(...)Treningi we wrześniu, czy w październiku można odbywać o
świcie. Piąta rano to normalny czas na trening. Później jest już zbyt ciepło.
We wrześniu 2013 sprawdzało się to znakomicie. Ale nie w październiku. Ciepłe
noce powodowały, że na nic wczesne wstawanie. W nocy było po 16 stopni, w dzień
jeszcze cieplej. Trenowałem z psami tylko po to, aby nie cofać się z formą
wypracowaną we wrześniu. Ot takie tam przebieżki po kilkanaście kilometrów. W
taki sposób nie da się zbudować wielkiej formy.
Z nadzieją czekałem na listopad, ale ten, jak się okazało, niczego nie zmienił. Nadal było ciepło. I w grudniu też. W takich momentach zaczynam się zastanawiać, czy planowanie udziału w wyścigu ma w ogóle sens. Czy z formą wypracowaną w takich warunkach, a raczej z wielkimi jej niedostatkami, w ogóle jest sens pchać się na wyścig.
Z nadzieją czekałem na listopad, ale ten, jak się okazało, niczego nie zmienił. Nadal było ciepło. I w grudniu też. W takich momentach zaczynam się zastanawiać, czy planowanie udziału w wyścigu ma w ogóle sens. Czy z formą wypracowaną w takich warunkach, a raczej z wielkimi jej niedostatkami, w ogóle jest sens pchać się na wyścig.
Na szczęście w połowie grudnia przyszło lepsze, a od połowy
stycznia nawet pokazała się na dwa tygodnie prawdziwa zima. Taka ze śniegiem
nawet. I mrozem. Potem wyjechaliśmy pracować i trenować do Laponii, więc
nadzieje na dobry występ w Norwegii odżyły. Faktycznie podgoniłem trening tam
bardzo.(...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)