piątek, 27 grudnia 2013

W oczekiwaniu na zimę

Jest ciepło. Za ciepło dla psów, i jesteśmy zmuszeni mocno modyfikować nasz plan treningowy. Nasi psi sportowcy zdecydowanie wolą zimniejszą aurę.
 
Psy zaprzęgowe tak jak wszystkie psy oraz niektóre inne zwierzęta np. niedźwiedzie, nie pocą się. Aby utrzymać optymalną temperaturę ciała podczas wysiłku fizycznego rozpraszają nagromadzone w nich ciepło przez wymianę cieplną poprzez łapy; nos i język, czyli ziajanie. 
Dlatego też bieganie w wysokich temperaturach, nawet rzędu ok. +10 stopni Celsjusza jest dla nich niezbyt komfortowe. Konieczne jest wtedy skrócenie dystansu treningu, robienie w jego trakcie przerw na odpoczynek oraz pojenie psów.

środa, 25 grudnia 2013

Co kryje się w czeluściach komputera

Parę dni temu przetrząsając komputer w poszukiwaniu pewnych materiałów natrafiliśmy na zrobiony przez nas filmik sprzed dobrych paru lat. Zupełnie o nim zapomnieliśmy. Jakość nie jest powalająca, ale jakoś tak miło i wzruszająco zarazem zrobiło nam się na sercu, kiedy go oglądaliśmy. Parę psiaków widocznych na filmiku biega już niestety za Tęczowym Mostem, jednak wspomnienia z nimi związane wciąż są żywe w naszej pamięci.



Zbyt rzadko używamy kamery i wiele wydarzeń z naszego życia zostało uwiecznionych tylko na zdjęciach lub wcale, a szkoda. W ostatnich dniach wzięliśmy się więc do pracy i sfilmowaliśmy parę naszych zaprzęgowych treningów. Teraz tylko potrzeba wolnego czasu, aby z tej rozsypanki powstał nadający się do oglądania filmik.




czwartek, 19 grudnia 2013

Powrót

Ostatnie tygodnie minęły nam pod znakiem konkretnego przeziębienia, które skutecznie wyeliminowało nas z treningów, pracy, aktualizowania bloga i całej masy innych, równie ważnych rzeczy. Choroba ciągnęła się tak długo, gdyż przy takiej bandzie zwierzaków pod opieką nie możemy pozwolić sobie na spokojne położenie się do łóżka i całkowite wyłączenie z codziennych obowiązków. I tak, trochę na zmianę zajmowaliśmy się naszym gospodarstwem, co było nie lada wyzwaniem.

Na szczęście w końcu wróciliśmy do świata żywych i nadrabiamy teraz najróżniejsze zaległości oraz załatwiamy sprawy bieżące, których jak zwykle też jest nie mało.



Stopniowo będziemy wrzucać na bloga zdjęcia z odbytych przed chorobą treningów z psami oraz nowych zwierzątek, które z nami zamieszkały :) Spróbujcie zgadnąć kim one są. Jesteśmy ciekawi, jakie stwory przyjdą Wam do głowy :)

 

wtorek, 19 listopada 2013

Kurs Maszera

Zbliżają się Święta i czas najwyższy pomyśleć o prezentach dla bliskich. Coraz większą popularność zamiast rzeczy materialnych zdobywają prezenty - przeżycia, pozostające w naszej pamięci na długie lata.
Właśnie takim niezapomnianym i niebanalnym podarunkiem może stać się Kurs Maszera, czyli nauka samodzielnej jazdy psim zaprzęgiem. Ta wspaniała przygoda to idealna propozycja dla każdego, kto pragnie wyrwać się z miejskiego zgiełku, zasmakować kontaktu z piękną przyrodą Borów Tucholskich oraz naszymi przyjaznymi i wesołymi psami husky.


Dla wszystkich niezdecydowanych najlepszą rekomendacją niech będą poniższe słowa :)

środa, 13 listopada 2013

Pomysł na pierwszy długi weekend 2014

Wspólnie z naszym Partnerem m-CANOE przygotowaliśmy dla Was rewelacyjną ofertę - Warsztaty Husky Safari w naszych ukochanych Borach Tucholskich, połączone ze spływem kajakowym, w terminie 4-5 stycznia 2014. 

Każdy chętny do wzięcia udziału w tej niezwykłej przygodzie może zarezerwować miejsce na stronie: http://m-canoe.pl/pl/oferta/zima/husky-safari-bory-tucholskie

Warto zrobić to już dzisiaj, bo tylko do 15 listopada trwa atrakcyjna promocja. 

A oto filmik promujący styczniową imprezę :)



wtorek, 5 listopada 2013

Prawdziwa Lapońska Przygoda


Po raz kolejny przygotowujemy komercyjny wyjazd do Laponii.
Wcześniej nazywaliśmy go Husky Safari, tak jak to czynią niemal wszystkie skandynawskie firmy. Safari, bo podróżujemy psimi zaprzęgami w odludnych terenach, gdzie łatwiej spotkać renifery niż ludzi.

W tym jednak sezonie, po przeanalizowaniu wielu podobnych ofert, które można znaleźć na stronach polskich firm turystycznych, doszliśmy do wniosku, że tylko nasza oferta jest tak naprawdę prawdziwa. Tylko ona daje możliwość wejścia naprawdę w Laponię. Reszta daje tylko tego namiastkę.
Być może nasze słowa zalatują bufonadą i zarozumialstwem, ale wierzcie nam, tak nie jest. To wynika zwyczajnie ze świadomości wielkiej wartości tego, co mamy do zaproponowania.

poniedziałek, 16 września 2013

Przyjaciele

Niebawem minie rok odkąd w naszym domu pojawił się kocur Rudzik, który na początku swojego pobytu u nas został omyłkowo uznany za kotkę. Śmiechu było co niemiara, kiedy okazało się, że Rudzia to w rzeczywistości Rudzik - do dzisiaj żartujemy, że kot przeszedł najszybszą w dziejach medycyny zmianę płci :)




Rudzik, zwany przez nas "kotem bojowym" bardzo szybko pokazał Pakowi - labradorowi, którym się też opiekujemy -  gdzie raki zimują. Pies nie ma za wiele do gadania i czasami zdarza mu się jeszcze oberwać od rudego zupełnie bez przyczyny.
Właśnie ta pewność siebie Rudzika w stosunku do psów spowodowała, że postanowiliśmy nie wypuszczać go na dwór. Jak się okazuje, dla niektórych jest to dziwne - nie wychodzący kot na wsi, ale my dobrze wiemy do czego zdolne są psy husky, kiedy spotkają na swojej drodze kota. Z Rudzika zostałaby może garstka kłaków. I właśnie tego chcemy uniknąć. 
Takie już są niestety husky, mają ogromny instynkt łowiecki, za który nie możemy ich przecież winić. Każdy właściciel tych psiaków powinien sobie zdawać z tego sprawę i nie puszczać ich luzem, aby nie doszło do tragedii.

Przez parę miesięcy Rudzik żył sobie spokojnie razem z nami i Pakiem, aż pewnego grudniowego dnia w domu pojawili się "obcy"...

piątek, 13 września 2013

Dzikuski

Od dłuższego czasu w naszym gospodarstwie oprócz psów i koni mieszkają także dzikie koty - Żbik, Kiciula i Kociątek, czyli tata, mama i synek.

