Musimy postępować etycznie i z głową. Nie można mnożyć psów podczas gdy tyle z nich szuka domów. Dotyczy to w zasadzie wszystkich ras, jak i mieszańców. Psów przychodzi na świat zdecydowanie za dużo.
Często pada, choćby w trakcie spotkań z książką, pytanie, czy mamy szczenięta. Nie, nie mamy - odpowiadamy na takie pytania. Nie mamy choćby dlatego, aby nie przykładać się powiększania populacji psów. Wiemy doskonale ile miotów przychodzi na świat przypadkowo, ile tylko w celach zarobkowych, bądź innych jeszcze. Ludźmi kierują rozmaite motywacje. Często po prostu głupie.
Niestety dotyczy to także maszerów na całym świecie. Wciąż obecna jest w niektórych kennelach presja młodości. Psy mają być młode, chętne do ciężkiej pracy. Dlatego mnożą je. Co roku miot, albo i dwa. Byle mieć wciąż w zaprzęgu świeżą krew. Trzeba przecież bić rekordy, coraz szybciej biegać.
Pytanie jest proste. Co dzieje się ze starszymi psami? Gdzie one trafiają? Jaki jest ich los?
Zbieramy na ten temat informacje. Tak, żeby wiedzieć.
Dzisiejszy świat oszalał. Takie są fakty. Gna gdzieś jak opętany nie zważając na ofiary. Nie omija to zjawisko także mushingu.
Wśród maszerów są niestety tacy ludzie, którym wydaje się, że jak co chwila wymienią psy na nowe, to w końcu osiągną sukces. Nie pracując jednocześnie ciężko. Bzdura. Wymienianie psów nie daje nic, jeśli się odpowiednio nie trenuje. Można mieć psy z najlepszych linii na świecie i absolutnie niczego z nimi nie osiągnąć, ale też można mieć psy z adopcji i porwać się z nimi na największe wyzwania. Problem leży w pracy z tymi psami, a nie w ich rodowodach. Papiery nie biegają.
Jeżeli maszer nie rozumie problematyki treningu, nie pojmuje po co i jak trenować, to nic nie dadzą najlepsze geny. Owszem, psy tak jak i ludzie, rodzą się z genami mistrzów, albo bez nich. Jednak te geny muszą mieć szansę się zaprezentować. Musza mieć okazję się ujawnić. Tylko odpowiedni trening może do tego doprowadzić.
Inaczej pójdą na marne.
Niestety ludzie wolą iść na skróty. Próbują z jednym zaprzęgiem, nie wychodzi, zmieniają psy, też nie ma oczekiwanego rezultatu. Znowu wymieniają psy... Tak bez końca. Tracą czas i marnują świetne zwierzaki, bo zwyczajnie nie mają pojęcia o sporcie. Psy natomiast na tym wszystkim ewidentnie cierpią. Ale kto by się tym przejmował?
My tak nie robimy. Wiemy doskonale, że wśród psów bywają zwierzaki totalnie genialne. Spotkaliśmy takie na naszej maszerskiej drodze. Zwierzaki, z którymi można osiągnąć wszystko. Nie urodziły się u nas. Znaleźliśmy je w różnych innych kennelach, w których ktoś je z jakiegoś powodu skreślił. Czasem uznał, że nie są dobrymi biegaczami, bo nigdy nie zrobił z nimi właściwej dla nich pracy.
Wśród alaskan husky większość psów jest potencjalnymi mistrzami. Każdemu z tych psów zapewnia to pula genów jaką w sobie noszą. Nieliczne jednak z nich zdobywają najwyższe laury. Dzieje się tak za sprawą odpowiedniego treningu. Tylko te jemu poddane mają szansę zaprezentowania pełni swoich możliwości.
To trzeba zrozumieć, jeśli marzy się o maszerskich sukcesach.
Nasz kennel jest tego najlepszym przykładem. Mamy w nim psy, które dzięki odpowiedniemu treningowi wielokrotnie pokazały swoją moc. Sofi, czy Tanda to przykłady najbardziej zauważalne. Suczki drobne, niepozorne, ale potrafiące biegać wprost cudownie. Po treningu stały się niezniszczalne niemal. Zawsze emanujące energią i motywacją. Jedna w wieku ośmiu, a druga dziesięciu lat potrafiły przebiec 350 kilometrów w dwa dni. Z załadowanymi maksymalnie saniami, podczas wyprawy, na której warunki wciąż nas zmuszały do postojów w ciągu dnia! 350 kilometrów stojąc w dzień! W dwa dni!
To jest kolejny przykład mocy, wiedzy i treningu. Tamten zaprzęg to były same "dziadki", nie licząc Heni.
Właśnie z odpowiedniego treningu bierze się też długowieczność alaskanów. Psy jedenastoletnie, Szejen i Dante, dzięki niemu na wyprawie pracowały na równi z trzyletnią Henią.
Nie można usuwać z zaprzęgu psów ze względu na wiek i zastępować ich wciąż młodszymi. To błędne koło i powód bezsensownego rozmnażania psów i ich różnych tragedii.
My się z tym nie zgadzamy, jesteśmy temu przeciwni i całą naszą działalnością udowadniamy swoje racje.
Teraz przydałoby się nam kilka młodszych psów, bo znowu kilku naszych biegaczy odejdzie za chwilę na emeryturę. Nie planujemy jednak własnego miotu, tylko zaczynamy szukać psów w kennelach europejskich. Czasem dorosłego psa można kupić za 150 euro, czasem za 200, czy 300, a czasem dostać za darmo. Różnie z tym bywa. Takie psy można zobaczyć, można dowiedzieć się od ich właściciela jakie mają talenty, jakie mają pochodzenie i dać im nowy dom i możliwość biegania do późnego wieku. Bez presji, bez nacisku i bez eutanazji, jeśli się okaże, że pies słabo jednak biega.
Na szczęście nam się jeszcze nie zdarzyło, aby pies adoptowany nie nadawał się do poważnego biegania. Właśnie Sofi, jest tego najlepszym przykładem.
Nasze słowa to nie jest tylko czcze gadanie. Jeśli zdobędziemy odpowiednie pieniądze, aby przygotować się do przyszłego sezonu i wystartować w poważnych wyścigach, to łatwo poprzemy nasze sowa czynem.
Zgodnie z naszym hasłem - Wiemy, Chcemy, Możemy.
Fajny blog, fajny tekst :)
OdpowiedzUsuńchociaż kocham koty, lubię także psy, a na pewno podziwiam ludzi z pasją!
Sama zawodowo piszę teksty, także o psich zaprzęgach.
Życzę wielu sukcesów