

Nowe logo Syberiady

Oto jest - nowe logo Syberiady. Wykonane na podstawie naszego zdjęcia z Finlandii przez naszego serdecznego kolegę z Watahy Północy, Marka. Dziękujemy :)




Wkrótce ruszy też nasz nowy projekt, który nie powstałby gdyby nie olbrzymia pomoc Marka.
Mamy nadzieję, że Wam się spodoba :)

czwartek, 21 lutego 2013

Zima w Borach Tucholskich

Śniegu nasypało nam tyle, że musimy teraz przygotowywać trasy dla zaprzęgów.

Gdzieniegdzie leży 30, a nawet i 40 cm śniegu. Na szczęście przestało dzisiaj padać. Dotychczas, bowiem kiedy jeden zaprzęg przebiegł jakiś odcinek, to za dwie, trzy godziny nie było już po tym śladu. Zwłaszcza na łąkach, w otwartym terenie.

Zima jak marzenie, można wreszcie powiedzieć. Do tego lekki mróz.
Syberiany stały się teraz trailbreakerami. To one wychodzą pierwsze po opadzie i przecierają szlak. Dla alaskanów taka praca na tak krótko przed startem nie jest już wskazana.

wtorek, 19 lutego 2013

Żebrak

Start w wielkim wyścigu to nie lada wyzwanie. To strasznie dużo pracy i kosztów. Trzeba odpuścić sobie wiele życiowych przyjemności i zrezygnować z wygodnego życia.
W psich zaprzęgach trzeba, po pierwsze, zamieszkać daleko od miasta. Im większe zadupie tym lepiej. Tym samym odciąć sobie łatwy dostęp do kultury, usług i oświaty. Na wsi bardzo trudno jest znaleźć sensowny kurs językowy, na przykład.

Owszem takiego wyboru dokonuje się świadomie i w miarę możliwości jakoś sobie z tymi niedogodnościami radzimy. Niemniej jest to uciążliwość niewątpliwa.

Po drugie, trzeba trenować. Trening długodystansowca to poważne przedsięwzięcie. To mnóstwo godzin spędzonych z zaprzęgiem w terenie. Nierzadko w niesprzyjających okolicznościach pogodowych i o każdej porze doby. Często w deszczu, błocie i  w nocy.

Po trzecie, koszty. Odpowiednia dieta pracujących psów to podstawa. Zużywający się, drogi i niełatwo dostępny sprzęt. Opieka weterynaryjna. Kilka miesięcy takich przygotowań potrafi porządnie wydrenować kieszeń. Zawsze coś do tego wyskoczy. Choćby awaria samochodu, czy psiej przyczepy. Tych pieniędzy nawet nie próbujemy liczyć. Lepiej nie stawać przed pewnymi faktami prosto w oczy. Błoga nieświadomość jest w tym wypadku znacznie wygodniejsza i mniej stresująca.

sobota, 16 lutego 2013

Ostrożnie!

Do wyścigu już bardzo blisko. Trwają ostatnie przygotowania. Jeszcze kilka spraw musimy załatwić.
Ciśnienie rośnie powoli. Dlatego właśnie teraz musimy szczególnie uważać i być czujni.
Jakakolwiek kontuzja może teraz być opłakana w skutkach. Trenujemy z dużym wyczuciem, zwłaszcza że warunki ciężkie. Mokry śnieg, do którego kleją się ślizgi i dodatnie temperatury nie ułatwiają zadania. Musieliśmy zrezygnować z wielu kilometrów treningu, właśnie ze względu na temperaturę.

Nie obeszło się jednak bez małego wypadku. Taki mokry śnieg kiepsko "trzyma" i łatwo na nim o błąd. Dlatego przedwczoraj miałem drobny wypadek i bliski kontakt z drzewem. Rozleciał się zderzak, prawie wyrwało mi hamującą matę, a sam przeleciałem głową od pnia sosny o centymetry.
Trzeba być ostrożniejszym!

Łatwo powiedzieć. Mushing to sport ekstremalny, więc nie wszystko da się przewidzieć i w porę zareagować.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Taktyka

Taktyka pojechania wielkiego wyścigu to rzecz niemal podstawowa. Trzeba ją dostosować do możliwości własnego zaprzęgu, czyli psów i swoich.ludzkich. W trakcie treningów nabywamy sporej wiedzy o swoich możliwościach. Wiemy jak sami znosimy wielogodzinną jazdę i jak znoszą ją psy. Wiemy kiedy należy zrobić odpoczynek i jak długi. Wiemy kiedy podać w czasie biegu psom przekąski, a kiedy porządnie je nakarmić.