Żbik
Dokarmiamy je i odrobaczamy. Oczywiście, chcieliśmy też je wykastrować, aby na świat nie przychodziły już kolejne kociaki narażone na choroby i poniewierkę, jednak ta sprawa nie jest taka prosta jakby się mogło wydawać, jeśli mieszka się na wsi. W naszej okolicy nie działa żadna fundacja ani stowarzyszenie, które mogłoby nam kompleksowo pomóc w przeprowadzeniu kastracji.
Najpierw trzeba koty wyłapać, gdyż nie dają się one dotykać przez człowieka. Przy choćby najmniejszej próbie pogłaskania syczą komunikując nam, że nie życzą sobie takich kontaktów. Podchodzą do nas dosyć blisko, ba nawet biegają za nami kiedy zbliża się pora karmienia, ale nic poza tym. I prawdopodobnie już się to nie zmieni, z resztą chyba dla ich dobra, bo ludzie niestety są różni i nie wszyscy mają pokojowe zamiary.

czwartek, 12 września 2013

Goły Jon / Bory Tucholskie

Wąwóz Goły Jon to jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Borach Tucholskich. Urokliwych, a zarazem bardzo tajemniczych.

W porośniętym potężnymi, starymi drzewami parowie panuje półmrok. W powietrzu czuć świeżą, chłodną wilgoć. Ze ścian wybijają liczne źródła krystalicznie czystej wody, która z szumem wypływa z wąwozu na łąki tworząc tam rzeczkę Golionkę.

Półmrok, szum wody, poprzewracane i omszałe stare drzewa. Wszystko tworzy tajemniczą aurę tego miejsca.

Czytaj więcej>

środa, 11 września 2013

Kultura na świeżym w Śliwiczkach

W niedzielę Syberiadę odwiedzili sympatyczni uczestnicy wycieczki rowerowej z Bydgoszczy, organizowanej przez Zakład Praktyk Kulturalnych pod hasłem Kultura na świeżym. Była to już kilkunasta impreza tego typu. Tym razem główną atrakcją wycieczki była wizyta w Starej Rzece, niezwykle urokliwej wsi położonej nad meandrującą Wdą. To właśnie przez Starą Rzekę 14 lipca 2012 roku przeszła trąba powietrzna, w wyniku czego zniszczonych zostało ok. 40 budynków a okolica zmieniła się nie do poznania.

Spływ na Wdzie





wtorek, 10 września 2013

Leśne uroczysko Czyściewnica / Bory Tucholskie

Czyściewnica to magiczne miejsce. Wielu, odwiedziwszy je raz, wraca tam potem regularnie, aby ujrzeć je o innej porze roku, czy dnia.
Kształtem przypomina bardzo dużych rozmiarów lej w ziemi, czy wąwóz zamieniający się później w łąkę z jeziorkiem po środku.

Ze stromej skarpy wypływa woda, która jest twórcą tego niesamowitego miejsca położonego pomiędzy jeziorem Piaseczno, a wsią Stara Rzeka.

poniedziałek, 9 września 2013

Sezon psich zaprzegów rozpoczęty!

Pierwszego września, dokładnie tak samo jak rok temu rozpoczęliśmy kolejny sezon zaprzęgowy. Po letniej przerwie do treningów wróciły nasze cudowne alaskan husky: Klein, Zuza, Dante, Tanda, Nikola, DeDee, Pips i Szejenka, która w tym roku będzie biegać od samego początku z tą zgraną ekipą.




środa, 4 września 2013

Niewidoma Malina potrzebuje pomocy

Malina, niewidoma suczka po przejściach mieszka w domu tymczasowym u naszej przyjaciółki Agnieszki. Ma tam jak w raju. Kochająca opiekunka i troje kocich przyjaciół do towarzystwa. Cały czas jednak musi przyjmować leki, aby stan chorych oczu się nie pogorszył. I jakby tego było mało przyplątała się do niej jeszcze jedna dosyć poważna dolegliwość - filarioza - rzadka pasożytnicza choroba przenoszona przez komary i meszki.

Pierwsze dni w DT

czwartek, 29 sierpnia 2013

Portal Aktywne Bory

Trochę czasu nam to zajęło, ale już jest. Turystyczny portal aktywnebory.pl już działa.
Będzie on swoistym kompendium wiedzy o Borach Tucholskich. Potrwa to jeszcze trochę zanim tak się stanie, ale to tylko kwestia czasu.

Portal będzie promował Bory na różne sposoby. Obecność na targach turystycznych, patronaty medialne nad różnymi imprezami i wydarzeniami. Obecność na portalach społecznościowych. To tylko część z tych działań, które podejmiemy.

sobota, 10 sierpnia 2013

Oświadczenie TPN-u

Wczoraj na stronie Tatrzańskiego Parku Narodowego pojawiło się oświadczenie w sprawie transportu konnego na trasie wiodącej do Morskiego Oka.

Po zapoznaniu się z jego treścią doszliśmy do wniosku, że władze parku przestały być godne sprawowania funkcji, które z definicji mają służyć naturze, a więc także zwierzętom.
Według nas treść oświadczenia jest skandaliczna i nie przystająca w żaden sposób do roli parku narodowego. Postawa TPN jest zatrważająca i tworząca fatalny obraz ochrony przyrody w Polsce.
Nie zgadzamy się z tym i niniejszym protestujemy przeciwko takim postawom. Nigdzie nie może być mowy o dręczeniu zwierząt, ale kiedy ma ono miejsce w parku narodowym, to jest to już zjawisko wyjątkowo szkodliwe społecznie.
Przekaz jaki w ten sposób wysłany został do ludzi będzie miał opłakane skutki i to już w najbliższej przyszłości. Skoro bowiem na terenie parku narodowego można tak źle obchodzić się ze zwierzętami, to jak wolno postępować gdzie indziej?

Ponadto park pokazał, że największą wartością na jego terenie jest pieniądz, a nie ochrona przyrody. I to jest kolejna przerażająca konstatacja wyniesiona z tej sprawy.

Reasumując: oświadczenie jest faktem haniebnym, totalnym skandalem i ostateczną kompromitacją władz TPN. Proponujemy rozpisanie petycji o odwołanie owych władz i skierowanie jej do odpowiedniego ministra, premiera, marszałka sejmu i senatu oraz prezydenta.

Należałoby również zintensyfikować akcje obrońców praw zwierząt i uczynić je bardziej brutalnymi. Co proponowaliśmy już mniej więcej rok temu Jak widać podnoszenie tematu w mediach i rozdawanie ulotek nie jest w stanie zrobić żadnego wrażenia na władzach parku.
Najwyższy czas skończyć z przekonaniem, że w TPN rządzą przyzwoici ludzie.

Zachęcamy Was również do skomentowania na facebookowym profilu TPN tego skandalicznego oświadczenia.
Nie możemy pozostać obojętni na krzywdę zwierząt!


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Aktywne lato

Miało być dzisiaj na zupełnie inny temat, ale pal sześć, pogoda ładna, ciepło, słonecznie, miło.


