wtorek, 31 lipca 2012

Petycja w sprawie koni z Morskiego Oka

Znaleźliśmy przed chwilą link do petycji w sprawie wyeliminowania transportu konnego z drogi do Morskiego Oka.  My już ją podpisaliśmy. Prosimy o to Was wszystkich. Razem możemy coś zmienić!
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=4278

Nie tylko o koniach z Morskiego Oka

Poprzedni tekst o koniach z Moka, dzięki naszym czytelnikom, trafił w różne miejsca w internecie. Pozwoliło to większej niż zazwyczaj grupie ludzi się z nim zapoznać.
Kolejnym tego efektem stała się dużo większa liczba komentarzy. Bardzo nas to cieszy, bowiem najważniejsze dla tej sprawy jest jej nagłośnienie. Jak wielokrotnie już to powtarzaliśmy, i robić będziemy to nadal, tylko mówienie ludziom o problemie może pozwolić im go dostrzec.

Wszystkie komentujące artykuł osoby dostrzegają zło czynione koniom. Widzą zmuszanie ich do pracy ponad siły oraz fatalne traktowanie ich przez właścicieli. To cieszy. Widać, że wielu ludziom nie jest los zwierząt obojętny. Nie wiemy niestety ile osób powstrzymało się od napisania komentarza, myśląc jednak podobnie jak komentujący.

niedziela, 29 lipca 2012

Trenujemy


Od 9-tego maja regularnie trenujemy. Każdy trening, aby mógł przynieść spodziewane rezultaty musi być systematyczny. To podstawa. Dotyczy to zarówno ludzkich jak i psich przygotowań.
Podstawą naszego treningu jest nordic walking i bieg. Od czasu do czasu wsiadamy też na rowery.
Trenujemy niemal codziennie, tzn. cztery dni treningu jeden dzień przerwy. Czasem dwa.
Taka praca latem pozwoli nam bezpiecznie i komfortowo działać zimą. W czasie długich, liczących kilkadziesiąt kilometrów biegów zaprzęgiem musimy być w formie, aby pomagać psom i w razie czego mieć siły działać, gdyby tego wymagały okoliczności. A im dystans dłuższy, tym naszego zapasu sił musi być więcej.

sobota, 28 lipca 2012

Wypad na sopockie molo

Poprzedni post był o tragicznym losie koni z trasy wiodącej do schroniska Morskie Oko w polskich Tatrach. Będziemy do tej sprawy wracać na łamach naszego bloga. Nie tylko zresztą ta sprawa nas bulwersuje i nie pozwala spokojnie spać. Będziemy pisać też o innych takich przypadkach, bo tylko mówiąc o złych sprawach możemy coś z nimi zrobić. Od samego gadania, jak wiemy, nic się nie zrobi, jednak w sprawach dręczenia zwierząt najważniejszą rzeczą jest ruszyć ludzkie sumienia, otworzyć ludziom oczy. A wtedy kto wie.

Dzisiaj jednak z "innej beczki".
Od czasu do czasu robimy sobie małą przerwę w pracy ze zwierzakami. Nie są to jakieś długie wczasy, ale wyskoczyć gdzieś na kilka godzin nam się zdarza.
W czwartek Kacper pojechał na wycieczkę nad morze, a my do Sopotu i Sobieszewa. W Sopocie zrobiliśmy sobie małą sesję fotograficzną, a w Sobieszewie moczyliśmy się w morzu. Woda w tym roku jest wyjątkowo ciepła.
Musimy to szybko powtórzyć, zwłaszcza to drugie.





piątek, 27 lipca 2012

Konie z Morskiego Oka


                           

