Jak przygotować psi zaprzęg do kilkuset kilometrowego wyścigu nie mając pieniędzy? Czy to możliwe? Czy da się przejść całe przygotowania do takiego startu, czyli zrobić kilka tysięcy kilometrów zaprzęgiem w trakcie treningów nie mając na nic kasy, a za cały kapitał jedynie swoją pasję, znakomite psy i ponadludzką wytrzymałość i konsekwencję?
Koszty przygotowań są niemałe. Dorosły pies ważący dwadzieścia kilka kilogramów do normalnego życia potrzebuje około 1200 kcal dziennie. Przy dużej aktywności należy zwiększać kaloryczność posiłków psów. Od 2 do 8 razy. Ta ostatnia wartość dotyczy ciężkich, długich biegów treningowych. W niskich temperaturach ta liczba musi być jeszcze większa. A w trakcie biegu już na samym wyścigu może ona dobić nawet do 12.
Teraz przeliczmy to na pieniądze.
Normalnie, czyli poza sezonem wyżywienie naszych psów kosztuje około 1000 zł miesięcznie. 34 psy. W sezonie wszystko ulega zmianie.
Obecnie 12 psów znajduje się w treningu. Reszta ma jednak również zwiększone racje żywnościowe ze względu na niższe temperatury, opady deszczu itd. Z tych względów w okresie od jesieni do wiosny zamiast 1000 zł miesięcznie, mamy 1200. Bez "dodatków treningowych". Czyli ok. 35 zł na psa. Dla psów będących w treningu ta kwota musi być znacznie wyższa.
Dlatego, aby podołać wszystkim wydatkom musimy dysponować budżetem na samo żywienie psów w granicach 2000 zł. na miesiąc. Minimum tyle.
Co zrobić jeśli tyle nie mamy?
Wyjścia są dwa. Albo zrezygnować z treningów, albo tak modyfikować na bieżąco plan treningowy, aby mimo trudności zrealizować treningowe cele. Wybraliśmy ten drugi wariant i póki co dajemy radę. Mimo ogromnych trudności.
Z psami zaprzęgowymi w treningu sprawa jest bardzo prosta. One natychmiast gubią masę, jeśli dostają zbyt mało odpowiedniego jedzenia. Potrafią bardzo schudnąć w ciągu zaledwie kilku treningowych dni.
Odpowiednie żywienie takich psów nie oznacza jedynie wiadra mięsa dziennie. Taki pies potrzebuje tłuszczu. To on jest głównym źródłem energii. Najlepiej tłuste mięso, dodatkowo wzmocnione olejem rzepakowym, czy słonecznikowym. niezbędne są też warzywa, ryby, podroby, siemię lniane itd.
Nasz trening, w okresie totalnych braków finansowych, wygląda więc tak: mamy potrzebną dawkę karmy to robimy trening, nie mamy to siedzimy w domu. Oczywiście robimy wszystko, aby mieć, ale różnie to bywa.
Dosłownie wykradamy te treningi czasowi, z którym się zmagamy. Wyścigi są wiadomo kiedy i wiadomo też do jakiego momentu możemy coś zrobić, aby zbudować odpowiednią formę. Brzmi to wszystko zapewne nieprawdopodobnie, ale my nauczyliśmy się działać w takich nienormalnych warunkach i docierać z psami, mimo wszystko, do optymalnej dyspozycji.
Działając w taki sposób nasz zaprzęg przebiegł już 700 kilometrów od września i robi w tej chwili, w dobrym tempie, 50 km dystanse. To świetny wynik. Zarówno kilometraż dotąd zrobiony, jak i czasy na kolejnych pięćdziesiątkach. Jak to powiedział jeden z naszych przyjaciół - jest moc. Faktycznie jest. I to mimo kradzionych i robionych bez zaplecza finansowego treningów.
Co by było, gdybyśmy mieli kasę? To pytanie zadaliśmy sobie już bardzo dawno temu. Byłoby wspaniale. Byłyby świetne wyniki i dobra robota wizerunkowa dla naszego kraju i dla dobra zwierząt w ogóle, bo przecież nie tylko sportem żyjemy, ale i aspekty etycznie są dla nas niezwykle istotne. Tyle tylko dzisiaj napiszemy. I jeszcze to, że tak się złożyło, że spotkaliśmy się gdzieś na maszerskiej, życiowej drodze z takimi psami, że gdyby tylko były pieniądze na normalną działalność to... ech, znowu powiedzą, że brakuje nam pokory. Ale to nie tak. My po prostu znamy wartość naszych psów i doświadczenia zdobytego w ciągu 15 lat maszerskiego życia i wiemy jak to wszystko przełożyć na wynik w wielkich wyścigach. I tylko tej cholernej kasy brak. To strasznie frustrujące. Jednak. musimy ją znaleźć. Musimy i tyle. Potrzebujemy sponsorów, reklamodawców, chętnych na przejażdżkę zaprzęgiem, na naszą prelekcję. Jesteśmy do dyspozycji.
Dzięki sponsorom będziemy mogli przestać kraść treningi.
Słuchajcie! Wyścig z czasem trwa w najlepsze. Nasz główny od kilku lat cel, wyścig Finnmarkslopet przyjmuje zgłoszenia i opłaty startowe tylko do końca listopada, więc albo zdobędziemy te 5200 norweskich koron i tam pojedziemy, albo będziemy musieli poszukać innego celu na ten sezon, znowu wydłużając o kolejny rok czas oczekiwania na ukończenie tego wyścigu. Dlatego zwieramy szyki i szukamy pieniędzy. na przekór wszystkim naszym problemom.
Bardzo prosimy - udostępnijcie ten post na Waszych facebookach, twitterach i gdzie tam jeszcze. Może gdzieś czeka na nas sponsor, który jeszcze się o nas nie dowiedział. Dzięki!
My lecimy teraz karmić psy, a jutro rano znowu ukradniemy jeden długi trening :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)