Wczoraj wyjechali nasi goście z Katowic, którzy spędzili u nas cały ostatni tydzień. Jeździli konno, zwiedzali okolice bliższe i dalsze. I konkretnie zarazili się nordic walking. To był ich pierwszy kontakt z kijkami, i z całą pewnością nie ostatni.
Ostatnie dni tygodnia spędziła także u nas nasza rodzina. Do tego nie przerywaliśmy pracy z końmi i oczywiście kontynuowaliśmy własny trening. Bieg i nordic.

niedziela, 28 lipca 2013

Turyści, a konie z Morskiego Oka

W Zakopanem od wczoraj trwa akcja rozdawania ulotek turystom, które mają im uświadomić, że fasiągi są zabójcze dla koni. Akcja trwa, czekamy na pierwsze relacje od ludzi w Zakopcu.

No cóż najwyższy czas powiedzieć coś na temat owych turystów, a raczej "turystów". Szewska pasja nas dopada, kiedy wielu ludziom trzeba ciągle tłumaczyć, że to jest praca ponad końskie siły, że dla ich wygody i wątpliwej przyjemności konie muszą znosić ogromne cierpienia. Do diabła z ludźmi, którzy sami nie są zdolni tego zauważyć.

Bycie dobrym człowiekiem to nie jest wielka sztuka. Wystarczy mieć wzgląd na świat nas otaczający. Wystarczy czuć, współczuć i myśleć. Nie jesteśmy pępkiem świata, ale zaledwie jego drobną cząstką. Zachowujmy się zatem odpowiednio.
Życie wszystkich żywych organizmów jest tak samo istotne jak ludzkie. Świat bez wielu niewidocznych gołym okiem organizmów obyć się nie może, za to bez człowieka poradzi sobie doskonale. Nie jest zatem prawdą, że wszystko w przyrodzie istnieje tylko dla człowieka. Tak jak wielu sądzi.

Ci, którzy wożą dupska fasiagami, którzy czynią to mimo wielu głosów uświadamiających im, że to napędzanie nieetycznych postaw, są niewarci miana człowieka. Właśnie tak. Człowieczeństwo to coś co powinno zobowiązywać do etycznej postawy. Do szacunku dla otaczającego nas świata. Do zdolności zachwycenia się tym światem. Ci, którzy tego nie czują, nie widzą, nie są godni miana człowieka. To prymitywne jednostki, niczym nie przewyższające najprostsze ziemskie organizmy. Nażreć się, rozmnożyć, zabawić. To wszystko do czego są zdolne.

Mamy nadzieję, że do kilku zakutych łbów coś dotrze dzięki ulotkowej akcji. Optymistycznie, oczywiście, zakładając, że do tych tępych rozumów w ogóle dotrzeć coś może.     

wtorek, 23 lipca 2013

Konie z Morskiego Oka - ciąg dalszy walki o ich życie

27 lipca w sobotę odbędzie się w Zakopanem bardzo ważna i niezmiernie potrzebna akcja rozdawania ulotek. Ma ona na celu uświadomienie turystów korzystających z transportu konnego do Morskiego Oka, że konie pracują tam ponad swoje siły i w konsekwencji po około roku trafiają do rzeźni.

Koń Jordek, który umarł z przemęczenia na trasie do Morskiego Oka/fot. facebook

Wiadomo, że nie uda się przekonać wszystkich ludzi, iż konie bardzo cierpią, ale trzeba próbować i mieć ciągle nadzieję, że możemy odmienić ich los.

Aby akcja przyniosła wymierny skutek wciąż potrzebni są wolontariusze, którzy pomogą rozdawać ulotki. Każda osoba chętna do wzięcia udziału w akcji uświadamiającej może potwierdzić swój przyjazd dołączając do wydarzenia na facebooku: https://www.facebook.com/events/372635112858338/

Zachęcamy również wszystkich do podpisania petycji dotyczącej wprowadzenia zakazu transportu konnego do Morskiego Oka: http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=9465

niedziela, 14 lipca 2013

Zwycięstwo przyzwoitości

W piątek polski sejm odrzucił nowelizację ustawy dopuszczającą możliwość zabijania zwierząt w rzeźniach bez uprzedniego ich ogłuszenia. Tym samym utrzymany został w mocy zakaz uboju rytualnego. Chwała za to posłom, którzy sprawili swoimi glosami, iż tak się stało. Choć faktycznymi sprawcami tej sytuacji stały się organizacje prozwierzęce, bez działań których mogło być zupełnie inaczej.

Otóż to. Ubój rytualny zakazany, ale liczba posłów głosujących za nim jednak poraża. 178 posłów chciało sprawić krwawą łaźnię zwierzętom. W tym obie rządzące partie, z których jedynie 38 posłów PO wyłamało się z partyjnej dyscypliny i zagłosowało zgodnie ze swym sumieniem. 222 na szczęście potraktowało ubój rytualny w jedyny możliwy sposób, czyli go zakazało. 

sobota, 13 lipca 2013

Warsztaty podróżnicze dla dzieci


W sierpniu w dniach 11-16 oraz 18-23 będziemy mieli przyjemność poprowadzić wspólnie ze znanymi podróżnikami Anią i Robbem Maciąg oraz pensjonatem Samotnia nad Wdą bardzo ciekawe warsztaty.

Atrakcje tego pobytu skierowane głównie są do dzieci, ale ich rodziców także serdecznie zapraszamy do udziału.
Pakiet zawiera 5 noclegów, pełne wyżywienie oraz dwudniowe Warsztaty Dookoła Świata i całodniowe Warsztaty Zrozumieć Psa, które zrealizujemy u nas w Śliwiczkach.

piątek, 12 lipca 2013

Ubój rytualny

Dzisiaj sejm zdecyduje, czy w Polsce będzie dopuszczalny ten haniebny i barbarzyński sposób zabijania zwierząt, jakim jest ubój rytualny. Cała ta sprawa to ogromna kompromitacja tego sejmu i zasiadających w nim posłów i wielu, wielu polityków spoza parlamentu. Bowiem samo podnoszenie takiej kwestii to absolutny skandal.

Jak można w XXI wieku w ogóle zastanawiać się nad nad etyczną stroną tego zagadnienia? Jak można mieć wątpliwości, czy ubój jest moralny? Takie rzeczy dla każdego myślącego i czującego człowieka powinny i muszą być oczywiste! Okrucieństwo to okrucieństwo! Nie ma inaczej. Albo jesteśmy ludźmi, albo potworami. Wybór jest oczywisty.

sobota, 6 lipca 2013

Wizyta w stacji psów zaprzęgowych

Na naszej stronie firmowej pojawiły się zupełnie nowe propozycje. Przede wszystkim wzbogaciliśmy ofertę o rajdy i jazdę konną. Kolejną nowością są warsztaty. O nich napiszemy osobny tekst, bo to poważna sprawa wymagająca znacznie więcej czasu i miejsca.

Dzisiaj zajmiemy się najmniej wymagającą pozycją naszej oferty. Jej nazwa przyszła do głowy jednemu z naszych znajomych i tak już zostało. Wizyta w stacji psów zaprzęgowych. Na świecie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych nazywa się to Zwiedzaniem kennelu. U nas mało kto wie co to kennel, więc musieliśmy wymyślić inną nazwę. Nie bylo to proste. Na szczęście z pomocą przyszedł wspomniany już znajomy.