Od wielu lat na trasie Palenica Białczańska - Włosienica, miejsce 1,5km poniżej Morskiego Oka w polskich Tatrach, leniwych "turystów" wożą dorożki. Konie przez 8km idą cały czas pod górę. W każdym zaprzęgu pracują dwa konie, a na wozie teoretycznie siedzi 14 pasażerów.
Teoretycznie, bowiem w praktyce często jest ich więcej. Fiakrzy nie liczą dzieci ani bagażu.
W drodze powrotnej wcale nie jest koniom lżej, bowiem te same 8km idą dla odmiany cały czas w dół. Ciężkie wozy, zapełnione nawet i 27 osobami, bo w dół jest przecież lżej, pchają niemiłosiernie zwierzęta. Z relacji obserwatorów wynika, że z używaniem hamulców fiakrzy mają na tych zjazdach spore problemy. Rzadko kiedy używają ich właściwie. Przez to konie schodząc muszą także używać ogromnej siły, aby wozy ich nie poturbowały.
Nie zawsze im się to udaje! Ostatnio koń poślizgnął się na mokrym asfalcie, przewrócił, przejechał na nadgarstkach, mocno się przy tym raniąc. Fiakr dopiero po dwóch metrach szorowania po asfalcie użył hamulca, ale i tak koń przejechał w ten sposób jeszcze kawałek.
Pasażerowie pojechali dalej. Ciekawe co sobie pomyśleli? Biedny konik? Co za łajza, że się wywalił? A może w ogóle nic nie pomyśleli, bo zwierze po to jest, żeby tyrało dla człowieka?

środa, 25 lipca 2012

Bieganie


W okresie letnim, kiedy psy się urlopują mamy czas na własny trening. Musimy pracować nad wytrzymałością, bo ona najbardziej jest nam potrzebna później w sezonie zaprzęgowym.
Najlepszym sposobem jej budowy jest bieganie, chodzenie z kijkami, czy jazda na rowerze. Także można pływać, czy robić inne jeszcze rzeczy, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Byle długo i w miarę intensywnie.
Co to znaczy? Ano tyle, że trzeba się ruszać przez powiedzmy 40 minut na tętnie wysiłkowym w granicach 60 % tętna maksymalnego. Tętno maksymalne określa się dla własnego organizmu np. biegnąc jakiś odcinek, powiedzmy 1000 metrów, tak szybko jak tylko jesteśmy w stanie. Następnie mierzymy tętno. Wynik jest naszym tętnem maksymalnym. Wyższego nie możemy już mieć, bo powyżej czeka nas śmierć:)
Od tej wartości obliczamy 60 % i mamy tętno, na którym budować możemy wytrzymałość. Dla tych, którym się nie chce określać tętna maks., można przyjąć uniwersalną wartość 130 - 140 uderzeń serca na minutę. 

niedziela, 22 lipca 2012

Manifest lipcowy

Na świecie dzieje się tyle zła wobec zwierząt, że czasami trudno jest nam już sobie z tym poradzić.
Ludzie strasznie wyzyskują zwierzęta i czynią to bez najmniejszej choćby refleksji, bez żadnego poczucia winy, bez świadomości czynienia zła.

Hodowanie zwierząt rzeźnych w obozach koncentracyjnych, w skandalicznych, kompletnie niehumanitarnych warunkach. Hodowla nadmierna, dzięki której mnóstwo mięsa pochodzącego z niej jest marnowane.

Transporty koni tysiącami kilometrów, w upale lub mrozie. Bez jedzenia i wody. Stłoczone jeden na drugim. Tylko po to, aby dogodzić gustom "smakoszy".

Ubój rytualny, z którego słynie nasz kraj, będący totalnym anachronizmem w dzisiejszych czasach. Ubój zlecany przez osoby z dewiacjami psychicznymi. Na którego produkty zapotrzebowanie jest w krajach słynących z pogardy dla świata zwierząt, a wręcz z miłości do zadawania im cierpień fizycznych i psychicznych.

Hodowle koni na rzeź, gdzie nie ma miejsca na normalne ich traktowanie. Ośrodki jeździeckie, w których traktuje się konie jak maszynki do zarabiania pieniędzy i zmusza je do nadmiernej pracy. Zazwyczaj czyni się to batem, kopniakami i krzykiem. A kiedy już przestają przynosić zyski to trafiają do handlarzy. Ludzi z najniższej półki człowieczeństwa.

