czwartek, 22 grudnia 2016

Polarna codzienność


Pierwszy wyścig tego sezonu zbliża się wielkimi krokami. To już 6 stycznia w norweskiej Gargii. Trzeba przygotować solidnie zespół.
Dlatego codziennie robimy to samo. Pobudka około 7. Śniadanie, przegląd prasy internetowej, wyjście do psów. Muszę przygotować im śniadanie. Wypuścić z przyczepy, każdego przejrzeć, popatrzeć czy wszystko w porządku.
Kiedy psy zjedzą zabieram się za przygotowanie sprzętu do treningu. Robię psom przekąski na trasę, zakładam im szelki i buty.
Możemy ruszać.

Kiedy mam gości to pomagają mi w tym wszystkim, kiedy ich nie ma robię wszystko sam. Każdego dnia. Od czasu do czasu nadchodzi dzień odpoczynkowy. Dla psów i dla mnie. Jak już nadejdzie, to nie wiadomo co z nim robić. Trudno jest wyskoczyć na chwilę z kołowrotu.

Miałem taki dzień w ostatni poniedziałek. Odespałem trochę sennych zaległości jeszcze z Polski i solidnie poczytałem książkę Jacka Hugo-Badera pt. "Skucha". Czyta się to bardzo szybko, uwielbiam styl Badera, a i tematy w jego książkach raczej z tych mnie wciągających. Lecą więc strony szybko. Jak skończę to biorę się za najnowszą o Jurku Kukuczce.

Dzisiaj spróbujemy pojechać w stronę Harads. Znalazłem kilka dni temu drogowskaz, to dzisiaj tam spróbujemy. Wczoraj szlak do Kabdalis okazał się nieistniejący. Po czterech kilometrach trafiliśmy na coś w rodzaju pętli tramwajowej. Ktoś zatoczył koło skuterem i wrócił. Z sześdziesięciokilomertowej trasy istnieją na razie tylko cztery. To kiepska wiadomość. W tamtym rejonie pozostaje nam włóczenie się po szosie. Tylko, że pierwsze jej cztery kilometry przy ostatnim opadzie deszczu posypano piaskiem. Wczoraj zamordowałem tam do końca ślizgi w treningowych saniach. Trudno inaczej kiedy osiem w sumie kilometrów robi się po żwirze.

Jeśli szlak do Harads okażę się tak samo niedrożny to zostaje nam tylko zapora, a ta napawa mnie niepokojem. Jej ogrom źle działa na moją psychę. Chociaż może raczej chodzi o zalodzony, stromy zjazd do niej? No cóż, trzeba będzie ją oswoić. Mushing to sport ekstremalny, więc nie ma co liczyć, że zawsze będzie przyjemnie. Strach, lęk, obawa, to stały towarzysz maszera. Nie da się tego uniknąć. Trzeba to oswoić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...