Poniżej prezentujemy treść tej oferty.

" Wizyta u naszych psów to propozycja na cały rok. Zapraszamy na trwające około 60-90 minut spotkanie z psami Husky w naszym kennelu.
W trakcie spotkania poznacie nasze psy, sprzęt do psich zaprzęgów, sposoby pracy z psami i wszystko co się z tym wiąże. Pokażemy Wam jak psy mieszkają, jakich do życia potrzebują warunków. Opowiemy o tym jak z nimi pracować i jak o nie dbać. Jaką dietę stosować w trakcie pracy i treningów, a jaką kiedy psy odpoczywają.
Pokażemy Wam nasz sprzęt i omówimy sposoby jego używania. Sami będziecie mogli zobaczyć jakie są różnice pomiędzy saniami, a wózkami których używamy kiedy nie ma śniegu.
Opowiemy o rasach psów zaprzęgowych, a dwie z nich poznacie u nas. Wskażemy Wam różnice pomiędzy psami, które decydują o tym do jakiej pracy nadaje się konkretna rasa psów, a do jakiej trochę mniej. W psich zaprzęgach, tak jak we wszystkich dziedzinach życia, mamy do czynienia ze... czyt. więcej

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Koń jest ważniejszy

Niedawno w szkole naszego syna odbyła się impreza z okazji Dnia Matki. Dzieciaki przygotowały program artystyczny, panie z Rady Rodziców poczęstunek. Impreza zaplanowana była na godzinę 16-tą. Wybieraliśmy się na nią, rzecz jasna.

Niestety nie dane nam było tam dotrzeć. Rano, kiedy dawaliśmy koniom siano, okazało się że Feta poważnie kuleje. Na dodatek ma bardzo mocno spuchnięty staw nadgarstkowy. Musieliśmy oddzielić ją od stada, ponieważ Feta ma problem z Sarmem, który ją przegania. Pewnie też to było jednym z powodów kontuzji. Natomiast głównym było najprawdopodobniej kopnięcie.
Przenieśliśmy ją na inny wybieg, wezwaliśmy weta. I czekaliśmy na jego przyjazd. Feta niemal nie chodziła. Ból musiał być duży.

Lekarze mogli przyjechać dopiero popołudniu. Nie wiadomo, o której godzinie dokładnie. Jak zwykle przyjadą kiedy tylko skończą pracę z innym zwierzakiem.
Niestety przez tę sytuację nie dotarliśmy na szkolna imprezę. Nie było jak, czekaliśmy na weta.

sobota, 15 czerwca 2013

Aktywne Bory - początek

Stało się! Zostaliśmy wydawcami. Doprowadziliśmy do końca nasz najważniejszy obecnie projekt. Magazyn Turystyczny Aktywne Bory trafił do czytelników. Bardzo to satysfakcjonujący fakt :)
Pierwszy numer gazety mamy za sobą. W tej chwili kończymy przygotowywać drugi numer, który będzie dostępny za dwa tygodnie.
Pomysłów na następne wydania mamy bez liku. Na pewno nie zabraknie nam tematów. Pojawią się reportaże, wywiady z ciekawymi ludźmi. Mamy nadzieje, że także rozmaite fakty z historii Borów znajdą dla siebie miejsce na łamach magazynu. A jest o czym pisać. Choćby tylko o sławnych dwóch nagich mieczach z bitwy pod Grunwaldem. Wiecie kto je tam przywiózł? Ano właśnie komtur tucholskiego zamku, którego były znakiem. Otrzymał je za odwagę od Wielkiego Mistrza i odtąd woził przed sobą, aby wszyscy wiedzieli jaki z niego bohater.Popełnił chyba jednak błąd wysyłając je Jagielle, bowiem pozbawiony ich mocy uciekł tchórzliwie z pola grunwaldzkiej bitwy. Za to, jako dezercję, został skazany na śmierć. Wyrok wykonano.
Albo, czy wiecie, że sopockie molo zostało zbudowane w tartaku w Szlachcie? Tak było. Szlachta leży między Śliwicami a Czerskiem. Kilkanaście kilometrów od nas.
Do tego w czasie II wojny światowej w Borach Tucholskich mocno działała partyzantka. Do dzisiaj można znaleźć leśne bunkry. to tutaj działała słynna formacja AK "Gryf Pomorski".
W okolicach wsi Błędno, tam gdzie jest rezerwat Krzywe Koło, rozegrana została jedna z największych bitew partyzanckich tamtej wojny, zakończona nieprawdopodobnym przebiciem się z okrążenia polskiego oddziału. Później, już po wojnie, dowódca tego oddziału został zakatowany przez UB jako wróg ludu.

Wiele ciekawych historii można tutaj znaleźć. Odkrywamy je sami, opisujemy. Będziemy publikować w Aktywnych Borach.

sobota, 8 czerwca 2013

Miłośnicy zwierząt

Nie od dziś istnieje powiedzenie "strzeż mnie panie przed przyjaciółmi, bo z wrogami sam sobie poradzę". Z całą pewnością dotyczy ono także zwierząt.

Wiele osób podających się za miłośników zwierząt, to tak naprawdę nieczułe kreatury, żądne jedynie zysków. Tacy są wszyscy ci, którzy twierdzą, że kochają konie, ale nie widzą niczego zdrożnego w końskich rzeźniach, czy długodystansowych transportach do nich. Tak samo z wielbicielami psów nie zważającymi na ich bezdomność i wciąż je rozmnażającymi. Psów, które potem chore, głodne, zaniedbane trafiają, w najlepszym wypadku do schronisk. W najlepszym, powtarzamy przypadku, bo wiele z nich kończy żywot w makabrycznych okolicznościach.Także opowiadanie bajek, głupot i powielanie zabobonów o sterylizacji zwierząt nie jest przejawem miłości do nich.

Biedne te zwierzaki, które mają takich "przyjaciół'. Jak jest ich dużo przekonaliśmy się dopiero wtedy, kiedy na dobre zajęliśmy się końmi. Koń jest fantastycznym kompanem człowieka. O wiele lepszym od psa. Koń może na człowieka pracować, może go nosić na sobie, ciągnąć ciężkie ładunki, a na koniec można go zjeść.
W Polsce, co prawda, koni się nie jada, ale za granicą gdzieniegdzie już tak. Można naszego przyjaciela tam sprzedać. W ten sposób na koniu nie można stracić. Najpierw na siebie i człowieka zarobi, a kiedy nie może już pracować, czy też jego praca nie jest opłacalna, to przerabia się go na kiełbasy. I znowu jest zysk.
Tak właśnie robią przyjaciele zwierząt. czy mają oni prawo uznawać siebie za miłośników zwierząt? Co kochają tak naprawdę? Zwierzę, czy jego mięso?

piątek, 7 czerwca 2013

TPN - przestępcą

Niestety taka jest prawda i są na to absolutne dowody.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Zakopanem, instytucja od wielu lat walcząca ze znęcaniem się nad końmi pracującymi na trasie do Morskiego Oka, otrzymała 5 czerwca niepodważalne dowody ciągłego i wieloletniego popełniania przestępstwa na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Otóż tego dnia opublikowano wyniki dwóch niezależnych ekspertyz dotyczących obciążeń w jakich pracują konie ciągnące fasiągi do Morskiego Oka. Jasno wynika z nich, że konie obciążane są od 1,5 do 1,7 dopuszczalnej normy, a na najbardziej stromych odcinkach trasy do nawet 2,9. Zatem łamane jest tam prawo, bowiem zmuszanie konia do takiej pracy jest w świetle prawa znęcaniem się nad zwierzętami. Jest więc przestępstwem.

