sobota, 10 listopada 2012

Uciekający czas

Przemijanie znowu dało znać o sobie w naszym kennelu.
Po ostatnich treningach doszliśmy do wniosku, że dla Mai i Chiefa nadszedł czas zakończenia kariery zaprzęgowej. To smutny moment świadczący dobitnie o upływającym czasie.
Ciągle zabiegani, ciągle strasznie zapracowani, nie zauważamy jak ulotne jest życie, jak przelatuje między palcami.
Ta ciągła pogoń robi z nas upośledzonych ludzi niezdolnych do delektowania się chwilą obecną, która przecież się nigdy już nie powtórzy.

                                Maja



                                Chief i Maja

Dzisiaj Maja i Chief. Kto wie jak długo popracuje jeszcze Odyn? Także Lego miewa gorsze dni, choć on akurat ostatnio złapał niezłą formę.
Za niedługi czas nasz kennel stanie się domem starców, a nas denerwować będą wszystkie te momenty, których nie było. Chwile jakie z tymi psami mogliśmy przeżyć, ale los nam na to nie pozwolił.
Było ich bardzo dużo. Niezrealizowana do dziś wyprawa nad Ocean Arktyczny, dwa nieudane podejścia do startu w Finnmarkslopet. To wszystko minęło, zostało gdzieś z tyłu. Nie zrealizowane przez brak pieniędzy, czy tak jak ostatki Finnmark przez nawarstwienie wielu zaskakujących sytuacji.

Czasem wygląda to tak, jakby los za wszelką cenę chciał nam przeszkodzić na naszej drodze. A wszystko co osiągamy to jedynie sukcesy po cholernie trudnej i długiej walce o wszystko.Tak jak w przypadku Inarijarvi Expedition, kiedy to rzuciliśmy na szalę wszystko, aby zrealizować to marzenie.
Niekiedy cena jaką przychodzi zapłacić za marzenia jest zbyt wysoka. Z drugiej jednak strony nikt nie jest w stanie odebrać nam tego co przeżyliśmy. Może dlatego wciąż to robimy?

Od dzisiaj Syberiada Adventure jest uboższa o dwa doskonałe syberiany. Psy, dzięki którym udało nam się dotrzeć tam gdzie jesteśmy w tej chwili na naszej maszerskiej drodze.

Maja, zawsze pogodna i niestrudzona. Pamiętamy jak na pytanie, jak biegła Maja, nie potrafiliśmy niczego powiedzieć konkretnego. W pamięć bowiem najczęściej zapadają psy, które mają jakieś problemy, plączą się, kombinują coś w czasie biegu. Majka biegała niemal niezauważalnie. Spokojnie wykonywała swoją pracę. Była bardzo wytrzymała i twarda. To w końcu weteranka wyprawy dookoła Inarijarvi!
Przeszła z nami, tak samo Chief, przez wszystkie kilkuletnie przygotowania do tamtej wyprawy. Wszystkie treningi, rozmowy, planowanie. Wszystkie stresy i wątpliwości. A potem na szczęście już samą radość z biegu na jeziorze. Czas, który mieliśmy tylko dla psów i siebie. Kiedy jedyne co musieliśmy, to jechać przed siebie. Wspaniały czas, do którego ciągle wracamy w myślach i rozmowach.

Chief jest bratem Mai. Całe swoje życie przechodzi z siostrą. Są bardzo ze sobą związani. Razem mieszkają, razem biegają. Teraz razem przechodzą na emeryturę.
Chiefciu to niestrudzony biegacz. Prawdziwy zawodowiec sprawdzający się na każdej pozycji, oprócz wheelera. Brakuje mu do tej pozycji warunków fizycznych:)
Był znakomitym trailem, czyli psem wspomagającym lidera. Biegał na tej pozycji tak jak teraz najlepszy trail jakiego kiedykolwiek mieliśmy, czyli alaskanka Zuza. Ustępował jej jedynie możliwościami fizycznymi, co zrozumiałe.

Chief tak samo jak Maja, Odyn, Klein i Lego trafiły do nas z adopcji, kiedy ich poprzedniemu właścicielowi zawaliło się życie. Maciej, tak ma na imię, dbał jednak o swoje psy do końca. Mimo okropnej sytuacji w jakiej się znalazł, zadbał o dobry dom dla psiaków. Pamiętamy kartki A4, na których scharakteryzował każdego psiura. Opisał jak się zachowuje, jak biega w zaprzęgu, z kim się lubi, a z kim niekoniecznie. Były to bardzo cenne informacje.
Maciej do dziś, a minęło już pięć lat, dzwoni i pyta jak tam psy, jak się czują, co robią itd. To jedyny taki przypadek. Mamy sporo adoptowanych syberianów, ale tylko Maciej interesował się losem swoich psów. Inni widocznie byli szczęśliwi, że pozbyli się kłopotów. Pozdrawiamy Cię Maćku:)

Przejścia psów w "stan spoczynku" to zawsze trudny dla nas moment. Trudny psychologicznie. To wyraźny znak, że coś się kończy nieodwołalnie. Najtrudniej kiedy dotyczy to psów, z którymi przeszliśmy najwięcej. Z drugiej strony czeka nas jeszcze parę lat z nimi. Są zdrowe, wesołe, pełne życia. Tylko zaprzęg już nie dla nich.
Taki sam moment kiedyś nastąpi dla nas. I to nas naprawdę smuci. "Przemijanie mnie trapi" - jak powiedział w jednej z kwestii Jerzy Stuhr w "Spisie cudzołożnic"
No właśnie - przemijanie nas trapi...  

 

2 komentarze:

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...