Ósmy marca miał być jednym z najszczęśliwszych dni naszego życia. Po wielu latach ciężkiej pracy i borykania się z najróżniejszymi trudnościami, dzięki ogromnemu wsparciu ludzi udało nam się spełnić wielkie marzenie - Krzysztof wystartował w norweskim długodystansowym wyścigu psich zaprzęgów Finnmarkslopet.
Niestety naszemu zespołowi nie było dane przekroczyć linii mety - na 23 kilometrze, nagle i niespodziewanie umarł Vili, przyjaciel i ukochany pies a wraz z nim
jakaś duża część nas. Najszczęśliwszy dzień stał się najtragiczniejszym.
Po jego śmierci Krzysztof nie był w stanie kontynuować
biegu i po dotarciu do pierwszego punktu kontrolnego w Jotce wycofał się z wyścigu.
Spotkała nas wielka tragedia. W
najczarniejszych scenariuszach nikt takiej możliwości nie rozważał.
Śmierć psa w pracy, w zaprzęgu to koszmar, to trauma, z którą być może nie
poradzimy sobie do końca życia.
Vili był fantastycznym psem. Był u nas zaledwie 2 miesiące, ale zdążył w tym czasie podbić nasze serca. Strasznie
nam go brakuje i okropnie nam żal, że więcej go nie zobaczymy, nie dotkniemy.
Dzisiaj skończyłby 3 lata. Ból po jego śmierci jest potworny. I ciągle te tłukące się w głowie
pytania: jak to możliwe? co się stało? dlaczego?
Bardzo opornie idzie nam układanie sobie tego wszystkiego w głowie. Do tej pory nie otrzymaliśmy od organizatorów wyścigu wyników autopsji, dzięki którym być może poznalibyśmy odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Zapłaciliśmy najwyższą możliwą cenę za próbę realizacji marzeń. Cenę
życia. Ale to nie koniec. A może właściwie dopiero początek.
Bardzo wam współczuję. Ja bym się chyba załamała po takim przeżyciu... Najpierw wielka radość, spełnianie marzeń, a potem tragedia.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się i trenujcie dalej. Powodzenia.
Dziękujemy za wsparcie i pozdrawiamy serdecznie.
UsuńOjejku, naprawdę mi przykro... to okropne. Ale cóż takie jest życie... Trzeba dalej żyć ... Składamy 'kondolencje' razem z Figusią.
OdpowiedzUsuń3majcie się i dalej realizujcie.marzenia, bo to najpiękniejsze!
Pozdrawiamy!
Nina&Figa
figusiowyswiat.blogspot.com
Bardzo, bardzo współczuję. Zważywszy, że miałem się okazję przekonać podczas wizyty u Was, jak podchodzicie Państwo do zwierząt. Każde kochane, zadbane, traktowane jak Partner. Nie traktujecie Piesków jako "maszynki do zarabiania pieniędzy". Tym bardziej rozumiem, jak jest to bolesna sytuacja.
OdpowiedzUsuńNajgorsze zawsze jest to, że tego typu nieszczęścia dotykają najczęściej ludzi dobrych, sympatycznych, uczciwych. Bardzo podziwiam Was za determinację w dążeniu do celu, choć często wiatr wieje prosto w oczy (czasem bardzo dosłownie).
Trzymajcie się i nie poddawajcie się.
pozdrawiam
Edgar
Wspieramy was pozytywnymi myslami. Tak jak pisalam juz wczesniej mimo Ze odszedl za wczesnie to odejscie idealne. Umarl kochany robiac to do czego zostal stworzony. Bol jest zapewne okropny ale trzeba popatrzec Na to z roznych stron. Marta G
OdpowiedzUsuń