Odpowiedzialnymi za ten proceder są zarówno fiakrzy prowadzący zaprzęgi jak i TPN, będący organizatorem przestępczej działalności. Mało tego, osoby korzystające z przestępstwa, czyli pasażerowie, także mogą w tej sytuacji spodziewać się zarzutów z racji współudziału w przestępstwie.

wtorek, 4 czerwca 2013

Zwierzę to nie rzecz!

Na dobre rozpoczął się sezon letni i wiele osób korzysta z rozmaitych atrakcji. Spływy kajakowe, wycieczki piesze i rowerowe, jazda konna. Wszystko to jest dla ludzi i oby jak najwięcej osób było chętnych do uprawiania takiej rekreacji.
Pamiętajmy jednak, że wszystko co czynimy ma wpływ na otoczenie. Zachowujmy się więc tak, aby nasze środowisko miało z tego tylko korzyści, a nie straty.

Kiedy wybieramy się na jazdę konną, to postarajmy się z tego wyciągnąć dla siebie jak najwięcej nauki. Pamiętajmy, że koń to czujący i myślący stwór, który ma swoje potrzeby, który ma lepsze i gorsze dni. Tak samo jak my ludzie. Przy okazji konnego rajdu, czy lekcji jazdy, dowiedzmy się czegoś więcej o koniach. Podrążmy trochę ten temat. Poczytajmy i posłuchajmy o końskiej psychice. Taka wiedza tylko ułatwi nam obcowanie ze zwierzęciem. A jak będzie nam łatwiej, to i przyjemniej zarazem.
Do tego jeździectwo to bardzo dobra okazja do przebywania ze zwierzętami. Mamy wtedy sposobność podotykać wielkiego stwora, poczuć jego zapach, zobaczyć jego relacje z innymi końmi. To wielka przyjemność. Równie duża jak sama jazda.



sobota, 1 czerwca 2013

Nowe zajęcie

Dzisiaj spędziliśmy kilka godzin w Tleniu. Odwiedziliśmy naszą zaprzyjaźnioną Samotnię nad Wdą, pensjonat w którym nocują nasi zimowi goście. Zjedliśmy tam też obiad, podczas którego Daria miała okazję porozmawiać ze znanymi polskimi podróżnikami Anią i Robertem "Robbem" Maciągiem. Ludźmi, którzy mają na koncie wiele wypraw takich choćby jak Jedwabny Szlak na rowerach. Nawet trochę więcej niż Jedwabny Szlak, bo zaczęli w Istambule, a skończyli w Katmandu! Niezwykły wyczyn.
Robb jest ponadto laureatem konkursu Podróżnik Roku oraz zdobywcą dwóch Travelerów miesięcznika National Geographic. W 2007 za "Podróż życia", a w 2012 za "Podróżniczą książkę roku". Książek napisał zresztą kilka. "Tysiąc szklanek herbaty" to ostatnia pozycja- za nią właśnie otrzymał Travelera , ale wcześniej były jeszcze "Podręcznik Przygody Rowerowej", "Poza utartym szlakiem", "Rowerem w stronę Indii" i kilka jeszcze innych oraz wielu opowiadań i publikacji.
Ania z Robertem na co dzień prowadzą warsztaty o świecie dla dzieci i młodzieży.
Takich ludzi można spotkać w Samotni!

My trafiliśmy tam niejako po drodze. Przygotowujemy w tej chwili pierwszy artykuł sponsorowany dla Aktywnych Borów i potrzebowaliśmy zdjęć z okolic Samotni. Chodziło konkretnie o klientów jednej z firm kajakowych. Zdjęcia zrobiliśmy, obiad zjedzony i do tego tak ciekawe spotkanie.
Tak to można pracować :)




piątek, 31 maja 2013

Aktywne Bory


Jak wspomnieliśmy poprzednim razem, rozpoczynamy przygodę z naszą własną gazetą.
Aktywne Bory to bezpłatny magazyn turystyczny, na łamach którego piszemy o wszystkim co ciekawe w Borach Tucholskich.

Znajdzie się w nim miejsce na atrakcje turystyczne, na opisy przyrody, krajobrazu, zwierząt i ludzi.
Będziemy namawiać do aktywnego spędzania wolnego czasu w Borach. Do uprawiania kajakarstwa, jeździectwa, nordic walkingu, biegania, jazdy na rowerze i wszelkich rodzajów turystyki.

środa, 29 maja 2013

Poturbowani

Poturbowani, ale wciąż żywi ... chciałoby się powiedzieć. Niestety tak w życiu bywa. Człowiek walczy, próbuje osiągnąć swoje cele, ale życie ma inne plany.
Syberiada jednak nie bardzo ma możliwości wyjścia z trudnej sytuacji, więc musi w niej trwać. Choroby zburzyły wszystkie plany, zmusiły nas do rezygnacji z ich realizacji. Postawiły pod wielkim znakiem zapytania całą przyszłość. Nie mamy pojęcia co będzie dalej.

Zima, która powinna zapewnić nam środki na przeżycie lata, wykończyła nas finansowo. Nie mogliśmy normalnie pracować, nie mogliśmy wyjechać z klientami do Laponii. Została konieczność zwrotu pieniędzy. Ciągle jeszcze zwracamy, choć już nie bardzo jest z czego.
Wychodzimy z tej sytuacji bogatsi jednak w wiele doświadczeń. I dużo twardsi niż byliśmy wcześniej. Ewidentnie zamknął się pewien etap. Czy rozpoczynamy nowe życie? Oby tak się stało, bowiem najwyższy czas zamknąć przeszłość.

poniedziałek, 4 marca 2013

Choroby górą

Sprawdził się czarny scenariusz z moją chorobą. Pomimo zrobionego zabiegu wciąż nie ma poprawy. Jeszcze jedna próba farmakologiczna, a jeśli i to nie pomoże to kolejny zabieg, albo i szpital.
Zakazany mam wysiłek fizyczny, nawet nie mogę się denerwować.
Znowu Finnmark się wymknął. Może nie jest mi on pisany?

Do tego wczoraj mieliśmy pogrzeb. Po ciężkiej chorobie odeszła Baja. Daria walczyła o nią do końca. 4 godziny dziennie spędzała na podawaniu kroplówek i leków, ale bez efektów. Na starość nie ma leku...
Ze starej gwardii teraz został już tylko Nanook.

piątek, 22 lutego 2013

Nowe logo Syberiady

Oto jest - nowe logo Syberiady. Wykonane na podstawie naszego zdjęcia z Finlandii przez naszego serdecznego kolegę z Watahy Północy, Marka. Dziękujemy :)




Wkrótce ruszy też nasz nowy projekt, który nie powstałby gdyby nie olbrzymia pomoc Marka.
Mamy nadzieję, że Wam się spodoba :)

czwartek, 21 lutego 2013

Zima w Borach Tucholskich

Śniegu nasypało nam tyle, że musimy teraz przygotowywać trasy dla zaprzęgów.

