środa, 30 września 2015
Wrzesień
Pierwszy treningowy miesiąc za nami. Takie otwarcie sezonu i wejście w niego na poważnie.
Plan zakładał rozbieganie zespołu po letnim lenistwie. I to się udało. Pogoda dosyć nam w tym sprzyjała, choć tygodniowy powrót upałów w drugim tygodniu miesiąca pozbawił nas szans na uzyskanie rekordowego przebiegu we wrześniu. Rekord wynosi od 2013 roku 350 kilometrów. Tym razem zespół pokonał jedynie 211 km. Zabrakło dużo, ale nie ma to specjalnego znaczenia w perspektywie następnych miesięcy.
Kiedy robi się ciepło, to nie da rady, za żadne skarby, podkręcić treningu bez narażenia zdrowia zwierzaków. A to, jak wiadomo, u nas nie przejdzie.
Pierwszy miesiąc pokazał, że dziadki są wciąż w formie. 11 letnie Szejen i Juma, 10 letnie Zuza, Tanda, Klein, Pips i DeDee, to wciąż mocne psiaki, którym bardzo się chce biegać.
Mocne! Dobre sobie! Zuza tak jak rok temu jest liderem nr 1. Po niej kompletnie nie widać upływu czasu. Zresztą inne tak samo. Pips wciąż wheel dog, bez którego trudno wyobrazić sobie ten zaprzęg. Tanda także znowu jest w głównym zespole.
Klein przez astmę uczestniczy tylko w treningach, ponieważ leki, które pozwalają mu normalnie żyć są na liście środków dopingujących, co eliminuje go z możliwości startu w zawodach.
Juma jest po wyleczeniu nowotworu, więc biega tylko rekreacyjnie. Wreszcie wróciła do pełni i sił i rwie się do biegania niesamowicie. DeDee też trochę choruje, więc to już nie bieganie wyczynowe, ale takie jak w przypadku Jumy. Choć DeDee to wielki mistrz i sportowiec, którego nigdy nie należy skreślać. Rok temu też miał podobne problemy, po czym wrócił do biegania i to jak. Na wyprawie Laponia 2015 biegł znakomicie.
Problemem jest z Szejen. 11 lat, a biega równo z dwu i trzy latkami. Jej wiek zdradza tylko siwa mordka. Pracuje bardzo mocno, wytrzymuje każde tempo i każdy dystans. W 2014 nie pojechała na Finnmarkslopet, bo wydawało się, że lepiej posłać tam Vilego, trzylatka, który sprawiał wrażenie bycia w ogromnej formie. 10 letnia Szejen została w domu. To był największy błąd jaki popełniliśmy w naszej karierze zaprzęgowej.
Teraz zaczął się kolejny sezon i Szejen znowu jest w wyśmienitej formie. Według tego jak biega powinna być w głównym teamie i brana pod uwagę w składzie zaprzęgu na wyścigi. Tylko ten wiek!
Zobaczymy. W paździeniku wchodzimy na wyższe obroty treningowe. Wydłużymy dystans pojedynczych treningów i zawalczymy o rekordowy dystans października. Do pokonania 520 kilometrów. W takim treningu zawsze wychodzi kto jest naprawdę mocny. W każdym razie nie skreślamy Szejenki.
Na drugim biegunie są psy młode. Tutaj nr 1 to Henia, która już regularnie prowadzi zaprzęg z Zuzą. Rośnie nam jej następca w osobie Heni. Ma dopiero 3 lata, a już jest rozważna i mądra. I do tego piekielnie mocna.
Za nią w zaprzęgu, w drugiej parze, biega Bria. Suczka nieduża, ale zdolna do każdych wyczynów. Być może w przyszłości razem z Henią będzie prowadzić ten zaprzęg. Bria ma 5 lat.
Sofi i Arina, obie ośmiolatki. To też jeszcze młodzież. Arina to mocarz absolutny, a Sofi jest psem o tak ogromnej wytrzymałości, że nie sposób tego nawet opisać. To ona, niemal bez treningu, przebiegła 350 km na wyprawie w marcu. Uczyniła to z takim luzem, że nam po prostu opadły szczęki, ręce i wszystko co tylko opaść może. To było w marcu, a tymczasem w listopadzie Sofi ledwo uszła z życiem po bardzo ciężkiej chorobie. Dlatego nie mogła trenować. Zaczęła dopiero w lutym, na krótko przed wyjazdem. A na wyprawie okazała się jej wielką gwiazdą.
No i najmłodsze z naszych psów. Ixi i Xanto. Źródło bólu głowy, rąk i nóg. Powód złego snu i nieustających rozmyślań, co z nich wyrośnie. 10 października obaj skończą 2 lata. Fajne, sympatyczne psiaki, które w zaprzęgu totalnie świrują. Biegną z całych sił, nie potrafią się zatrzymać i chwilę pooddychać spokojnie. Rozwalają cały zaprzęg swoim zachowaniem. Potem brakuje im sił. Normalnie własnie tak jest z młodymi psami na początku ich biegania. Ale oni zaczęli biegać już rok temu. Powinni się już choć trochę uspokoić. Z treningu na trening powinni się uczyć spokoju. Nic z tego. Jest właściwie coraz gorzej. A są takie młode psy bardzo nam potrzebne w tym zespole.
Ręce opadają i trudno jest z nimi pracować, ale próbujemy. Ne poddamy się łatwo i będziemy próbowali z tych wariatów zrobić porządne psy długodystansowe. Mamy nadzieję, że się uda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)