niedziela, 3 stycznia 2016
Skomplikowana maszyneria
Jeśli spojrzymy na psi zaprzęg z boku, z przodu, czy z tyłu, to zobaczymy psy, trochę różnych linek, sanie, albo wózek i człowieka. Prosta sprawa. Jednak tylko na pozór. W rzeczywistości psy, człowiek i sprzęt tworzą wspólnie wielką i skomplikowaną maszynę do pokonywania przestrzeni.
Ten archaiczny sposób przemieszczania się istnieje dzięki współpracy dwóch różnych gatunków, których działania wiodą do wspólnego celu. Tym celem jest bieg. Dla psów dosłownie, bo one biegają dla czystej przyjemności biegowej, a w przypadku człowieka jest to nieco bardziej skomplikowane, bo my ludzie lubimy dorabiać sobie całą filozofię do naszej działalności. I dobrze, tak jest przecież ciekawiej.
Dlaczego ta maszyna jest tak skomplikowana? Tyle osobowości ile psów, do tego człowiek z własną. Ile istot tworzących zaprzęg tyle ich własnych problemów. Każdy z nich jest inny. Są suczki, są psy, jest człowiek. Każdy z nich ma swoją drogę dochodzenia do mistrzostwa. Aby zespół, który tworzą, mógł także do niego dojść, muszą się idealnie zgrać. Muszą stać się jednością, niemal jednym organizmem. Psy jednoczą się w biegu, we wspólnym rytmie, a człowiek musi nauczyć się im pomagać i wsłuchiwać się w ich potrzeby. Musi czuć, kiedy któryś z psów słabnie, ma się gorzej. Musi reagować na to z wyprzedzeniem. Bardzo trudno nauczyć się takiej umiejętności, a to ona może być decydująca w trudnych chwilach, których w długodystansowym mushingu nie brakuje.
Kiedy to wszystko zaczyna ze sobą współgrać, to zaprzęg staje się gotowy do największych czynów. Może dokonać dosłownie wszystkiego. Przemienia się w doskonale wyregulowaną machinę do biegania. Wymaga to jednak całych lat pracy, wysiłków, analiz i szukania coraz lepszych rozwiązań. Na końcu tej drogi jednak czeka olbrzymia satysfakcja ze świetnie wykonanej roboty. I to jest największą nagrodą w tym dziele.
Wtedy okazuje się, że nie ma w zasadzie niemożliwego, że możemy zrobić rzeczy o jakich baliśmy się kiedyś nawet pomyśleć. Przykładem niech będzie nasz ostatni w 2015 roku trening. W Sylwestra o godzinie 15 rozpoczęliśmy bieg na 50 kilometrowej trasie. Bez specjalnego nastawiania się na duże tempo. W zasadzie mając w zespole trzy dziesięcioletnie psy wolimy, kiedy to tempo nie jest zbyt wysokie. Chociaż o tym decydują raczej psy. I to te najstarsze w zaprzęgu, czyli Zuza, Tanda i Pips. Zwłaszcza Pips, bo to duże chłopisko, którego stawy najbardziej, z racji masy mieśniowej, narażone są na kontuzje. Na Pipsa trzeba uważać. Ale nie w tego Sylwestra! To on był, jak za młodu, jednym z głównych motorów zespołu. Miał ku temu idealne warunki. Temperatura minus 10, wiatr. Doskonałe chłodzenie.
Psy robiły swoje. Biegły wysokim tempem, ja filmowałem ten bieg i testowałem za razem czołówkę Mactronica. Zrobiłem dwie 10 minutowe przerwy oraz 5-6 minut rozmawiałem przez telefon. Zaprzęg w tym czasie stał i odpoczywał. Dopiero przy przyczepie, kiedy wyłączałem gpsa zobaczyłem co się stało. Pokonaliśmy tan dystans w 3 godziny i 25 minut. Włącznie z przerwami. I wiecie co? To najlepszy czas na 50 kilometrów na wózku. Na saniach zdarzało się przelecieć to i poniżej 3 godzin, ale nie na wózku, po leśnych wertepach, dziurach, korzeniach i nie z takimi długimi przerwami. I dokonały tego psy, które być może z racji wieku biegają już ostatni sezon wyczynowo.
Tak właśnie działa świetnie wyregulowana, zaprzęgowa machina. To jest właśnie kwintesencja twierdzenia, że można wszystko, o ile poprze się to latami solidnej pracy. Zrobiliśmy rekordowy bieg w ogóle nie mając świadomości, że jest tak dobrze, tak szybko. Ot jeden z wielu pięćdziesięciokilometrowych biegów, na dodatek z kamerą, która też rozluźnia i spowalnia tak naprawdę, bo muszę przyhamować od czasu do czasu, czy nawet zatrzymać zaprzęg, kiedy w niej grzebię.
Przyjemnie jest pomyśleć, jaki mógłby być czas, gdybyśmy mieli świadomość ścigania rekordu. Bardzo przyjemnie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)