Gausdal Maraton to, mimo iż najkrótszy z trójki, to jednak najważniejszy z wyścigów nadchodzącego sezonu. Bez ukończenia Gausdala nie będzie dalszej części Trylogii. On jest bramą do Femunda i Finnmarka.
Teraz, aby móc wystartować w którymkolwiek z najdłuższych wyścigów w Europie, czy to Femundlopet, czy Finnmarkslopet, niezbędne jest wcześniejsze zameldowanie się na mecie któregoś z krótszych wyścigów. Jednym z nich jest właśnie 200-kilometrowy Gausdal Maraton.
Dopiero po jego ukończeniu możemy stanąć na starcie tamtych dwóch, dużo dłuższych.
Nasz plan w związku z tym to maksymalnie dobre przygotowanie do tego pierwszego startu. Zaczniemy jak zwykle od początku września klasycznym rozbieganiem zespołu. 5-6 kilometrów powtarzanych codziennie, a może nawet dwukrotnie w ciągu dnia. Krótko i szybko. Najpewniej 5-6 rano, kiedy będzie odpowiednia temperatura. Od połowy września stopniowe wydłużanie dystansu aż do 30 kilometrów na koniec miesiąca.
Treningi dłuższe, ale z przerwami jedno, czy czasem dwudniowymi. Organizmy muszą mieć czas na regenerację, inaczej będą wyniszczane, a nie trenowane.
W październiku biegać będziemy głównie trzydziestki. Często i regularnie. Jeśli będzie zimno, to i więcej. Kiedyś biegaliśmy w październiku nawet po 50, czy 60 kilometrów. Czy uda się to powtórzyć? Zobaczymy.
Listopad to będzie ostatni miesiąc treningów w Polsce. Chcemy otrzeć się o tysiąc kilometrów w tym miesiącu, ale wszystko w rękach pogody. Jeździliśmy już w poprzednich latach ponad 800 km w listopadzie, ale musi być do tego zimno. Jeśli będzie to do końca listopada na naszym liczniku będzie 2 tysiące kilometrów. Doskonała podstawa pod dalszą część sezonu.
W pierwszych dniach grudnia nasz zespół powinien już być w Vuollerim i trenować w szwedzkich śniegach i mrozach. Grudzień to kolejny tysiąc kilometrów, plus minus.
Przed samym Maratonem odpuścimy co nieco, aby nabrać świeżości. To wtedy możemy spotkać się z Wami na Husky Safari. Dobrze nam zrobi taka odmiana od biegania długich dystansów.
Sam Gausdal Maraton to dwie pętle po 100 kilometrów każda. Start, punkt kontrolny w połowie dystansu i meta w tym samym miejscu, czyli w Astridbekken. Na punkcie obowiązkowe 5 godzin postoju.
Ten wyścig musimy dojechać do końca. Bez ukończenia go nie będzie reszty Trylogii.
Jeśli jednak przygotujemy się do tego startu tak jak napisaliśmy powyżej, to wszystko powinno się dobrze skończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)