Wczoraj alaskany przekroczyły 2000 kilometrów w tym sezonie. Brakuje im jeszcze 500 do szczęścia i mogą jechać na wyścig.
Po takiej dawce biegania wciąż im się chce. Mamy "świeżość w kroku", jak kiedyś wyraził się Bohdan Tomaszewski.
Na dodatek jest wspaniała zima, chociaż raczej już na końcówce. Tak przynajmniej mówią prognozy. Oby się myliły, bo mamy teraz idealne warunki do treningu na saniach, które wykorzystujemy. A jak będzie po odwilży? Strach pomyśleć.
fot. Tomasz Strzeżewski
Nam dodatkowo miesza jeszcze choroba, która życia nie ułatwia. Ale to też wrzucamy w koszty naszej działalności. Przyszło to przyszło, trzeba z tym zawalczyć i iść dalej swoją drogą.
fot. Tomasz Strzeżewski
Ciągle odwiedzamy w czasie treningów wilcze tereny. Jakoś nas tak teraz przyciągają. Wczoraj spotkaliśmy tam duże stado jeleni. Na dodatek w zupełnie otwartym terenie.
I tutaj jest coś o czym musimy powiedzieć.
Od jakiegoś czasu Zuza, liderka alaskanów prowadząca zaprzęg z Dante lub Kleinem, zaczęła totalnie kontrolować swoje emocje w czasie spotkań z dzikimi zwierzami. Owszem przyspieszy kiedy je widzi, czy czuje, ale robi to bardzo spokojnie, bez szaleństwa. Po prostu popatrzy sobie na nie i tyle. Jakiś czas temu jeleń przebiegł tak blisko Zuzy, że mogłaby go złapać za nogę, gdyby chciała, ale nie chciała.
Dante zawsze był wyluzowany przy takich spotkaniach, teraz tak samo zachowuje się Zuzia.
Zresztą ten sezon jest ewidentnie jej. Znalazła się w wyjątkowej formie zarówno psychicznej jak i fizycznej. Obciążenia treningowe spływają po niej jak woda po kaczce. Psychicznie dojrzała niesamowicie. Prowadzi z niezwykłą rozwagą, utrzymuje optymalne do dystansu tempo, kapitalnie wyszukuje najlepszej drogi dla zaprzęgu. Najlepiej widać to kiedy są najgorsze warunki. Takie jakie mieliśmy od świąt, podczas poprzedniej odwilży.
Zuza z prawej, fot. Tomasz Strzeżewski
Tak, Zuzka to absolutna czołówka w naszym kenelu. Suczka wybitna, a nawet genialna na swojej trudnej pozycji. Dante ma bardzo ułatwione zadanie pracując z nią.
Z takim zaprzęgiem nie możemy nie pojechać na Finnmarkslopet!
A za Zuzką Tandunia :-) moja kochana ropuszka. ♡
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo niesamowite ,że zaprzęg prowadzi Zuzka, przecież nie alaskan, ani malamut:)Fantastyczne są Wasze treningi:) Oglądam sobie zafascynowana i pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńZuzia to najczystszy alaskan. Alaskan husky, właśnie. Ludzie w Polsce mają z tą rasą spory problem. Trudno się dziwić, bo jest tak naprawdę nieznana u nas.
UsuńPozdrawiamy
Super ! Macie niesamowitą zimę, widać, że postrzegacie ją z bardzo dobrej strony ;D Gdybym miała takie stadko, które ma chęci duużo chęci do biegania to bym była o wiele szczęśliwszym człowiekiem!
OdpowiedzUsuńZaczarowaliście mnie swoim światem!
Poozdrawiam ;)