" - Czy wiesz - jeśli w coś wierzysz, możesz sprawić, że osiągalne stanie się to, co największe i co najbardziej szalone: możesz wpiąć się na wysokość ośmiu tysięcy metrów, możesz samotnie przepłynąć łodzią Atlantyk.
- Jeśli masz odpowiednie płuca.
- W końcu uda ci się wszystko - to, i wiele innych rzeczy. Tylko ludzie - ludzi nie możesz zmusić. Oni muszą cię zrozumieć. Ich serca i dusze nie są górami ani oceanem, są oczekującymi wyspami. Nadzieją i chwilą.
Czasem cię zrozumieją.
Naturalnie, nie każdy może wspiąć się na Mount Everest. Bo i po co? Może odkryje coś innego. Jakąś formułę. Jakieś dzieło sztuki. Może nawet samego siebie."
Kurt Diemberger " Góry i partnerzy"
poniedziałek, 27 czerwca 2011
sobota, 25 czerwca 2011
Wszystkiego najlepszego!
Dzisiaj mijają dokładnie trzy lata odkąd przyszły na świat nasze najmłodsze w całym stadzie psiaki: Ruka, Rasti, Balto, Kaksi i Bongo. Z tej okazji składamy im najserdeczniejsze życzenia zdrówka, beztroskich, szalonych zabaw ze swoimi psimi kumplami oraz wielu wspaniałych treningów, wypraw, wyścigów :)
A oto filmik z czasów szczenięcych naszej "piątki".
Dumna mama Anga ze swoimi maluchami
fot. Violetta





Tata piątki szczeniaków - Inari
Kacer z Kaksim
Czas niestety leci jak opętany i z małych szczeniaczków wyrosły już dawno uwielbiające bieganie prawdziwe psy zaprzęgowe, z którymi praca to czysta przyjemność. Widok psa, który po wielu błędach na początku swojej zaprzęgowej drogi biegnie wprost idealnie, wspaniale i z ogromną radością współpracuje z resztą psiaków z zespołu jest największą nagrodą dla maszera po latach jego ciężkiej pracy i opieki nad swoimi zwierzakami.
Balto
fot. Agnieszka Brzozowska
Rasti i Klein
Ruka
Bongo
Kaksi
Dzisiejsi solenizanci pochodzą z naszego drugiego i jak na razie ostatniego miotu. Planowaliśmy w tym roku odświeżenie stada, ale okazało się, że możemy stać się nowym domem dla siedmiu cudownych, doświadczonych Alaskan Husky, więc w tej sytuacji nie było sensu powiększać psiej rodzinki o kolejne maluchy.
Wszystkie urodzone w naszym kenelu psy zostały u nas, nigdy nie sprzedaliśmy żadnego szczeniaka, ani dorosłego husky i zawsze zanim zadecydujemy o powołaniu na świat nowych psich istnień wnikliwie analizujemy wszystkie za i przeciw. To się nazywa świadome macierzyństwo :)
W Polsce i na świecie niestety bardzo mało jest prawdziwych, odpowiedzialnych hodowców, dla których dobro psa i rasy byłoby najważniejsze. Najczęściej hodowla traktowana jest jako dobre źródło zarobku, a zwierzęta jak przedmioty są wykorzystywane i wyrzucane na śmietnik. To jest bardzo smutne, przerażające i godne potępienia, dlatego też aby nie powiększać ilości niechcianych i porzucanych psów postanowiliśmy nie rozmnażać naszych husky zarobkowo i w miarę możliwości pomagać zwierzakom adoptując je. Dla nas psy są przyjaciółmi i partnerami na ścieżkach naszego wspólnego życia. I polecamy wszystkim takie spojrzenie na psio-ludzkie relacje.
A oto filmik z czasów szczenięcych naszej "piątki".

fot. Violetta







Czas niestety leci jak opętany i z małych szczeniaczków wyrosły już dawno uwielbiające bieganie prawdziwe psy zaprzęgowe, z którymi praca to czysta przyjemność. Widok psa, który po wielu błędach na początku swojej zaprzęgowej drogi biegnie wprost idealnie, wspaniale i z ogromną radością współpracuje z resztą psiaków z zespołu jest największą nagrodą dla maszera po latach jego ciężkiej pracy i opieki nad swoimi zwierzakami.

