piątek, 13 czerwca 2014

Dosyć milczenia, c.d.

Od trzech lat zajmujemy się cudzymi zwierzętami kosztem naszych. Ciągłe myślenie o sianie, o kopytach, weterynarzu. Wreszcie samo leczenie chorych koni, nie mówiąc już o załatwianiu spraw po śmierci konia. Podawanie leków, asystowanie weterynarzowi przy wszystkich zabiegach. Tego nie mamy w umowie. Musimy jednak to robić, bo nie ma nikogo innego zainteresowanego tymi sprawami. Właściciele mają to kompletnie gdzieś.
Każda chwila spędzona z końmi to czas poza psami. Zamiast naprawiać kojce robimy coś u koni. Bez słowa dziękuję. Praca z końmi jest świetna, ale my pracujemy we dwoje. Jeśli wszystko jest przygotowane, to nie ma sprawy, jeśli my musimy natomiast wszystko zorganizować od a do z, to czasem zwyczajnie nie wyrabiamy. Nikogo to nie obchodzi. Konie chcąc nie chcąc zajmują za dużo miejsca w naszych głowach. Umawialiśmy się, że będziemy podawać im jedzenie i wodę oraz, że będziemy je pilnować. Siano i owies miały przyjeżdżać kiedy będą się kończyć. W praktyce wyglądało to i wygląda zupełnie inaczej. O siano musimy po prostu walczyć i tak jest od niemal samego początku.

W tym gospodarstwie nie ma ciągnika, nie ma taczki, wideł, czy nawet łopaty. Wszystko co używamy jest nasze i nikogo to nie obchodzi. Kiedy pękają zimą zawory, czy zamarza woda, to zięć właścicielki powiedział nam kiedyś, że konie nie potrzebują wody, bo mogą jeść śnieg!!! Ten człowiek prowadzi ekowioskę.


Prawie nigdy nie zdarza się, aby właścicielka od razu odebrała telefon. Zawsze trzeba dzwonic kilka razy zanim uda nam się porozmawiać. I tracić czas, którego nam wiecznie brakuje. Za chwilę znowu przyjedzie weterynarz, bo jeden ze źrebaków od wczoraj kuleje, a nasze masaże i smarowanie maścią nic nie daje.

Tak jest od trzech lat. Wszystko na naszej głowie.  Często, gęsto, zamiast chodzić koło naszych spraw załatwiamy sprawy koni, mimo że to nie nasz obowiązek.
Do dziś nie można się doprosić załatwienia paszportów pięciu młodych koni, które niebawem pójdą do ekowioski. Koń nie może opuszczać gospodarstwa bez paszportu. Ale kto by się tym przejmował. Z tą sprawą nie dała rady nawet fundacja. Może da radę powiatowy inspektor weterynarii.

Na dodatek musimy odwiedzić gminne przedsiębiorstwo komunalne, bo okazało się że pani właścicielka nie płaci za wodę i wywóz śmieci od niemal dwóch lat. Mimo, że my te pieniądze jej przekazywaliśmy przez cały ten czas. Wszystkie rachunki i wezwania do zapłaty przychodziły do niej. Teraz ostateczne wezwanie przyszło do nas. Normalnie ręce opadają.

Takie to jest wesołe życie w pięknych Śliwiczkach.

W takich warunkach i w przy takich obciążeniach od trzech lat przygotowujemy się do startów w Finnmarkslopet. Nic dziwnego, że idzie nam to z takim trudem. Wyścig wymaga skupienia i ogromnej ilości pracy. Po pracy człowiek musi mieć możliwość fizycznego i psychicznego wypoczynku. O jednym i drugim my możemy jedynie pomarzyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...