Wczoraj rano straciliśmy wielkiego przyjaciela, wspaniałego towarzysza i kumpla. Po raz kolejny przegraliśmy z niedającą żadnych szans chorobą.
Nie sposób się z tym wszystkim pogodzić, przejść nad tym dalej. Bezsilność, niemoc i przewaga choroby...
Do zobaczenia Aćku po tamtej stronie.
Biedaczek.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej teraz już nie będzie cierpiał.
To jest okropne, stracić przyjaciela.
Zwierzęta żyją zdecydowanie za krótko...
Tak bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiem waszą rozpacz, niestety tak trudno wygrać z chorobą ;(
Wspaniałego życia tam na górze Aćku.
Wam, równowagi w tym naszym ludzkim życiu...
:(
Och, przykro mi. Niedawno też straciłam przyjaciela...;(
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
Tak mi przykro. Niech ten Nowy Rok niesie więcej szczęśliwych chwil jak trosk. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za słowa otuchy. Pozdrawiamy ciepło.
OdpowiedzUsuńKiedy tu do Was zaglądam, zawsze przypominają mi się słowa księdza Twardowskiego: "Zwierzę jest nam bliższe niż anioł, choć bardziej niepojęte".
OdpowiedzUsuńNajlepszego roku dla Was i wszystkich zwierzaków, które są z Wami.
O nie, trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńTo bardzo smutne :(, ale przynajmniej już nie będzie cierpiał :).
Pozdrawiamy was.