fot. Agnieszka Brzozowska




Dzisiejsi solenizanci pochodzą z naszego drugiego i jak na razie ostatniego miotu. Planowaliśmy w tym roku odświeżenie stada, ale okazało się, że możemy stać się nowym domem dla siedmiu cudownych, doświadczonych Alaskan Husky, więc w tej sytuacji nie było sensu powiększać psiej rodzinki o kolejne maluchy.
Wszystkie urodzone w naszym kenelu psy zostały u nas, nigdy nie sprzedaliśmy żadnego szczeniaka, ani dorosłego husky i zawsze zanim zadecydujemy o powołaniu na świat nowych psich istnień wnikliwie analizujemy wszystkie za i przeciw. To się nazywa świadome macierzyństwo :)
W Polsce i na świecie niestety bardzo mało jest prawdziwych, odpowiedzialnych hodowców, dla których dobro psa i rasy byłoby najważniejsze. Najczęściej hodowla traktowana jest jako dobre źródło zarobku, a zwierzęta jak przedmioty są wykorzystywane i wyrzucane na śmietnik. To jest bardzo smutne, przerażające i godne potępienia, dlatego też aby nie powiększać ilości niechcianych i porzucanych psów postanowiliśmy nie rozmnażać naszych husky zarobkowo i w miarę możliwości pomagać zwierzakom adoptując je. Dla nas psy są przyjaciółmi i partnerami na ścieżkach naszego wspólnego życia. I polecamy wszystkim takie spojrzenie na psio-ludzkie relacje.
sobota, 18 czerwca 2011
Spotkania rozpoczęte
15-tego czerwca w Klubie Podróżnik w Warszawie mieliśmy ogromną przyjemność opowiedzenia o wyprawie Inarijarvi Expedition 2010, o przygotowaniach do niej oraz planach na przyszłość.
Bardzo dziękujemy wszystkim przybyłym za sympatyczną atmosferę i ciekawe pytania.
Osobne wyrazy wdzięczności należą się właścicielom Klubu, za to że mieliśmy okazję spotkać się z pasjonatami podróży w tak fajnym, klimatycznym miejscu.
mamy nadzieję jeszcze nie raz tam zawitać. I to najchętniej tym razem jako słuchacze.
W klubie ciągle coś się dzieje i można na organizowanych tam slajdowiskach podróżować po dosłownie całym świecie, a i przy okazji poznać świetnych ludzi.
Do zobaczenia zatem.
















Bardzo dziękujemy wszystkim przybyłym za sympatyczną atmosferę i ciekawe pytania.
Osobne wyrazy wdzięczności należą się właścicielom Klubu, za to że mieliśmy okazję spotkać się z pasjonatami podróży w tak fajnym, klimatycznym miejscu.
mamy nadzieję jeszcze nie raz tam zawitać. I to najchętniej tym razem jako słuchacze.
W klubie ciągle coś się dzieje i można na organizowanych tam slajdowiskach podróżować po dosłownie całym świecie, a i przy okazji poznać świetnych ludzi.
Do zobaczenia zatem.

















