wtorek, 18 sierpnia 2009

Luna


Od soboty wieczorem jest z nami nowa suczka Luna. Zwierzak znalazł się u dobrych ludzi, a następnie u nas, po tym jak jej "pan" stwierdził, że sobie z nią nie radzi. Mało tego, specjalnie się nie certoląc, postanowił ją uśpić przy pomocy jakiegoś tam, pewnie znajomego, konowała.
A wszystko to dlatego, że Luna uciekała i ponoć zagryzła królika/i sąsiada.
Klasyczna historia. Po jakiego grzyba zbudować solidne ogrodzenie, czy kojec, żeby pies nie mógł narobić szkód? Lepiej psa zabić!! Szybciej, taniej i wygodniej!!!
Brawo panie były właścicielu, egzamin z człowieczeństwa koncertowo oblany. A jeśli jeszcze kiedykolwiek przyjdzie ci do łba kupić sobie psa to polecam bardzo,kompletnie nieuciążliwe zwierze, którego nie trzeba karmić, wyprowadzać na spacery, budować płotu, czy o zgrozo kojca. A mianowicie psa PLUSZOWEGO!!!

Lunka jest po przejściach, ale na szczęście jest jeszcze bardzo młoda i miejmy nadzieję, że zapomni o swoim fatalnym początku życia. Zresztą przez dwa tygodnie pobytu w psim hotelu zrobiono bardzo dużo, aby pomóc jej psychice. Dzięki temu mamy teraz łatwiejszą z nią pracę. Wielkie dzięki dla wszystkich ludzi, którzy pomogli Lunie!!!!
Wiele jest takich psich historii. Luna nie jest pierwsza w naszym kenelu z takiej adopcji i wcale z nie najgorszym życiorysem. Jest Adja, Saba, Atka, Moli, Lego, Odyn, Maja, Chief, Klein, Pasik, Whisky, one wszystkie przeszły swoje w życiu. A wszystko to tylko dlatego, że nie pomyślał człowiek. Nie zastanowił się po co w ogóle mu pies, a zwłaszcza husky. Jest to też wina hodowców, bo mało który szczerze powie kupcom jakim psem jest haszczak. Zresztą mizerna ich ilość sama ma o tym jakąkolwiek wiedzę. Ważna jest tylko kasa! Żałosna zazwyczaj.
No cóż Luna miała szczęście, trafiła do nas, gdzie będzie żyć prawdziwym psim życiem, w psim i ludzkim stadzie, w którym to, że husky lubi uciec i zapolować świadczy jedynie o prawidłowych cechach rasy, a nie jest problemem, z którego jedynym wyjściem jest zamordowanie psa.

Mamy 30 psiaków, mamy sąsiadów, którzy hodują kury, kaczki, krowy. Niemal pod ogrodzenie podchodzą lisy, sarny i dziki. Nigdy nie zdarzyło się, aby któryś z naszych psów zwiał z kenelu i zagryzł jakiegoś zwierzaka. Nigdy!
Zawsze jest sposób, aby łowieckie nawyki psa poskromić.
Luna aklimatyzuje się w naszym stadzie kapitalnie, powoli spotyka się na wybiegu z nowymi kumplami, a nasze alfy Saba i Odyn przyjęły ją jako pierwsze!
Będziemy opisywać jej dalsze losy, bo przecież czeka ją to co haszczaki lubią najbardziej!

2 komentarze:

  1. Kochani, czytam Wasz blog z ciekawością... i zazdrością :-), pozytywną zazdrością... Od kilkunastu last mieszkam z rodziną i córkami w mieście i z przykrością obserwuję męczarnie psów mieszkających na kilku metrach "własnego M", wyprowadzanych na smyczach na 20 minut... Wiem, że kiedyś to się zmieni i będziemy mieć własne zwierzęta. Teraz pozostają nam wypady do Patataj-a (stadnina koni, gdzie oddajemy się przyjemnościom jazdy konnej).

    Pozdrawiam Was Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za czytanie naszego bloga i serdecznie pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...