Wczoraj rano napisaliśmy list do Świętego Mikołaja, no i prosimy bardzo, jest odzew.
Kilka godzin po napisaniu listu weszliśmy kontrolnie na stronę Finnmarkslopet. A tam niespodzianka. Otóż Norwegowie postanowili zmienić terminy przyjmowania zgłoszeń do udziału w wyścigu. Od wielu lat można było rejestrować się do początku marca, a mniej więcej tydzień temu zmieniono datę na 01. stycznia.
Zgłoszenie można wysłać wypełniając ankietę na stronie wyścigu. Jak jednak zrobić, aby opłata startowa znalazła się na jego koncie do pierwszego? Zwłaszcza, że święta i banki nie będą pracowały? I skąd wziąć kasę na opłatę? Wszystkie spodziewane przelewy dopiero po Nowym Roku. Zresztą ciągle biegamy za pieniędzmi na wyścig i żyliśmy w świadomości posiadania sporej ilości czasu jeszcze.
Taki to prezent dostaliśmy na Gwiazdkę. Bardzo dziękujemy
To nie będą raczej spokojne święta. Tym bardziej, że od tygodnia mamy w domu ciężko chorego Acia. Nasz senior ma poważnie chorą wątrobę. Dzisiaj czeka nas kolejna konsultacja u weta, bo mimo leczenia nie ma poprawy. Aciu definitywnie odmawia jedzenia. Jeszcze przedwczoraj zjadł troszeczkę kociej karmy, ale od tamtego czasu nie je w ogóle. Tylko pije, jak to przy problemach z wątrobą.
Bardzo dziękujemy więc Mikołaju za pamięć. Może ten wczorajszy list Cię wkurzył? Może powinniśmy siedzieć cicho i nie zwracać na siebie uwagi? Może?
Od dzisiaj na dodatek ma przyjść odwilż. Wielka szkoda, bo pięknie napadało śniegu, a zrobi się za chwilę z niego nie piękne już błoto. Klasyczna polska zima. Nic dziwnego, że tak wielu ludzi jej nie lubi. Sama się o to prosi.
Wracając do Finnmarka, to jeśli nie zdążymy do 1 stycznia z formalnościami, to pójdzie na marne tak wiele pracy, jak jeszcze nigdy dotąd. Tak wiele zaangażowania, determinacji, że diabli wiedzą jak to się jeszcze skończy. Ochota, żeby to wszystko pierdyknąć w diabły jest ogromna. Ile można zmagać się z losem, tylko po to by realizować swoje marzenia? Czy one są w ogóle warte takiej walki?
Nam wszystko idzie zawsze jak po grudzie. Zawsze z problemami, stresem i ciągłą walką o kasę. To upokarzające, niestety.
Polska nie daje możliwości zarabiania normalnych pieniędzy tylko grosze, a koszty życia identyczne jak w innych, bogatszych krajach. Ciągle pracujemy, ciągle mamy klientów, a ledwo opędzamy koszty i swoje utrzymanie. Potem czekamy ze wszystkim do ostatniej chwili i życia nas zaskakuje.
Wracając jeszcze do naszej pracy. Porobiło się tak, że odkąd są na rynku te wszystkie grupony, grupery i inne tym podobne badziewia, to nie sposób sprzedać swojej oferty za normalne pieniądze. Klienci przyzwyczaili się do zniżek i nie kupią bez nich. To nas zabija. Od połowy wrześnie przepracowaliśmy wszystkie weekendy, przewinęło się przez kennel dużo ludzi, a nam ledwo to wystarcza na bieżące utrzymanie. Normalnych klientów jak na lekarstwo. My zarobieni totalnie. Źle się to skończy.
Kiedy tak się dzieje, to cierpi na tym wszystko. Zwłaszcza rodzina. Do diabła z tym. Do diabła z przeklętym gruperem i innymi naciągaczami, którzy żyją sobie spokojnie z ciężkiej pracy innych.
Klienci są zadowoleni. Mają atrakcję za pół ceny. Tylko, że już po raz ostatni. Jak czegoś z tym nie zrobimy, to nasza firma za chwilę zniknie. I wszystko pójdzie na marne.
Tynczasem musimy coś zrobić z Finnmarkiem. Wydobyć skądś te cholerne pieniądze i jeszcze wykombinować jak szybko im je dostarczyć.
Takie to będą święta.
Niemniej Wam wszystkim życzymy zdrowych, wesołych i przede wszystkim spokojnych świąt.
Pięknych Świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie było tak zle żeby nie mogło być gorzej,więc uszy do góry,wesołych świąt.
OdpowiedzUsuń