Tę wiedzę należy zebrać do kupy. Należy także wbić sobie do głowy odległości pomiędzy punktami kontrolnymi. Z treningów wiemy ile czasu, mniej więcej, zajmie zespołowi ich pokonanie. Znamy również minimalną ilość czasu jaki regulaminowo musimy przeznaczyć na odpoczynek. Na Finnmarku jest to minimum 20 godzin postoju, w tym obowiązkowe 6 godzin w Jergul po 338 kilometrach.

niedziela, 3 lutego 2013

Wielkie wyścigi

Ten weekend obfituje w długodystansowe wydarzenia zaprzęgowe. Od czwartku trwa Femundlopet, który otwarty został tym razem startem juniorów. 15-17 lat, sześć psów i 210 km do pokonania. W tym roku po raz kolejny wystartowali sami norwescy juniorzy. Jakoś przedstawiciele innych nacji do nich nie dołączają. Póki co.



sobota, 2 lutego 2013

Polska - nieprzyjazny kraj

Minister Mucha, wybitna specjalistka od sportów wszelakich, wykombinowała nowe zasady wspierania sportu przez państwo polskie.
Teraz będzie istniał podział na sporty bardziej i mniej ważne oraz na te zupełnie niepotrzebne i marginalne.
Do tych ostatnich zaliczone zostały między innymi psie zaprzęgi.
Te z wyższej kategorii otrzymają więcej pieniędzy, a te z niższej dostaną guzik. Sprinterzy w psich zaprzęgach zdobywają mnóstwo medali na mistrzostwach Świata i Europy, pozytywnie promują Polskę na całym świecie, ale wg Muchy to bardziej hobby, więc gówno im się należy. No cóż każdy idiota może mieć swoje zdanie, tylko czy musi być od razu ministrem?

Wszędzie w cywilizowanym świecie dostrzega się istotną rolę sportu, zarówno rekreacyjnego jak i wyczynowego. Sport otwiera społeczeństwom zupełnie nowe możliwości. Daje miejsca pracy, poprawia zdrowie człowieka. Jest fantastyczną formą odpoczynku od codziennych zajęć. Takie rzeczy o sporcie wiedzieli już starożytni. Ale nie pani Mucha. Minister z partyjnego rozdania wie lepiej!
Zresztą brak merytorycznej wiedzy o sporcie jest normą wśród ministrów sportu. To stanowisko obsadza rządząca partia ludźmi, dla których nie wykombinowała lepszego zajęcia.

piątek, 1 lutego 2013

Teraz naprzód

Zabieg za mną, wreszcie. Teraz pozostaje już tylko czekać na jego efekt. Jaki będzie, to okaże się za plus minus miesiąc. Najważniejsze, że mogę się już skupić na wyścigu. Ze zdrowiem zrobiłem co mogłem.

Do wyjazdu na Finnmarka został już tylko miesiąc. Czas na ostatnie treningi, przegląd sprzętu, samochodu i ruszamy. Z treningiem po odwilży będzie trochę kłopotów, ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni.
Psy są w dobrej formie, przygotowane do startu. W warunkach jakie panowały jesienią i zimą nie dało się zrobić więcej. Wychodzi ewidentnie na to, że w Polsce do pięćsetki to jeszcze w miarę sensownie można się przygotować, natomiast w przyszłości do tysiąca to już raczej nie. Darek Morsztyn próbował i nie dał rady, co jest akurat dobrym przykładem, bo to maszer znający się na rzeczy.
Do tysiąca potrzeba jednak innych warunków. Długiej, śnieżnej i mroźnej zimy. Tam trzeba pobiec kilka razy po 100 i więcej kilometrów. Tej zimy nam się to nie udało, choć jeszcze w lutym raz spróbujemy. Musi to jednak nastąpić w pierwszej połowie miesiąca, bo potem to już trzeba tylko chuchać na zimne, aby nie przyplątała się jakaś kontuzja, bo psich rezerw brak.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...