niedziela, 2 sierpnia 2009

Niepokonana


Największym moim marzeniem jest, aby całe życie obracało się wokół naszej pasji. Rodzimy się tylko raz i tylko tę jedną szansę dostajemy od życia. Od nas samych zależy jak ją wykorzystamy.
Spełnienie takiego marzenia nie jest proste, ba jest piekielnie trudne. Wielu ludzi mających ciekawe pomysły rezygnuje z ich realizacji z rozmaitych powodów. Najczęstszym przeciwnikiem jest szara rzeczywistość. Praca, która wymaga od nas coraz większego poświęcenia i związany z tym brak czasu na dosłownie wszystko, nawet na myślenie o innych sprawach niż gonitwa za zarobkiem. To przytłacza, odbiera chęci i motywację. Stan taki pogłębia się kiedy zakładamy rodzinę i pojawiają się dzieci, którym musimy zapewnić jak najlepsze warunki do życia. Gdzie tu miejsce na pasję ?

Udział w konkursie, w którym trzeba opisać siebie, wymaga spojrzenia na swoją osobę z zupełnie innej strony. Zastanowienia się jakim jestem człowiekiem, czy moje cele są faktycznie warte tego aby opowiedzieć o nich innym ludziom.
Jest to zarazem kapitalna okazja do dokonania pewnej samooceny, zastanowienia nad przeszłymi zdarzeniami, które uczyniły mnie taką, a nie inną oraz jak niewiele brakowało, a byłabym zupełnie kimś innym.
Zabawa w psie zaprzęgi niesie ze sobą pewną zdecydowaną trudność. Jest nią konieczność posiadania psów, czyli istot jak najbardziej żywych :)
I tutaj mamy do czynienia z zasadniczą trudnością – psy wymagają nieustającej opieki. Nie można ich tak jak nart, czy roweru odstawić do garażu, kiedy przestajemy ich używać.
Musimy zapewnić im dach nad głową, wyżywienie, sporą dawkę treningu i uczuć. Na pewnym etapie okazuje się, że nie możemy tak sobie wyjechać na urlop, a właściwie, że w ogóle nie mamy żadnego urlopu !
Nie jest to jednak największy problem, z tym można jakoś sobie z czasem poradzić. Najgorsze co jest związane z uprawianiem tego sportu to przemijanie. Psy niestety żyją od nas znacznie krócej. Bardzo trudno jest poradzić sobie ze śmiercią zwierzaka, z którym przemierzyło się wiele wspaniałych tras. Kilka lat temu straciliśmy naszą wspaniałą liderkę Adję, która tak naprawdę pokazała nam kim, właśnie kim nie czym, jest pies zaprzęgowy. Suczka o wspaniałej psychice i nieprawdopodobnych zdolnościach – można by o niej napisać niejednego posta.
Jej śmierć spowodowała utratę wiary w sens tego co robimy, na dodatek cale nasze stado popadło w głęboką depresję, wszak Adja była nie tylko liderem, ale także szefem wszystkich psów. Nie było mowy o treningach, czy jakiejkolwiek pracy z psami. Jednocześnie zaczynał się sezon, spadł śnieg, a my nie byliśmy w stanie ruszyć na szlak. Stado przestało reagować na bodźce. Normalnie wystarczy ruszyć jakikolwiek element sprzętu, aby psy skojarzyły, że będą biegać i już zaczyna się totalny rwetes w kojcach. Skaczą, wyją i szczekają. W tamtym czasie reakcją była tylko kompletna cisza!
Zmagaliśmy się wtedy ze strasznym pytaniem – Co dalej ?
Sprawę rozwiązało za nas jak zwykle życie. Mieliśmy podpisaną umowę na organizację imprezy integracyjnej z klientem, której nie mogliśmy zerwać, bo zwyczajnie poszlibyśmy z torbami. Musieliśmy się z niej wywiązać.
Z duszą na ramieniu z dwunastką najmocniejszych psów pojechaliśmy pracować. Bez odpowiedniego treningu za to z masą wątpliwości w głowie musieliśmy w trudnym górskim terenie przewieźć pojedynczo kilkanaście osób z jednego miejsca w drugie. Najbardziej obawialiśmy się o to czy psiaki w ogóle będą chciały biec bez swojej liderki.
Napadało strasznie dużo śniegu, pierwszą turę trzeba było przejść przed zaprzęgiem, aby choć trochę udeptać śnieg, gdyż inaczej psy zapadły by się w nim. Było bardzo ciężko. Najpierw zaprzęg z dużymi oporami w ogóle ruszył, potem zwierzaki oglądały się jeden na drugiego, nie wiedząc który ma poprowadzić. Zapowiadała się totalna klapa z imprezy. Klient lada chwila mógł zacząć się denerwować. I kiedy zdawało się już, że jest po wszystkim rolę lidera wzięła na siebie dwuletnia Saba. Dwa lata to mniej więcej o połowę za mało dla psa, by mógł wypełniać tę najbardziej odpowiedzialną rolę w zaprzęgu. Sabcia jednak podjęła to wyzwanie, a reszta psów spragniona już w tym momencie silnego przywództwa, poszła bez szemrania za nią. Tak „wróciliśmy z dalekiej podróży”, odrodził się nasz zespół, a dodatkowo Saba narodziła się po raz drugi, tym razem jako pierwszorzędna liderka, dzisiaj prowadząca największe psie zaprzęgi w naszym kraju.
Wracając we wspomnieniach do tych wszystkich historii, a ta opisana powyżej jest tylko jedną z wielu podobnych, to dochodzę do wniosku, że aby przeżyć z pasją swoje życie trzeba niekiedy naprawdę być niepokonanym.
Mnie się chyba udało !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...