wtorek, 13 września 2016
Tandemowe Trip Love
Tydzień temu w Klubie Podróżnika Namaste w Katowicach spotkaliśmy niezwykłych, młodych ludzi, o których wcześniej słyszeliśmy co nieco. To Klaudia Jadwiszczyk i Krzysztof Lewicki. Oboje realizują projekt Tandemowe Trip Love.
Zamierzają oni przejechać tandemem trasę ze Śląska przez Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię. Tam odwiedzić nasze ukochane Inari, potem Norwegię, Nordkapp, Altę, Tromso, itd., itd. Wjadą też do Szwecji, gdzie mamy ogromną nadzieję, wpadną i do nas. Choćby na herbatę. W tej podróży towarzyszyć im będzie pies Kadlook, rasy alaskan malamut.
Do Polski wrócą po pokonaniu 8 tysięcy kilometrów, z tak wielkim bagażem doświadczeń i przeżytych emocji, że nie wiemy w jakie plecaki i sakwy im się to pomieści.
Strasznie podoba się nam ich projekt. Wiele osób zrzędzi, że zimą jest zimno i woli ciepłe klimaty, a tu wręcz przeciwnie pchają się na rowerze w lapońską zimę, w noc polarną. Oj, dostaną po tyłkach na pewno, bo mróz, śnieg i zmęczenie zrobią swoje, a jakże, ale po to człowiek wymyśla takie wyprawy, żeby właśnie po tyłku trochę dostać i przeżyć niesamowitą przygodę.
Na dodatek pojadą przez "nasze" rejony. Cała Finlandia, Inari, Rovaniemi i wioska św. Mikołaja, Alta. Ileż my odbyliśmy wypraw w naszych marzeniach właśnie tam. Latem, zimą, wiosna i jesienią? Ileż razy marzyliśmy by znowu tam pojechać? Zbyt mało razy tam byliśmy, to pewne. Ale teraz dzięki wyprawie Klaudii i Krzyśka pojedziemy tam znowu, choćby czytając ich relacje, tak wirtualnie. No i mamy nadzieję, że zatrzymają się choć na parę dni w naszej bazie w Vuollerim, dokąd mocno ich zapraszamy.
Wyprawa zimą rowerem i na dodatek z psem, z całą pewnością wzbudzi zainteresowanie na północy. Zwłaszcza wśród Samów, którzy w życiu nie wybrali by się nigdzie zimą rowerem. Dzięki temu pewnie mogą nasi podróżnicy liczyć na życzliwe przyjęcie i pomoc. Pamiętamy jak dwa lata temu spotkaliśmy w Inari Francuzów, którzy przemierzali Laponię pieszo ciągnąć pulki. Nie używali nart, ani nawet rakiet śnieżnych. Po prostu szli z buta. Strasznie długo im to schodziło, bo w ten sposób pokonywali zaledwie 10-12 kilometrów w ciągu doby. Samowie co rusz, spotykając ich na trasie, pytali czy wszystko w porządku, czy nie potrzebują pomocy. W głowie im się nie mieściło, że ktoś może z własnej woli trzaskać z laczka przez śniegi i lody.
Podejrzewamy, że Klaudia i Krzysiek mogą liczyć na to samo. Chociaż rower to rower.
Życzymy powodzenia, dobrej zabawy i zdrowia. Trzymamy mocno kciuki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)