wtorek, 30 marca 2010

Start wyprawy

Zgodnie z planem wyruszyliśmy w niedzielę 14-tego marca, po nie mającym końca pakowaniu. Nigdy wcześniej nie musieliśmy zabrać tylu rzeczy na raz!
Udało się i o godzinie 15-tej wreszcie ruszyliśmy przed siebie. Jak wiadomo polskie drogi są raczej w nie najlepszym stanie, jednak to co oferują Mazury przekracza wszelkie normy. Jazda po tamtejszej nawierzchni z ciężką, pełną psów przyczepą to po prostu dramat. Średnie prędkości to 40km/h. Na szczęście wszystko, nawet to najgorsze, kiedyś się kończy i tak oto minęliśmy granicę z Litwą i znaleźliśmy się na Via Baltice. Tutaj tempo jazdy wzrosło do normalnych wartości i kilometrów zaczęło szybko przybywać.

W Polsce w tym czasie temperatury już zaczynały rosnąć, trwała odwilż. Natomiast Litwa przywitała nas mroźną i śnieżną aurą. Było grubo poniżej zera i mnóstwo śniegu. Jednak Via Baltica była przejezdna i w większości odśnieżona. Pozwalało to nam szybko przemieszczać się w kierunku Tallina.


Świt na Litwie



Via Baltica


Tego dnia przekroczyliśmy trzy granice i przemierzyliśmy trzy kraje. Litwę, Łotwę i Estonię.
Na Łotwie, blisko estońskiej granicy droga idzie bardzo blisko morza i dzięki temu ujrzeliśmy zamarznięty Bałtyk, a ściślej mówiąc Zatokę Ryską. Zrobiliśmy tam oczywiście postój i pospacerowaliśmy po lodowej pokrywie, tracąc tym samym szansę na prom o 18-tej, ale nie mogliśmy sobie odmówić takiej atrakcji.







Wieczorem dotarliśmy do Tallina. Niestety o pół godziny za późno, aby zdążyć na ostatni prom. Musieliśmy nocować w Tallinie.
Miało to swój niezaprzeczalny atut, popłyniemy w dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...