W niedzielę wróciliśmy z festiwalu 17 Południk zorganizowanego w miejscowości Pasterka w Górach Stołowych.
Nauczeni doświadczeniem przybyliśmy do Pasterki na pół godziny przed naszą prezentacją. Jak, bowiem zdążyliśmy się przekonać, to najlepszy sposób na przed prezentacyjną tremę. Wpadasz tuż przed, tyle ile potrzeba, aby się rozejrzeć i podpiąć do komputera i rzutnika i wychodzisz na scenę.
Trema ma zbyt mało czasu, aby dopaść człowieka w takiej sytuacji, a jeśli nawet zdąży to nie ma kiedy się rozkręcić.
I o to chodzi :)
Festiwal fantastyczny. Miejsce, atmosfera, pełen namiot festiwalowy, żywo reagująca publiczność i sporo pytań na koniec.
Ale było coś jeszcze. Pierwszy raz poprowadziliśmy naszą prezentację na takim luzie. Na wesoło. Owszem trochę nam wszystko na wyprawach przymarzało, ale tylko trochę. Wiatr wiał, jak zwykle w naszych opowieściach, sakramencko, ale głowy nie urwał. Była hipotermia, ale na wesoło i skończyła się niezłym ubawem.
Słowem życiowe, w naszym mniemaniu, zaprezentowanie życia w psim zaprzęgu. Pośmiała się publiczność, pośmialiśmy się my, a mamy w tej materii co odrabiać, a na koniec dostaliśmy takie brawa, jakich jeszcze nie słyszeliśmy nigdzie. To było naprawdę niesamowite. Trochę nas nawet zatkało z wrażenia.
Wieczorem zapłonęły ogniska, a muzyka i śpiew niosły się po górach chyba do czwartej nad ranem.
Festiwal 17 Południk był pierwszym miejscem, w którym opowiedzieliśmy także o Trylogii Norweskiej i sprawach z nią związanych.
W niedzielę wybraliśmy się w góry. Weszliśmy na szczyt Szczelińca i opadły nam tam szczęki. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego. Ogrom skalnego labiryntu jest po prostu nieprawdopodobny. Ciasne przejścia, dwudziestometrowe skały nad głowami, mrok i wilgoć szczelin, którymi prowadzi turystyczny szlak. wszystko to uczyniło naszą wycieczkę wspaniałą.
Mamy nadzieje, że kiedyś tam jeszcze wrócimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)