Weszliśmy w ostatnią fazę przygotowań do wyprawy. Kompletowanie ekwipunku, sprawdzanie, czy aby nie zmieniły się przepisy weterynaryjne w krajach, przez które pojedziemy, robienie porządków w dokumentach psów. Szczepienia, odrobaczenia i tak dalej.
Jednocześnie ciągniemy treningową pracę. Zespoły biegają na coraz dłuższych dystansach, więc trening zajmuje z każdym tygodniem coraz więcej czasu. Tak już będzie do samego wyjazdu. Planujemy dosłownie zakończyć ostatni bieg w Polsce i następnego dnia wyruszyć w podróż.
Będzie ona bardzo długa. 2300 kilometrów plus przeprawa promowa. Pojedziemy jak zwykle busem ciągnąc za sobą przyczepę z psami i sprzętem. Całość potrwa pewnie trzy doby. Jeśli trafimy dobrze na prom w Tallinie.
Listopad to także miesiąc opłat startowych. W przypadku Finnmarkslopet 30 listopada jest ostatecznym dniem wpłacenia całej sumy, a na Femundzie od tego dnia opłata robi się wyższa o 1500 koron. Zatem i jedną i drugą opłatę musimy uiścić do końca listopada. Zaraz potem otwarta zostanie lista zgłoszeń do najważniejszego wyścigu tego sezonu, czyli 220 kilometrowego Beaskadas 300 i w ciągu kilku dni trzeba będzie zapłacić jeszcze za udział w tym wyścigu. Dlaczego najważniejszym? Ano dlatego, że jest on kwalifikacją do dwóch kolejnych. Nie docierając na metę Beaskadas 300 nasz zespół nie będzie mógł wystartować ani w Femundlopet, ani w Finnmarkslopet. Nie bierzemy jednak takiej ewentualności nawet pod uwagę. Musimy mocno popracować na treningach, a potem skupić się totalnie na trasie i przekroczyć linię mety tego wyścigu, co otworzy nam drogę do "wielkiego świata" psich zaprzęgów.
Beaskadas 300 zastąpił w programie Trylogii Norweskiej wyścig Gausdal Maraton, na który pierwotnie planowaliśmy pojechać. Zmianę wprowadziliśmy tylko i wyłącznie z tego względu, że mieszkając w Vuollerim mamy znacznie bliżej do Gargii, gdzie będzie start Beaskadas niż do Astridbekken, gdzie startuje Gausdal. Do Astribbekken będziemy mieć 1140 km, a do Gargii "ledwie" 590.
Trasa Beaskadas będzie trudniejsza pod względem orientacyjnym, a ponadto biec nią będziemy w trakcie nocy polarnej, ale za to jest zdecydowanie mniej górzysta od tej na Gausdalu.
Poza tym w Gargii już byliśmy, co też nieco ułatwia zadanie.
Te i inne sprawy teraz nurtują nas najbardziej. Stres wyjazdowy rośnie z każdym dniem, aż boimy się pomyśleć jak to będzie na kilka dni przed samym wyjazdem. Na szczęście potem przyjdzie już skupienie niezbędne dla realizacji tego projektu i wtedy będzie już normalnie. Znamy to uczucie nie od dziś i wiemy jak sobie z nim poradzić, więc będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj,
jeśli dodajesz komentarz jako Anonimowy, przedstaw się proszę, lubimy wiedzieć z kim rozmawiamy :)