Gdzieniegdzie leży 30, a nawet i 40 cm śniegu. Na szczęście przestało dzisiaj padać. Dotychczas, bowiem kiedy jeden zaprzęg przebiegł jakiś odcinek, to za dwie, trzy godziny nie było już po tym śladu. Zwłaszcza na łąkach, w otwartym terenie.

Zima jak marzenie, można wreszcie powiedzieć. Do tego lekki mróz.
Syberiany stały się teraz trailbreakerami. To one wychodzą pierwsze po opadzie i przecierają szlak. Dla alaskanów taka praca na tak krótko przed startem nie jest już wskazana.

wtorek, 19 lutego 2013

Żebrak

Start w wielkim wyścigu to nie lada wyzwanie. To strasznie dużo pracy i kosztów. Trzeba odpuścić sobie wiele życiowych przyjemności i zrezygnować z wygodnego życia.
W psich zaprzęgach trzeba, po pierwsze, zamieszkać daleko od miasta. Im większe zadupie tym lepiej. Tym samym odciąć sobie łatwy dostęp do kultury, usług i oświaty. Na wsi bardzo trudno jest znaleźć sensowny kurs językowy, na przykład.

Owszem takiego wyboru dokonuje się świadomie i w miarę możliwości jakoś sobie z tymi niedogodnościami radzimy. Niemniej jest to uciążliwość niewątpliwa.

Po drugie, trzeba trenować. Trening długodystansowca to poważne przedsięwzięcie. To mnóstwo godzin spędzonych z zaprzęgiem w terenie. Nierzadko w niesprzyjających okolicznościach pogodowych i o każdej porze doby. Często w deszczu, błocie i  w nocy.

Po trzecie, koszty. Odpowiednia dieta pracujących psów to podstawa. Zużywający się, drogi i niełatwo dostępny sprzęt. Opieka weterynaryjna. Kilka miesięcy takich przygotowań potrafi porządnie wydrenować kieszeń. Zawsze coś do tego wyskoczy. Choćby awaria samochodu, czy psiej przyczepy. Tych pieniędzy nawet nie próbujemy liczyć. Lepiej nie stawać przed pewnymi faktami prosto w oczy. Błoga nieświadomość jest w tym wypadku znacznie wygodniejsza i mniej stresująca.

sobota, 16 lutego 2013

Ostrożnie!

Do wyścigu już bardzo blisko. Trwają ostatnie przygotowania. Jeszcze kilka spraw musimy załatwić.
Ciśnienie rośnie powoli. Dlatego właśnie teraz musimy szczególnie uważać i być czujni.
Jakakolwiek kontuzja może teraz być opłakana w skutkach. Trenujemy z dużym wyczuciem, zwłaszcza że warunki ciężkie. Mokry śnieg, do którego kleją się ślizgi i dodatnie temperatury nie ułatwiają zadania. Musieliśmy zrezygnować z wielu kilometrów treningu, właśnie ze względu na temperaturę.

Nie obeszło się jednak bez małego wypadku. Taki mokry śnieg kiepsko "trzyma" i łatwo na nim o błąd. Dlatego przedwczoraj miałem drobny wypadek i bliski kontakt z drzewem. Rozleciał się zderzak, prawie wyrwało mi hamującą matę, a sam przeleciałem głową od pnia sosny o centymetry.
Trzeba być ostrożniejszym!

Łatwo powiedzieć. Mushing to sport ekstremalny, więc nie wszystko da się przewidzieć i w porę zareagować.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Taktyka

Taktyka pojechania wielkiego wyścigu to rzecz niemal podstawowa. Trzeba ją dostosować do możliwości własnego zaprzęgu, czyli psów i swoich.ludzkich. W trakcie treningów nabywamy sporej wiedzy o swoich możliwościach. Wiemy jak sami znosimy wielogodzinną jazdę i jak znoszą ją psy. Wiemy kiedy należy zrobić odpoczynek i jak długi. Wiemy kiedy podać w czasie biegu psom przekąski, a kiedy porządnie je nakarmić.

Tę wiedzę należy zebrać do kupy. Należy także wbić sobie do głowy odległości pomiędzy punktami kontrolnymi. Z treningów wiemy ile czasu, mniej więcej, zajmie zespołowi ich pokonanie. Znamy również minimalną ilość czasu jaki regulaminowo musimy przeznaczyć na odpoczynek. Na Finnmarku jest to minimum 20 godzin postoju, w tym obowiązkowe 6 godzin w Jergul po 338 kilometrach.

niedziela, 3 lutego 2013

Wielkie wyścigi

Ten weekend obfituje w długodystansowe wydarzenia zaprzęgowe. Od czwartku trwa Femundlopet, który otwarty został tym razem startem juniorów. 15-17 lat, sześć psów i 210 km do pokonania. W tym roku po raz kolejny wystartowali sami norwescy juniorzy. Jakoś przedstawiciele innych nacji do nich nie dołączają. Póki co.



sobota, 2 lutego 2013

Polska - nieprzyjazny kraj

Minister Mucha, wybitna specjalistka od sportów wszelakich, wykombinowała nowe zasady wspierania sportu przez państwo polskie.
Teraz będzie istniał podział na sporty bardziej i mniej ważne oraz na te zupełnie niepotrzebne i marginalne.
Do tych ostatnich zaliczone zostały między innymi psie zaprzęgi.
Te z wyższej kategorii otrzymają więcej pieniędzy, a te z niższej dostaną guzik. Sprinterzy w psich zaprzęgach zdobywają mnóstwo medali na mistrzostwach Świata i Europy, pozytywnie promują Polskę na całym świecie, ale wg Muchy to bardziej hobby, więc gówno im się należy. No cóż każdy idiota może mieć swoje zdanie, tylko czy musi być od razu ministrem?

Wszędzie w cywilizowanym świecie dostrzega się istotną rolę sportu, zarówno rekreacyjnego jak i wyczynowego. Sport otwiera społeczeństwom zupełnie nowe możliwości. Daje miejsca pracy, poprawia zdrowie człowieka. Jest fantastyczną formą odpoczynku od codziennych zajęć. Takie rzeczy o sporcie wiedzieli już starożytni. Ale nie pani Mucha. Minister z partyjnego rozdania wie lepiej!
Zresztą brak merytorycznej wiedzy o sporcie jest normą wśród ministrów sportu. To stanowisko obsadza rządząca partia ludźmi, dla których nie wykombinowała lepszego zajęcia.

piątek, 1 lutego 2013

Teraz naprzód

Zabieg za mną, wreszcie. Teraz pozostaje już tylko czekać na jego efekt. Jaki będzie, to okaże się za plus minus miesiąc. Najważniejsze, że mogę się już skupić na wyścigu. Ze zdrowiem zrobiłem co mogłem.

