Rudzik, zwany przez nas "kotem bojowym" bardzo szybko pokazał Pakowi - labradorowi, którym się też opiekujemy - gdzie raki zimują. Pies nie ma za wiele do gadania i czasami zdarza mu się jeszcze oberwać od rudego zupełnie bez przyczyny.
Właśnie ta pewność siebie Rudzika w stosunku do psów spowodowała, że postanowiliśmy nie wypuszczać go na dwór. Jak się okazuje, dla niektórych jest to dziwne - nie wychodzący kot na wsi, ale my dobrze wiemy do czego zdolne są psy husky, kiedy spotkają na swojej drodze kota. Z Rudzika zostałaby może garstka kłaków. I właśnie tego chcemy uniknąć.
Takie już są niestety husky, mają ogromny instynkt łowiecki, za który nie możemy ich przecież winić. Każdy właściciel tych psiaków powinien sobie zdawać z tego sprawę i nie puszczać ich luzem, aby nie doszło do tragedii.
Przez parę miesięcy Rudzik żył sobie spokojnie razem z nami i Pakiem, aż pewnego grudniowego dnia w domu pojawili się "obcy"...