Ósemka alaskanów pracuje jak szalona. Trening, przerwa, drugi trening, albo jeden długi. Dobiliśmy w sobotę do ponad pięćdziesięciu kilometrów w jednym ciągu. Teraz już nie schodzimy poniżej 30 km na jednym treningu.
Forma na ten moment jest fantastyczna, ale do pełni szczęścia jeszcze sporo brakuje, ale tak właśnie ma być na tym etapie.
Teraz trening jest też ciągłym testem. Sprawdzamy co dzieje się po trzech, czterech dziesiątkach kilometrów. Jak psy jedzą, jak piją i jaką mają kupę. Na tej podstawie oceniamy ich kondycję i odpowiednio dozujemy trening.
Ciepły wrzesień i takoż sama duża część października spowodowały, że na początku sezonu nie mogliśmy wybiegać takiej ilości kilometrów o jaką nam chodziło. Teraz jest natomiast znakomicie i nadrabiamy zaległości. Dzisiaj przekroczymy pierwszą pięćsetkę i pójdziemy dalej. W trakcie ostatnich pięciu dni przejechaliśmy 150 km, a to dopiero początek !
Do wyścigu musimy zrobić 2500 km. Brakuje jeszcze 2000, a na całą robotę mamy w zasadzie resztę listopada, grudzień i niewielką część stycznia.
Na szczęście psy są w dobrym zdrowiu, wesołe i pełne entuzjazmu. Masujemy ich mięśnie po każdym biegu, dużo z nimi rozmawiamy i generalnie spędzamy razem masę czasu. Także ich dieta staje się stopniowo co raz bogatsza i bardziej urozmaicona.
Budujemy niezwykłą więź z alaskanami, która potem spowoduje, że kiedy będzie piekielnie ciężko na trasie, to wspólnie damy radę to przetrwać i nie pękniemy. W ten sposób "nakręcamy sprężynę" mentalną i fizyczną.
Długie wyścigi, takie jak Femund, zmuszają do maksymalnych wysiłków, zarówno fizycznych jak i umysłowych. Jesteśmy sami z psami na trasie, musimy wciąż podejmować decyzje, dbać o psy i jak najszybciej poruszać się do przodu.
W tym momencie robimy wszystko, aby właśnie tak mogło się stać !
powodzenia. Z moimi ONK-ami tez mam duzą więź i doskonale rozumiem o czym mówicie. będę trzymała za was kciuki gdy już będziecie na trasie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) Pozdrawiamy i życzymy samych szczęśliwych dni z psiakami.
OdpowiedzUsuńSuper relacja z treningu,o takie konkrety chodzi:) Pogoda chyba super -4,lekka mgła i powietrze stoi,bynajmniej kawałek od Was.Aha w tym sezonie w Norwegii nie będziecie sami,Darek Morsztyn jedzie tysiączkę na FLu.Pozdrawiam i trzymam kciuki.Kuba
OdpowiedzUsuńNie znam sie na psach,
OdpowiedzUsuńale pięknie piszesz o Waszej przyjaźni znimi...
Powodzenia na trasach !
Bardzo was podziwiam za to co robicie. Doskonale rozumiem o czym myślicie pisząc, że macie ze swoimi psami niezwykłą więź. Ja także mam z moimi kundelkami świetny kontakt. Życzę wam powodzenia i trzymam za was kciuki.
OdpowiedzUsuńAda
PS. Ja też piszę bloga o moich psach. Wszystkich zainteresowanych zapraszam www.adriana34.blog.interia.pl
Dzięki :) Rzeczywiście pogoda w końcu dopisuje i z radością możemy wykonywać nasz plan treningowy. A alaskany łapią coraz lepszą formę, i oby tak dalej, bo jeszcze sporo pracy przed nami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Jasna 8, dziękujemy pięknie :) Psiaki są naszymi wspaniałymi partnerami na ścieżkach życia i uwielbiamy o nich opowiadać oraz pisać, i mamy taką cichą nadzieję, że paru ludzi dzięki naszym postom zauważy w psach coś więcej niż darmozjada, agresywnego i zanieczyszczającego trawniki oraz chodniki kundla lub wylegującego się na kanapie lenia.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o koty, to dzisiaj po ponad tygodniu nieobecności odnalazła się mała, na wpół dzika kotka, którą dokarmialiśmy. Okazało się, że weszła do jednego z pomieszczeń gospodarczych i nie potrafiła z niego wyjść, na szczęście usłyszeliśmy miauczenie i dziewczynka odzyskała wolność. Oczywiście od razu dostała porządną porcję jedzonka i wodę.
Pozdrawiamy ciepło :)
Dziekujemy, Ado. Co za dzień, tyle miłych słów :)
OdpowiedzUsuńTeż trzymamy za Ciebie kciuki i życzymy wspaniałych przygód przeżytych wspólnie z psami.
Uściski :)
Dziękuję w imieniu koteczki.
OdpowiedzUsuńKoty tak niestety mają ,
że lubią wchodzić w różne zakamarki :-)
Witam !
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten blog przypadkiem szukając informacji o hulajnogach do psich zaprzęgów. Od razu powiem, że temat dopiero poznaję.
Wasze zmagania mnie bardzo zaciekawiły .
Super relacja z objazdu jeziora Inari, trzymała w napięciu jak najlepsza książka.
A teraz relacje ze zmagań treningowych i plan udziały w wyścigu Femundloped 2012.
Będę Wam kibicować ! Powodzenia!
Magda Solnicka
Ps.Mój pies w rodowodzie ma na imię Inari :-)
Jeden z naszych to też Inari. Właśnie kiedy się rodził my zaczynaliśmy planować wyprawę dookoła Inrijarvi. Stąd jego imię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.