sobota, 30 sierpnia 2014

Syberiada bezprawnie wyrzucona za pomaganie zwierzętom - zbiórka, bazarek, każda pomoc bardzo potrzebna


25 sierpnia minął równy miesiąc od naszej wyprowadzki ze Śliwiczek. Tylko miesiąc, a wydaje się jakbyśmy mieszkali w Borach wieki temu - na szczęście tak działa ludzki umysł, odkłada gdzieś wysoko, na półkę myśli i wspomnienia, które przeszkadzają w tworzeniu nowego, własnego świata.
Jednak wcale tak łatwo nie jest zacząć wszystko od początku. Wymaga to ogromnej siły i woli walki, której nam, jak i wielu ludziom doprowadzonym przez najróżniejsze wydarzenia i ludzi do sytuacji niemal bez wyjścia, co jakiś czas brakuje.

Przeprowadziliśmy się z powrotem pod Bydgoszcz, gdzie mamy na szczęście własny kąt. Domek przeznaczony do rozbiórki musi posłużyć nam jeszcze przez długi czas za lokum. Na nowo trzeba było podłączyć w nim wodę i prąd. Ma zaledwie 40 m2 powierzchni i jest w opłakanym stanie, pilnie potrzebuje remontu, na który nas niestety nie stać. 

Od marca, czyli od wizyty pseudofundacji Pia Causa w Śliwiczkach nie mogliśmy normalnie pracować. Musieliśmy odwołać umówionych klientów oraz zrezygnować z organizacji obozów dla dzieci, gdyż wiedzieliśmy, że ze strony właścicielki gospodarstwa i jej rodzinki Adamsów niczego dobrego spodziewać się nie można.

Mieliśmy dużo planów związanych z działalnością w Borach. Przez 3 lata włożyliśmy w promocję Śliwiczek mnóstwo serca, zaangażowania i pieniędzy. Wszystko to teraz poszło na marne za sprawą właścicielki mającej od samego początku naszego pobytu w Śliwiczkach swoje zwierzęta za nic oraz jej kolesia z pseudofundacji, będącego zarazem inspektorem OTOZu, który na pewno nie stworzył swojej organizacji z chęci niesienia pomocy zwierzętom.

Inspektor z pseudofundacji nigdy do nas nie zadzwonił, nie zapytał czy mamy gdzie się wyprowadzić, jak damy sobie teraz radę, co stanie się z naszymi zwierzakami, jaki los je spotka. A przecież większość naszych psów, wszystkie sześć kotów i jedna gąska to zwierzaki przez nas adoptowane, uratowane przed śmiercią.
Czy tak powinna zachowywać się fundacja ochrony zwierząt?! Inspektora to nic nie obchodzi. To jak działa Pia Causa to jedna wielka kpina i skandal.

Byliśmy zmuszeni przeprowadzać się w najgorsze upały, które groziły utratą zdrowia a nawet życia u naszych zwierząt. Wiele z nich to renciści i emeryci wymagający leczenia i spokoju, i to też nie miało dla inspektora OTOZu najmniejszego znaczenia.

Codziennie otrzymujemy zapytania o nasze wycieczki z psimi zaprzęgami, warsztaty, prelekcje, jazdę konną, których przez właścicielkę gospodarstwa i jej kolesia inspektora z pseudofundacji nie jesteśmy w stanie realizować.
Ciągle słyszymy od ludzi, że to wielka szkoda dla całego regionu, że nas już tam nie ma, że stracili niezwykle ciekawą atrakcję.
To niepojęte, że ktoś organizujący wypoczynek dla dzieci i młodzieży w Borach Tucholskich, jak właścicielka gospodarstwa przyczynił się obniżenia poziomu atrakcyjności tego miejsca i za jej sprawką znika najbardziej interesująca możliwość przeżycia niezapomnianej przygody i poznania Borów.
No cóż, tak to właśnie wygląda kiedy nie działa się z sercem i pasją, a jedynie dla pieniędzy.