Do wyjazdu na Finnmarka został już tylko miesiąc. Czas na ostatnie treningi, przegląd sprzętu, samochodu i ruszamy. Z treningiem po odwilży będzie trochę kłopotów, ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni.
Psy są w dobrej formie, przygotowane do startu. W warunkach jakie panowały jesienią i zimą nie dało się zrobić więcej. Wychodzi ewidentnie na to, że w Polsce do pięćsetki to jeszcze w miarę sensownie można się przygotować, natomiast w przyszłości do tysiąca to już raczej nie. Darek Morsztyn próbował i nie dał rady, co jest akurat dobrym przykładem, bo to maszer znający się na rzeczy.
Do tysiąca potrzeba jednak innych warunków. Długiej, śnieżnej i mroźnej zimy. Tam trzeba pobiec kilka razy po 100 i więcej kilometrów. Tej zimy nam się to nie udało, choć jeszcze w lutym raz spróbujemy. Musi to jednak nastąpić w pierwszej połowie miesiąca, bo potem to już trzeba tylko chuchać na zimne, aby nie przyplątała się jakaś kontuzja, bo psich rezerw brak.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Sesja zamknięta


Start w Sedivackim Longu miał być głównie dobrym treningiem w warunkach zawodów, jak to się w sporcie określa. Z wiadomych przyczyn nie mógł jednak nim zostać

Należało zatem zamienić treningowy start, który był częścią planu przygotowawczego, na trening na miejscu. Trening równie intensywny i wydajny.

Tak się też stało. Pociągnęliśmy czterodniową sesję treningową, na Sedivacku też wszystko trwało cztery dni, i zrobiliśmy podobną ilość kilometrów. 220 km w czterech etapach.

Żeby obciążenia były podobne jak na górskim wyścigu, to sporą część trasy alaskany odbyły z pasażerem w saniach i nie była nim lekka Daria :)

Trening ten, mamy nadzieję, przyniósł oczekiwane rezultaty. Przekonamy się o tym za trochę ponad miesiąc w Norwegii. Najważniejsze, że nie doszło do zmiany treningowych planów, że wykonaliśmy kawał porządnej roboty. Teraz czas na odpoczynek i regenerację. Dobre jedzenie i dużo snu, to najlepszy poprawiacz psiej formy.

sobota, 26 stycznia 2013

2000


Wczoraj alaskany przekroczyły 2000 kilometrów w tym sezonie. Brakuje im jeszcze 500 do szczęścia i mogą jechać na wyścig.
Po takiej dawce biegania wciąż im się chce. Mamy "świeżość w kroku", jak kiedyś wyraził się Bohdan Tomaszewski.

środa, 23 stycznia 2013

A propos

Dzisiejszy wpis jest bardzo a propos tytułu wczorajszego.
Znowu nastąpiła zmiana planów.

Pojechałem do Gdańska na zabieg. Wcześniej cały dzień chodziłem dobrze podminowany. Na szczęście nie byłem sam, więc rozmowa po drodze trochę rozładowywała atmosferę. Trochę:)
Po dość długim oczekiwaniu na moją kolej w poczekalni, wreszcie wszedłem do środka. Lekarz zrobił mi kolejne badania i okazało się, że zabieg owszem, ale nie teraz. Mam tak fatalne wyniki, że jest za duże ryzyko. Pięknie, nie ma co.
Najpierw farmakologia, potem laser, a na końcu ewentualnie szpital.
Jednym słowem niech to szlag.
Innego wyjścia jednak nie ma. Nowy termin zabiegu za tydzień, jeśli poprawią się wyniki.

wtorek, 22 stycznia 2013

Zmiany planów

Człowiek planuje, przygotowuje się do realizacji tych planów, układa pod nie swoje życie. Aż nagle dzieje się coś takiego, co te wszystkie zamierzenia wywraca do góry nogami.
Dzisiaj miałem startować w wyścigu Sedivackuv Long, a tymczasem startuję do Gdańska na zabieg do okulisty. Przygotowywałem się do wyścigu kilka miesięcy, a na przygotowanie do zabiegu miałem ledwie tydzień. Życie się nie patyczkuje i nie bawi w sentymenty:)

Podobno powrót do normalnej aktywności po takim zabiegu, ma być niemal natychmiastowy, więc mam nadzieję na szybki powrót do treningów. Na wszelki wypadek jednak wczoraj zrobiłem z alaskanami szybkie 60 kilometrów. Dzisiaj więc psy mają wolne, jutro pewnie też, a w czwartek... zobaczymy jak będzie.
Poprawa widzenia ma nastąpić po paru tygodniach. Ach wystarczy, że widzę psy przed sobą.

Finnmarkslopet zbliża się wielkimi krokami. Ubywa czasu, brakuje jeszcze paru ważnych treningów. W tej chwili są najlepsze warunki do treningu jakie można znaleźć w Polsce. Jak długo potrwają jeszcze?
Początek lutego ma przynieść odwilż. Tak mówią wszystkie prognozy.
Jeśli popłynie taki śnieg jak teraz, i to po takich mrozach, to znowu nie będzie można zrobić normalnego treningu przez co najmniej tydzień. Albo i lepiej. Dlatego musimy przycisnąć teraz, póki są warunki. Zostało już tak naprawdę niewiele do zrobienia, więc mamy szansę wszystko zrealizować.
Jednym słowem do roboty.




niedziela, 20 stycznia 2013

Wilki

Potwierdziły się nareszcie nasze przypuszczenia. Niedaleko nas są wilki. To wiadomość absolutnie pewna. Mamy ją z pierwszej ręki, a mianowicie od leśniczego leśnictwa Pohulanka. Widział dwa z odległości 350 metrów na wielkiej, leśnej łące zwanej Grzybno. W biały dzień, o 9-tej rano.

Grzybno to w ostatnim czasie miejsce regularnie odwiedzane przez nasze zaprzęgi. Zapewne więc wilki znają nas już dobrze, czego niestety my o nich nie możemy powiedzieć. Setki lat eksterminacji tego gatunku przez człowieka nauczyło wilki unikać spotkań z nim.

Dla nas to świetna wiadomość. Zdecydowanie obecność wilka zwiększa ekologiczną wartość naszych okolic. Czyni je bardziej dzikimi i prawdziwymi.
Na dodatek dowiedzieliśmy się także, że po drugiej stronie Wdy żyje wataha złożona z 6 lub 7 wilków, które prawdopodobnie przechodzą na "naszą" stronę kiedy rzeka zamarza. Most w Starej Rzece jest bowiem raczej dla nich miejscem, którego unikają, ze względu na domy stojące tuż obok niego.

Dotychczas spotykane były tylko ich tropy. Teraz wszystko jest potwierdzone. Są wilki i basta!
Jakże inaczej teraz będziemy się czuć w trakcie naszych treningów. Fajnie mieć świadomość, że jesteśmy obserwowani w lesie przez te wspaniałe zwierzęta. A może kiedyś i nam uda się je zobaczyć?


