poniedziałek, 28 stycznia 2013
Sesja zamknięta
Start w Sedivackim Longu miał być głównie dobrym treningiem w warunkach zawodów, jak to się w sporcie określa. Z wiadomych przyczyn nie mógł jednak nim zostać
Należało zatem zamienić treningowy start, który był częścią planu przygotowawczego, na trening na miejscu. Trening równie intensywny i wydajny.
Tak się też stało. Pociągnęliśmy czterodniową sesję treningową, na Sedivacku też wszystko trwało cztery dni, i zrobiliśmy podobną ilość kilometrów. 220 km w czterech etapach.
Żeby obciążenia były podobne jak na górskim wyścigu, to sporą część trasy alaskany odbyły z pasażerem w saniach i nie była nim lekka Daria :)
Trening ten, mamy nadzieję, przyniósł oczekiwane rezultaty. Przekonamy się o tym za trochę ponad miesiąc w Norwegii. Najważniejsze, że nie doszło do zmiany treningowych planów, że wykonaliśmy kawał porządnej roboty. Teraz czas na odpoczynek i regenerację. Dobre jedzenie i dużo snu, to najlepszy poprawiacz psiej formy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)