My od zawsze powtarzamy, że w życiu najważniejsza jest miłość do tego co się robi i pełne zaangażowanie, a pieniądze przyjdą wtedy same - nie są one dla nas celem samym w sobie. Tylko tak działając jest się szczerym i prawdziwym w swojej pracy. W szczególności jest to ważne, kiedy pracuje się ze zwierzętami, więcej o naszych zasadach możecie znaleźć tutaj.

Ta trudna sytuacja, w której się znaleźliśmy ma o dziwo też pewne plusy, otóż w pełni sprawdziło się stare porzekadło, że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Taki przesiew znajomych jest bardzo pożyteczny, bo szkoda tracić czas i energię na ludzi, którzy nawet nie potrafią się do ciebie odezwać, dodać otuchy dobrym słowem, zapytać jak pomóc, którzy swoimi "dobrymi radami" dokładają jeszcze do pieca i wręcz cieszą się z twojego nieszczęścia.
Przynajmniej teraz wiemy, na czym stoimy. Dla równowagi mieliśmy okazję poznać również nowych, dobrych ludzi, którzy potrafili nawet poświęcić swój czas i pomóc nam w budowie kojców - Radek, Kamila, Maciek i Michał - bardzo Wam dziękujemy!

Śliwiczki miały być nowym, lepszym rozdziałem naszego życia, niestety przez złych ludzi, których tam spotkaliśmy stało się inaczej. Nie żyjemy w odizolowanych bańkach, każdego człowieka łączą najróżniejsze zależności z innymi i choćbyśmy niewiadomo jak bardzo czegoś pragnęli, to bez wsparcia dobrych, uczciwych ludzi nawet najwspanialsze plany mogą legnąć w gruzach. 

Przez 3 lata z pełnym zaangażowaniem opiekowaliśmy się zaniedbywanymi przez właścicielkę końmi i psiakiem. Robiliśmy wszystko, aby konie nie wylądowały w rzeźni, doprowadziliśmy do wykastrowania dwóch ogierów, które niezgodnie z przepisami chodziły razem z klaczami w stadzie. To tylko ułamek naszych działań dla dobra tych zwierzaków, które jak wiemy od okolicznych mieszkańców miały tam obóz koncentracyjny od samego początku ich pobytu w gospodarstwie, czyli od ponad 20 lat.

Jednak pseudofundacja Pia Causa za nic miała opowieści nasze i sąsiadów gospodarstwa o gehennie koni. Do spółki z właścicielką posadziła nas o wszystkie zaniedbania, których dopuściła się właścicielka. Oto Polska właśnie!
Zostaliśmy bezprawnie wyrzuceni z gospodarstwa w trybie natychmiastowym i tym samym pozbawieni pracy. Nasza sytuacja jest tragiczna.
Po raz pierwszy w życiu zmuszeni zostaliśmy do poproszenia Was o pomoc. Jest to dla nas bardzo trudne, gdyż całe życie zawsze sami sobie ze wszystkim radziliśmy.

Utworzyliśmy więc na facebooku wydarzenie - bazarek, gdzie można na bieżąco śledzić losy nasze i wszystkich zwierzaków, które otoczyliśmy opieką.
Możecie licytować przeróżne fanty, które serdeczni ludzie powrzucali na bazarek - książki, rękodzieło, sesje fotograficzne dla zwierzaków i wiele innych. 
Mamy tam nawet takie perełki, jak gadżety przekazane przez zespół Wilki! 

Bardzo Wam wszystkim dziękujemy za dołączenie do naszego wydarzenia.

Liczy się każda złotówka, dzięki której będziemy mogli zapewnić naszym zwierzakom jedzenie i opiekę weterynaryjną.
Bardzo prosimy Was o pomoc. Nie ze względu na nas, ale dla naszych zwierząt, z których większość adoptowaliśmy i stworzyliśmy im dom, którego nikt inny nie chciał im zapewnić. Wiele z nich już co najmniej raz straciło dom, nie możemy doprowadzić do powtórki.
Z góry, za wszystko, bardzo Wam dziękujemy!

1 komentarz:

  1. To bardzo przykre, że porządnych ludzi zawsze musi dopaść niesprawiedliwość. :( Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...