piątek, 11 grudnia 2015

M - Force 630 okiem testera

Dobre kilkanaście dni testowania nowej czołówki firmy Mactronic mam za sobą.
Co mogę o niej teraz powiedzieć?

Pierwsza sprawa - duża moc. To nie tylko liczba napisana na opakowaniu, to fakt. Z tą mocą wiąże się kilka jednak spraw. Komfort pracy/działania przy jej świetle jest bardzo duży. Światło jest mocne, ostre. Mamy wszystko wyraźnie oświetlone na każdym zakresie mocy czołówki od 630 lm po 130.
Ta sama moc sprawia jednak, że ta lampka nie nadaje się zbytnio do używania w obozie, namiocie. Moc za duża, za duże także skupienie światła. Kiepsko się przy niej czyta, czy gotuje. Od tego są słabsze lampy.  

Duża moc to także wyzwanie dla akumulatora. M-force 630 jest prądożerna. Trudno zresztą, żeby było inaczej. Czasy pracy czołówki na wszystkich zakresach podawane przez jej producenta zapewne odnoszą się do komfortowych warunków, czyli temperatur w okolicach 20 stopni. Nie miałem możliwości przetestowania jej w takich temperaturach, ale też dla mnie bardziej istotne było ile akumulator popracuje w dużo niższych. Kiedy używałem tej lampki było zazwyczaj około 3-4 stopni Celsjusza. Czołówka w tych warunkach pracowała około 4,5 godziny na różnych zakresach. W większości jednak na 130 lm.

Co to oznacza?
Ano tyle, że jest to wyrób dla tych ludzi, którzy potrzebują solidnego światła w pracy, ale praca ta nie trwa wiecznie, albo mają dostęp do źródła prądu, aby naładować akumulator. Jego ładowanie trwa 3 godziny. Można mieć też zapasowy.
Jest to czołówka taktyczna, więc pewnie nie dedykowana polarnym, czy himalajskim wyprawom.

Czas pracy tej lampki może mieć także związek z materiałem jej obudowy. Aluminium bardzo się wychładza na zimnym powietrzu. Jakby je absorbowało. Cała obudowa czołówki jest lodowata. To może mieć wpływ na wydajność akumulatora, który znajduje się w jej wnętrzu.

M- Force ma jeszcze ciekawą cechę. Jest to plus, ale i minus jednocześnie. Otóż cały czas świeci pełną mocą, zgodnie z zakresem, na którym aktualnie jest ustawiona. Nie ma żadnych spadków mocy światła związanych z ubywaniem energii w akumulatorze. To bardzo fajna sprawa. Co tam fajna, genialna. Zazwyczaj czołówki świecą mocno do pewnego momentu, a potem ich światło stopniowo robi się co raz słabsze. Tu tego nie ma. Pełna moc do końca. Dosłownie. Kiedy akumulator się rozładuje światło gaśnie nagle. Co prawda po ponownym włączeniu jeszcze chwilkę poświeci i znów zgaśnie. To jest ten malutki minus przy plusie. Coś za coś jednak.

Podsumowując na tym etapie testów mogę stwierdzić, że jest to zdecydowanie wyspecjalizowane źródło światła. Na pewno będę jej używał w mojej działalności. Jest to genialny sprzęt na trening. Do jazdy psim zaprzęgiem, w świetle tej czołówki wyraźnie widać najdłuższy nawet zaprzęg, do biegania, do nordic walking, czy jazdy na rowerze. Tak, to dobra czołówka do każdej aktywności, poza wyprawami, na których nie możemy podładować akumulatora.
Jest mała i poręczna. Lekka, nie czujemy jej na głowie. Dzięki rozmiarom łatwo zmieści się w kieszeni kurtki. Nie ma żadnych kabelków, które mogą się urwać. Wszystko znajduje się w obudowie wykonanej z mocnego aluminium.

Jak dla mnie jest to również lampka na wielki wyścig. Tam mogę jej używać, bowiem na punktach kontrolnych mam możliwość ładowania akumulatora. Choćby w samochodzie przez gniazdo zapalniczki.
Na wyprawę jej nie zabiorę bo tam nie ma gdzie się podłączyć do prądu, więc bez sensu ją targać. Na wyprawę lepsze będą czołówki ze zwykłymi bateriami, których można zabrać ze sobą większą ilość.

To by było póki co na tyle. Testuję dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...