środa, 16 stycznia 2013

Finnmarkslopet ponad wszystko

We wtorek 22 stycznia miałem stanąć z alaskanami na starcie jednego z ważniejszych wyścigów długodystansowych w Europie - Sedivackuv Long. Muszę jednak wycofać się z udziału w tej imprezie, bo życie zaplanowało zupełnie inną dla mnie atrakcję w tym terminie.

Mam istotny problem z widzeniem. Ucieka mi wzrok. Lekarz nastraszył mnie dość skutecznie:)
W każdym razie na dzień rozpoczęcia Sedivaka mam zaplanowane kolejne badania, a że choroba się nie obija, to specjalnie nie mam innego wyboru jak jechać do lekarza zamiast na wyścig. Zwłaszcza, że najprawdopodobniej czeka mnie zabieg, więc muszę to zrobić jak najszybciej. Finnmark nie będzie czekać. Jest jeszcze całkiem sporo czasu, więc pewnie zdążę.

Szkoda tylko, że ucieka szansa na ukończenie Sedivaka przez Polaka. Jak dotąd bowiem żaden z naszych rodaków nie dojechał do mety tego wyścigu. Mój start w obecnej sytuacji byłby jednak szaleństwem.

Finnmarkslopet to absolutny priorytet. Poświęciłem mu wszystkie moje siły. Drugi sezon haruję na treningach, aby wreszcie pokonać jego trasę. Teraz muszę spiąć się jeszcze bardziej, aby tej pracy nadać sens. Dlatego Finnmark jest najważniejszy.
To wszystko ostatnio nabrało jeszcze dodatkowego znaczenia. Śmierć Acia na koniec roku, moja choroba, to wszystko uzmysławia jak mało mamy czasu, aby zrealizować swoje zamierzenia. I nie ma co tego czasu więcej marnować, bo ani się obejrzymy, a będzie już po wszystkim.

Marzenia

Każdy ma jakieś. Każdy chyba o czymś marzy. Jeden o wielkim domu, inny o drogim samochodzie. Inni o tym, aby ich życie miało jakiś sens.
Marzenia mieć warto, ale najlepiej żeby były realne do spełnienia, bo jednak do szczęścia ludziom potrzeba także sukcesów. Spełnianie swoich marzeń to przecież sukces. Marzymy, próbujemy marzenia spełnić, robimy coś w tym celu i kiedy go osiągamy to staje się to naszym sukcesem. W konsekwencji jesteśmy szczęśliwsi.

Co zatem jeśli nasze marzenia stają się nierealne? Albo zbyt trudne do zrealizowania? Frustracja? Depresja?
Może tak. W niektórych przypadkach nawet gwarantowane. W innych jednak, tak my mamy, zaciska sie zęby i tym bardziej robi swoje.
Do skutku. Jakiegokolwiek skutku.

Nas na szczęście niepowodzenia motywują. Kiedy dostajemy po tyłkach to jeszcze bardziej zaciskamy zęby i tym bardziej staramy się dopiąć swego. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że gdzieś musi być granica takiego działania, że gdzieś leży punkt, w którym możemy już się nie podnieść. Może tak być. Jesteśmy w końcu tylko ludźmi.

Droga do spełnienia naszych marzeń bywa niezwykle zawiła i wyboista. Mnóstwo na niej deprymujących fragmentów. Jednak trwamy w swoich dążeniach.
W poprzednim wpisie było o cierpliwości, matce wszystkich sukcesów. Dzięki naszej cierpliwości i konsekwencji oraz niebywałym wsparciu przyjaciół, znaleźliśmy się po raz drugi na liście startowej Finnmarkslopet. Mamy nadzieję, że tym razem staniemy na starcie w Alcie. Mimo, że los znowu kombinuje. Tym razem zachodzi nas od strony zdrowia. Krzysztof ma spore problemy ze wzrokiem. Jednak kontynuuje przygotowania i czeka na kolejne wyniki badań. Wydaje się jednak, że ten problem nie będzie miał większego wpływu na końcowy efekt. Ot trzeba będzie przejść jeden albo drugi zabieg i do przodu.

Start w Finnmarku stał się czymś niezwykle istotnym. Jakby punktem, bez którego dalsza życiowa droga nie będzie kompletna. Trzeba ten punkt zaliczyć, aby pójść dalej.



czwartek, 10 stycznia 2013

Cierpliwość

Sądziliśmy, że zaraz po Nowym Roku będziemy mogli podzielić się z Wami radosną wiadomością, iż znaleźliśmy się na liście zgłoszonych zawodników wyścigu Finnmarkslopet. Tymczasem nie możemy tego zrobić ponieważ doszło do kuriozalnej zupełnie sytuacji.
Otóż krótko przed świętami zauważyliśmy na stronie wyścigu informację o skróceniu czasu przyjmowania zgłoszeń. Taka decyzja jest delikatnie mówiąc nie fair, bowiem nie zmienia się zasad na tak krótko przed wyznaczonym na nowo terminem. Chyba, że mailowo poinformuje się o takim zamiarze wszystkich zainteresowanych, a i wtedy nie na dwa tygodnie przed. W sytuacji kiedy nie wiadomo kto jest zainteresowany, nie robi się tego wcale.

No cóż, spięliśmy się i daliśmy sobie z tym radę dzięki nieocenionej pomocy naszych przyjaciół z klubu Wataha Północy. Jeszcze przed świętami wysłaliśmy zgłoszenie, a jak tylko po swiętach banki zaczęły na nowo pracować, przelaliśmy na konto wyścigu opłatę rejestracyjną. I to jest właśnie opowieść o cierpliwości.

czwartek, 3 stycznia 2013

Nowy Rok

Zazwyczaj spędzaliśmy Sylwestra sami, w trójkę. Ten kończący rok wieczór jest zbyt stresujący dla zwierząt, abyśmy mogli zostawić je same.

Tym razem było inaczej, a to za sprawą naszych przyjaciół z Poznania. Monika, Paulina, Marek i Patryk, którzy przyjechali do nas ze swoimi psami w drugi dzień świąt. Dzięki nim mogliśmy spędzić tego Sylwestra imprezowo, a nie samotnie przy lampce wina.
Bardzo Wam za to dziękujemy. Było miło, smacznie i wesoło. 

Poza tym solidnie wszyscy potrenowaliśmy. Zarówno w Sylwestra jak i w Nowy Rok odbyliśmy wspólnie długie treningi. Część naszych syberianów pobiegła w zaprzęgach gości.
Warunki na trasie pozostawimy bez komentarza, bo polska zima to masakra. Wszyscy trenowaliśmy z duszą na ramieniu, martwiąc się, czy aby psom na tym lodowisku nie przyplącze się jakaś kontuzja.
Na szczęście do niczego takiego nie doszło.

Tutaj możecie zobaczyć zdjęcia ze wspólnie spędzonego tygodnia :)

Końcówka roku była dla nas bardzo trudna tym razem. Umarł Aciu, co było dla nas ciężkim przeżyciem. Przed Sylwestrem jeszcze zatem, czekał nas pogrzeb.
Dzięki przyjaciołom, którzy towarzyszyli nam w tych trudnych chwilach, było nam łatwiej. Dzięki ich obecności choć trochę świeciło dla nas słońce w te smutne dni.
Dziękujemy Wam, nasi drodzy, że byliście z nami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...