To samo można powiedzieć o wielu hodowcach psów. Przyjęło się, że mianem "pseudohodowca" określa się producentów szczeniąt nie zrzeszonych w Związku Kynologicznym w Polsce. Rzeczywistość jednak jest nieco inna. Także ci "związkowi" hodowcy, to w dużym stopniu także pseudohodowcy. Mnożą psy bez opamiętania i tylko dla korzyści finansowych. Ilu spośród członków związku wypuszcza mioty bez metryk, mimo iż przepisy związku tego zabraniają? Definicja pseudohodowli jest zatem nieprawdziwa, bo zawiera w sobie kryterium nieprzynależenia do ZKwP!

To wszystko to i tak tylko wierzchołek góry lodowej zła i niewrażliwości.
Dlatego postanowiliśmy jasno i wyraźnie określić nasze poglądy na temat traktowania zwierząt. Jest to nasz Manifest.

1. Hodowlą i pracą ze zwierzętami mogą zajmować się tylko i wyłącznie ludzie o wysokim poziomie wrażliwości, współodczuwania i odpowiedzialności za zwierzęta.
Istnieje wiele możliwości zarabiania pieniędzy we współczesnym świecie. Dlatego uważamy, że pracą ze zwierzętami powinni zajmować się jedynie pasjonaci i wielcy miłośnicy zwierząt i przyrody.
W miejscach życia i pracy zwierząt nigdy nie może dziać im się krzywda.

2. W pracy i hodowli na pierwszym miejscu zawsze stać musi dobro zwierząt. Ich doskonała kondycja psychiczna i fizyczna jest podstawą wszelkiej działalności.
Nie ma możliwości zmuszania zwierząt do pracy tylko dlatego, że klient naszej firmy tak chce. Zawsze gotowi jesteśmy odmówić pracy, czy ją przerwać jeśli dobro zwierząt jest zagrożone. Nigdy też zwierzęta nie pracują ponad swoje możliwości, a treningi, wycieczki, czy rajdy zawsze są uzależnione od ich kondycji i samopoczucia w danym czasie. 

3. Nigdy nie rozmnażamy zwierząt bez bezwzględnego uzasadnienia! Nigdy też nie stosujemy eutanazji wobec szczeniąt tylko dlatego, że przytrafił się nam miot bez zaplanowania!
Takie zwierzęta zostają u nas do końca swoich dni. Nie obarczamy nikogo pracą, czy szukaniem domów dla zwierząt, tylko dlatego, że nie upilnowaliśmy suczki. Sami ponosimy całkowitą odpowiedzialność za nasze zwierzęta.

4. Zwierzę ma prawo do godnego życia i godnej śmierci. Wszystkie nasze zwierzaki mają zapewnioną u nas godną emeryturę. Zawsze dbamy o ich zdrowie i zawsze walczymy o ich życie w ciężkiej chorobie. Nie stosujemy eutanazji wobec zwierząt starych i nieprzydatnych w pracy!

5. Koń, ani pies nie jest zwierzęciem rzeźnym, a spożywanie ich mięsa jest co najmniej zboczeniem kulinarnym.

To są podstawy naszego życia ze zwierzakami, naszej pracy, treningów, wypraw i startów w wyścigach.

wtorek, 17 lipca 2012

Stara Rzeka - krajobraz po burzy

W sobotę późnym popołudniem przeszła przez naszą okolicę potworna burza. Grzmoty trwały przez kilkanaście minut bez przerwy. Potem zaczęło padać, choć to mało powiedziane. Lało tak, że z okien domu nie było nic widać. Do tego 3 cm średnicy grad.  Burzy o takiej intensywności dawno już nie widzieliśmy!

U nas skończyło się na wichurze z ulewą, natomiast parę kilometrów dalej trwał prawdziwy kataklizm. Przez wsie Stara Rzeka, Łążek i Szarłata przechodził cyklon.
Ucierpiało więcej wsi w Borach Tucholskich, jednak te trzy są w bezpośrednim naszym sąsiedztwie.
Trąba powietrzna powaliła ponad 400 ha lasu, zniszczyła budynki, zerwała dachy i linie energetyczne. W Starej Rzece rzuciła przyczepą kempingową, w której schroniła się trzyosobowa rodzina!
Ktoś inny płynął w tym czasie kajakiem przez wieś.

