czwartek, 22 maja 2014

Trekking w wąwozie Kevo

    fot. Wikipedia

Od dawna ciągnęło nas do Laponii latem. Marzył nam się trekking na odludziu. Chcieliśmy po prostu  iść przed siebie, nie martwiąc się o nic. W plecaku mieć wszystko co potrzebne. Wędrować całymi dniami, a kiedy się zmęczymy to rozbijać obóz. Zero pośpiechu, stresu i patrzenia na zegarek.

Z tych marzeń wziął się pomysł organizacji trekkingu na Dalekiej Północy. Laponia daje olbrzymią ilość możliwych do przejścia tras. My na pierwszy ogień wybraliśmy jednak wąwóz Kevo. Zrobiliśmy tak z kilku przynajmniej względów. Po pierwsze leży on w okolicach naszego ukochanego Inari, a każda okazja żeby to miejsce odwiedzić jest dla nas nie do pominięcia.
Po drugie znamy ten rejon bardzo dobrze, wiemy gdzie nocować, gdzie robić zakupy, co odwiedzić i co warto zobaczyć. Znamy doskonale okolice lotniska, wiemy gdzie wsiąść w autobus i gdzie z niego wysiąść.
Taka wiedza znacznie ułatwia życie w dalekim kraju.

Wąwóz Kevo to jeden z najdłuższych wąwozów w Europie. Przecina on lapońskie przestrzenie na północy Finlandii, blisko norweskiej granicy. Jakieś 360 kilometrów za Kołem Podbiegunowym. Kawał drogi z Polski.
Można tam jednak wygodnie dotrzeć samolotem do miasteczka Ivalo, a potem trzeba wsiąść w autobus zmierzający do Karasjok,a nawet dalej, na sam Nordkapp. Autobusów odchodzi z Ivalo kilka w ciągu dnia. Trzeba tylko pilnować, aby wsiąść do odpowiedniego. Problemu wielkiego jednak w razie pomyłki nie będzie. Najwyżej przejdziemy wąwóz w inną stronę niż wczesniej planowaliśmy. My zamierzamy, w każdym razie, dojechać do Sulaoja, tam wysiąść z autobusu i wkroczyć na szlak Kevo. W drodze powrotnej, po przejściu wąwozu, wsiądziemy w powrotny autobus do Ivalo, w miejscowości Kanesjarvi.



Jest tam też drugi szlak Kuivi, jednak my chcemy pójść ściślej wąwozem, Kuivi początkowo przebiega jego bokiem, po zachodniej stronie.

Na trasie znajdziemy dogodne miejsca biwakowe. Poza nimi nie wolno tam nocować, bo to ścisły rezerwat. Biwaki są rozmieszczone co około 15 kilometrów. Odległość 15 kilometrów, którą mamy przejść w ciągu jednego dnia, nie wydaje się duża. Jednak na każdym odcinku będziemy pokonywać znaczne różnice wysokości, które sprawią, że te 15 kilometrów najprawdopodobniej okaże się odległością w sam raz.

Duża część szlaku wiedzie dnem wąwozu wzdłuż rzeki Kevojoki, której nurt będziemy musieli kilkukrotnie przekroczyć brodem. Tam nie ma mostów. Trzeba wejść do wody. Zimnej wody.
Będziemy mieli do wyboru, albo iść w butach i potem w mokrych maszerować aż do biwaku, gdzie być może uda się nam je wysuszyć, albo wejść do wody na boso. Nie jest to najlepsze rozwiązanie ze względu na temperaturę wody i zalegające dno rzeki kamienie, po których będziemy musieli iść. Łatwo się na nich poślizgnąć i nabawić kontuzji. Dlatego najprawdopodobniej wybierzemy trzecie wyjście, a mianowicie zabierzemy buty, takie jakie wykorzystują np. windsurferzy. Szybko schną, są bardzo lekkie. Możemy zdjąć przed brodem ciężkie buty trekkingowe, założyć tamte na czas przejścia przez rzekę, a potem wrócić do suchych trekkingowców.

W tej chwili zaczynamy przygotowywać się do trekkingu w Kevo, ale po głowach chodzą nam już kolejne.
W Finlandii doskonałe miejsca są jeszcze choćby przy rzece Lemmenjoki, gdzie w latach trzydziestych dwudziestego wieku wybuchła gorączka złota, tak jak wcześniej na Alasce, czy w okolicach Kuusamo, gdzie jest 80 kilometrowy Szlak Niedźwiedzi. Myślimy także o letniej włóczędze wzdłuż trasy Finnmarkslopet, ale na to potrzeba mnóstwo wolnego czasu.
W każdym razie najpierw Kevo, a potem zobaczymy co życie przyniesie.

Zainteresowanych towarzyszeniem nam w trekkingach zapraszamy na naszą stronę firmową
www.syberiada-adventure.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...