wtorek, 4 października 2016

Najdłuższa wyprawa

Przygotowujemy najdłuższą wyprawę w naszej karierze zaprzęgowej. Pięć miesięcy za kołem polarnym, dwa miesiące nocy polarnej, Trylogia Norweska, czyli trzy wyścigi długodystansowe w jednym sezonie, 4 tysiące kilometrów pokonanych zaprzęgiem w trakcie treningów i małych wypraw wchodzących w skład tej wielkiej wyprawy. No i Husky Safari, które pozwala nam to wszystko sfinansować.

To najtrudniejsze zadanie w naszym zaprzęgowym życiu. Najbardziej skomplikowane i najtrudniejsze w sferze psychicznej. Wszak przez pięć miesięcy nie będziemy razem. Daria i Kacper muszą zostać w domu. Przecież Kacper chodzi do szkoły, uprawia sport, jest normalnym nastolatkiem. Daria zostaje z nim i niemal trzydziestką psów, które wyprawowe i wyczynowe bieganie mają już za sobą. To będzie najtrudniejszy aspekt tej wyprawy.
Normalnie, na co dzień, praca wokół psów zajmuje nam mnóstwo czasu, a przecież wykonujemy te obowiązki razem, teraz będzie trudniej ponieważ się rozdzielimy. Stado emerytów zostających w domu liczyć będzie 27 psów i wszystkie zostaną na głowie Darii.
Krzysztof zabierze ze sobą 16 psów i będzie musiał poradzić sobie sam z opieką nad nimi, treningiem i całą resztą. 
Ta sytuacja mocno podnosi poprzeczkę naszego przedsięwzięcia.

Czy temu wszystkiemu podołamy? A czy mamy inne wyjście?
Ostatnie dwa lata to jakiś horror w naszym życiu. W 2014 rozwaliło się wszystko co budowaliśmy od lat. Straciliśmy możliwość działania, pracę i mnóstwo pieniędzy. Trafiliśmy w Borach Tucholskich na oszustów, kosztowało nas to zmarnowane trzy lata życia i znalezienie się nad przepaścią. Niewiele brakowało do tragedii. Do tego doszła trauma po śmierci Vilego na Finnmarkslopet. To był najtrudniejszy okres naszego życia.
Nie wiedzieliśmy co będzie dalej. Nie mieliśmy pieniędzy, zamieszkaliśmy w domu nadającym się do rozbiórki z 35 psami, 6 kotami i gęsią. Bez pracy i szans na zarabianie przyzwoitych pieniędzy i poprawę swego losu. Marzyliśmy o wyprowadzce do Szwecji, ale to było daleko poza finansowym zasięgiem. Trudno gdziekolwiek wyjechać, kiedy nie ma czego wsadzić do przysłowiowego gara.

Przetrwaliśmy tamten okres tylko i wyłącznie dzięki ludzkiej solidarności. Wiele osób wsparło nas, datkiem, karmą, dobrym słowem. Było piekielnie ciężko, ale wytrwaliśmy. Bez pomocy ludzi nie byłoby to możliwe. Dziękujemy najserdeczniej Wam wszystkim, którzy byliście i jesteście z nami.

Poprawa przyszła, kiedy wydaliśmy książkę. "23 kilometr" odmienił los. I to nie nawet w sensie finansowym, bo zyski z książki nie są jakieś duże. Odmienił pod tym względem, że znowu zaczęliśmy myśleć. Konstruktywnie myśleć i planować. Poznaliśmy mnóstwo ludzi, pootwierały się nam w głowach zamknięte już kanały. I dostrzegliśmy szansę na dalsze istnienie nas jako maszerów, podróżników, adveturerów, jak lubimy określać to czym się zajmujemy.

Wróciliśmy na stare tory planowania i realizacji trudnych planów. Tak powstała Trylogia Norweska i wszystko co się z nią wiąże.
Przeniesiemy nasz kenel na Daleką Północ. Niemal całą naszą działalność również. Będziemy pracować tam, organizować wyprawy i podnosić nasz maszerski, sportowy poziom.
W naszym kraju nie ma warunków do uprawiania długodystansowego mushingu na wysokim poziomie, nie ma warunków także do pracowania z psami w przewidywalny na lata sposób. Ciepłe zimy psują wszystko.
Dlatego, tak naprawdę, nie mamy wyboru. Maszeruj, albo giń! Musimy napierać do przodu, bo inaczej znowu znajdziemy się na krawędzi.

Pięciomiesięczna wyprawa na Daleką Północ to trudne zadanie, ale też niezwykle ekscytujące i dające nadzieję na wspaniałe jutro.
Opowiemy Wam o tym tu na tym blogu. Przeczytacie o życiu w Laponii, o mushingu, psach i wszystkim dookoła. Już teraz zapraszamy na relacje z końca świata :)



2 komentarze:

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...