Krajobraz po burzy wygląda zatrważająco. Wielkie drzewa połamane jak patyki w połowie swej wysokości, albo wyrwane z korzeniami. Wszędzie walają się konary, gałęzie i fragmenty dachów domów. Straż pożarna i leśnicy pracują niemal bez przerwy, aby to wszystko uprzątnąć.
W rzece Wdzie leży mnóstwo drzew i konarów co powoduje spore spowolnienie nurtu i podniesienie się poziomu wody w niektórych miejscach.
Usuwanie szkód potrwa długo, nawet do końca roku.
Pozostaje się cieszyć, że nikt tutaj nie zginął, co jest cudem zważywszy na okoliczności.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Nikola

Nasze psy mieszkają w kojcach, ale to wcale nie oznacza, że nie bywają w domu. Dzisiaj była u nas ulubiona suczka Kacpra - Nikola. Nikolasia, jest niezwykle mądrym psiakiem - wystarczy, że usłyszy "Nikolka idziemy do domu" i już zamiast biegać z psami idzie pod furtkę psiego wybiegu i czeka kiedy ją wypuścimy. A jak tylko otworzymy bramkę, biegnie szybko pod drzwi domu.



sobota, 14 lipca 2012

Burza

Kilka dni temu po raz drugi wybraliśmy się do Parku Narodowego Bory Tucholskie. Pierwszy raz znaleźliśmy się tam podczas wypadu do Charzyków.
Zostawiliśmy samochód przy wejściu do parku w Bachorzu i ruszyliśmy na szlak.


Było ciepło, ale nie upalnie. Świeciło słońce. Zapowiadała się miła wycieczka do Jezior Wielkie Gacno i Małe Gacno oraz przejście tamtejszej ścieżki dydaktycznej.



piątek, 13 lipca 2012

Nasze koty

Każde porządne gospodarstwo powinno mieć własnego dzielnego kota, który będzie stał na jego straży. I my też nie jesteśmy gorsi, mamy swoje koty :) - Kiciulę i Żbika oraz jednego ukrytego na piętrze w magazynie przez kocią mamę maluszka.

Kiciula

Żbik

czwartek, 12 lipca 2012

Ptaszek rozpoznany

W jednym z poprzednich postów pisaliśmy o małym ptaszku, który znalazł się u nas w domu.
Szukaliśmy wszędzie informacji o nim, bo nie byliśmy pewni kim był nasz gość.
Niezawodny okazał się oczywiście internet! Nasi fejsbukowi znajomi mają ogromną wiedzę i bez trudu malucha zidentyfikowali. Pierwszy był Tomek, który stwierdził, że to jakiś ptak z rodziny pokrzewkowatych, a chwilę później Sebastian dokładnie określił ptaka - to piegża zwyczajna!
Więcej informacji o tym ptaku tutaj 

Niesamowite jest to, że ten mały ptaszek na zimę odlatuje do Afryki, na południe od Sahary!!! 11-13 gramów masy ciała i taki dystans!

A tutaj jego charakterystyczny głos.

PRIX

Z dużą przyjemnością przeczytaliśmy, że otrzymaliśmy wyróżnienie PRIX od bloga katzebemol.blogspot.com
Bardzo dziękujemy.
Oczywiście też mamy swoją listę ulubionych blogów, którym również chętnie przyznajemy PRIXA. Oto ona:
vslvstyle.blogspot.com
katzebemol.blogspot.com
gorskiewedrowki.blogspot.com
klubkotajasna8.blogspot.com
fotopasja-raven.blogspot.com
moja-sfora.blogspot.com
zamoimidrzwiami.blogspot.com
psieperypetie.blogspot.com
nocnylowca.blogspot.com
psiewedrowki.blogspot.com
ogarzepogorze.blogspot.com
adriana34.blogspot.com
www.podrozezpsem.pl
kolodomu.blogspot.com




piątek, 6 lipca 2012

Charzykowy



Wczoraj po południu wybraliśmy się do Charzyków. To letniskowa miejscowość nieopodal Chojnic. Jest tam duże Jezioro Charzykowskie, a wzdłuż niego rozpościera się Park Narodowy Bory Tucholskie.
Jezioro stanowi prawdziwy raj dla żeglarzy. Odbywają się tam organizowane przez Chojnicki Klub Żeglarski obozy dla dzieci. Dzieciaki pływają na łódkach klasy Optimist. Od połowy sierpnia na takim obozie będzie Kacper.



Ptaszek

Dzisiaj rano, kiedy zmagaliśmy się ze stertą brudnych garów w zlewie, ten brak zmywarki zaczyna być już irytujący, wezwał nas do dużego pokoju głos małego ptaszka.
Mamy tam okno balkonowe prowadzące na taras. Okno zazwyczaj jest otwarte, a dzisiaj wleciał przez nie pisklak. Pewnie niedawno opuścił gniazdo i siedział teraz zdezorientowany.

Na szczęście udało się nam go złapać. Zresztą specjalnie jakoś przed nami nie uciekał.
Kiedy natomiast siedział już na palcu to za nic nie chciał tego miejsca opuścić. Mało tego, wycierał sobie dziubek i główkę o palec:)

Po chwili posadziliśmy go na wierzbie rosnącej tuż przy tarasie, gdzie zawsze kręcą się różne ptaki.
Początkowo byliśmy niemal pewni, że to pleszka. Jednak dźwięk jaki ptaszek wydawał raczej sugerował kopciuszka. Tylko to ubarwienie nam nie pasuje.
Im więcej kombinujemy, tym mniej wiemy.
Może ktoś z Was wie jaki to ptak?


środa, 4 lipca 2012

200 postów

Czas leci nieubłaganie!
14 maja 2008 roku na naszym blogu pojawił się pierwszy wpis.
Minęły cztery lata i dzisiaj mamy tutaj dwusetny post.

Wiele od tamtego czasu się zmieniło. Blog stał się rodzajem pamiętnika dla nas samych, do którego wracamy przy różnych okazjach, nierzadko aby przypomnieć sobie jakieś wydarzenie.
Poznaliśmy też dzięki niemu wielu niezwykłych ludzi, z którymi możemy dzielić się doświadczeniami, zwłaszcza że działamy często na zupełnie innych płaszczyznach i zmagamy się z różnymi problemami.
To jest wielkość internetu, że bez ruszania się z domu możemy poznawać fragmenty świata, których w "realu" nigdy byśmy nawet nie dotknęli. Dobrze, że możemy żyć w takich czasach.

Mamy nadzieję, że nadal będziemy mieli o czym pisać.
Mamy nadzieję, że życie wciąż będzie podsuwało nowe tematy. I że zachowamy entuzjazm, by to wszystko opisywać.

Dziękujemy wszystkim czytelnikom za odwiedzanie bloga Syberiady, komentowanie postów i żywe dyskusje także poza siecią:)
Pozdrawiamy serdecznie!

wtorek, 3 lipca 2012

Stara Rzeka


Eksploracji ciekawych miejsc w Borach Tucholskich ciąg dalszy.
W niedzielę wyruszyliśmy, dla odmiany na rowerach, w stronę jednej z najpiękniejszych wiosek w Borach - Starej Rzeki.

Wda przepływająca przez tą miejscowość wije się malowniczo i kusi do spłynięcia nią kajakiem.
My zamierzaliśmy dojechać lasem do betonowego mostu drogowego w Starej Rzece, przedostać się na drugą stronę Wdy i tamtym brzegiem dotrzeć do drewnianej kładki na końcu wioski i po niej wrócić na "naszą" stronę rzeki.
Wszystko zapowiadało się bardzo ciekawie i atrakcyjnie. Cieszyliśmy się na myśl poprowadzenia świetnego, logicznego szlaku od domu przez Starą Rzekę, kładkę, a następnie powrót obok Jeziora Piaseczno do domu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...