wtorek, 14 czerwca 2011
Warszawski Klub Podróżnik
Czas szybko przeleciał i spotkanie w Klubie Podróżnik już jutro!
Kolejny raz serdecznie zapraszamy. Mamy nadzieję, że będzie ciekawie, że trema nie popsuje opowieści, a uczestnicy dowiedzą się o kolejnym sposobie na przeżycie swojego czasu w naszym wielkim świecie.
Zapraszamy serdecznie.
Kolejny raz serdecznie zapraszamy. Mamy nadzieję, że będzie ciekawie, że trema nie popsuje opowieści, a uczestnicy dowiedzą się o kolejnym sposobie na przeżycie swojego czasu w naszym wielkim świecie.
Zapraszamy serdecznie.
środa, 8 czerwca 2011
Femundlopet 2012
Femundlopet to pod względem ilości zaprzęgów największy długodystansowy wyścig na świecie. Rozgrywany jest na dwóch dystansach 400 i 600 kilometrów.
Start i meta wyścigu znajduje się w Roros, w środkowej części Norwegii.
Raz do roku to zabytkowe, wpisane na światową listę UNESCO miasto, staje się światowym centrum mushingu.
W tym roku na starcie stanęło 180 zaprzęgów z 16 krajów!
Nigdy jeszcze na starcie tego rozgrywanego od 22 lat wyścigu nie pojawił się żaden Polak.
3. lutego 2012 może się to zmienić.
Nasze dwa zaprzęgi już rozpoczęły przygotowania. Trenujemy, planujemy i szukamy pieniędzy na to przedsięwzięcie.
Po raz pierwszy nadarza się okazja, aby Polacy dołączyli do elitarnej grupy długodystansowców. I to od razu dwoje Polaków.
Syberiada wie jak się przygotować do startu, wie jak sobie w takim wyścigu poradzić.
Nasze zaprawione w "boju" psy także to potrafią!
Poszukujemy wsparcia w tym dziele. Opłaty startowe, badania psów na obecność przeciwciał wścieklizny wymagane przy wjeździe do Norwegii, paliwo, noclegi i środki na cały okres przygotowawczy to spore pieniądze, które musimy zdobyć. Nie damy rady jednak zrobić tego sami. Potrzebujemy pomocy sponsorów. Dlatego jeśli chcecie wziąć udział w tym historycznym wydarzeniu, a zarazem osiągnąć swój własny cel marketingowy za naszym pośrednictwem, to zapraszamy do współpracy.
Start i meta wyścigu znajduje się w Roros, w środkowej części Norwegii.
Raz do roku to zabytkowe, wpisane na światową listę UNESCO miasto, staje się światowym centrum mushingu.
W tym roku na starcie stanęło 180 zaprzęgów z 16 krajów!
Nigdy jeszcze na starcie tego rozgrywanego od 22 lat wyścigu nie pojawił się żaden Polak.
3. lutego 2012 może się to zmienić.
Nasze dwa zaprzęgi już rozpoczęły przygotowania. Trenujemy, planujemy i szukamy pieniędzy na to przedsięwzięcie.
Po raz pierwszy nadarza się okazja, aby Polacy dołączyli do elitarnej grupy długodystansowców. I to od razu dwoje Polaków.
Syberiada wie jak się przygotować do startu, wie jak sobie w takim wyścigu poradzić.
Nasze zaprawione w "boju" psy także to potrafią!
Poszukujemy wsparcia w tym dziele. Opłaty startowe, badania psów na obecność przeciwciał wścieklizny wymagane przy wjeździe do Norwegii, paliwo, noclegi i środki na cały okres przygotowawczy to spore pieniądze, które musimy zdobyć. Nie damy rady jednak zrobić tego sami. Potrzebujemy pomocy sponsorów. Dlatego jeśli chcecie wziąć udział w tym historycznym wydarzeniu, a zarazem osiągnąć swój własny cel marketingowy za naszym pośrednictwem, to zapraszamy do współpracy.
poniedziałek, 6 czerwca 2011
czwartek, 2 czerwca 2011
Długie dytanse cz. 3
Czas już powiedzieć czym tak naprawdę są długie dystanse. Co w nich jest takiego pociągającego, że uprawiamy właśnie taką formę mushingu.
Odpowiedź jest w zasadzie dość prosta. Na szlaku, kiedy jedziemy sami z psami mamy idealną okazję do bycia z naturą, czucia ją dosłownie przez pory skóry.
Aby dojechać do końca musimy się z nią zgrać, zjednoczyć z jej siłami. Dostroić do niej i zapomnieć się w pokonywaniu przestrzeni. Żyć rytmem biegu.
Trzy godziny bezustannego posuwania się naprzód, dwadzieścia minut przerwy na przekąskę i znowu dwie godziny do przodu. Po takim odcinku musimy zatrzymać się na dłużej. Psy straciły sporo energii, więc muszą dostać porządny posiłek i parę godzin pospać. Stoimy tym razem pięć godzin.
Psy śpią, a my przygotowujemy im jedzenie. Musi być tłuste i jak najbardziej mokre, bo psiaki tracą mnóstwo wody w trakcie biegu.
Przygotowanie karmy zajmuje dobrą godzinę. Potem dajemy ją psom. Po jedzeniu śpią dalej, my też mamy chwilę na odpoczynek dla siebie.
Wreszcie ruszamy w dalszą drogę. Czeka nas następne pięć godzin biegu, a po nim kolejne pięć godzin odpoczynku. Wpadamy w tym rytmie w trans, wiele rzeczy wykonujemy automatycznie. Bieg, odpoczynek, bieg. Kwintesencja długiego dystansu. Ten rytm pozwala nam przejechać przynajmniej 160 km w ciągu doby! Czasem prawie 200. To doskonałe tempo. Pozwala liczyć na dobry wynik.
Zanim jednak psy będą w stanie tak biegać, musimy wykonać z nimi ogrom pracy w czasie treningów. Trening siłowy na początku sezonu daje bazę do późniejszej pracy nad wytrzymałością. W trakcie treningów trzeba przebiec około 2-2,5 tys. kilometrów. Taki dystans wydaje się optymalny.
Tak wykonana praca na treningach pozwala potem cieszyć się fantastycznym rytmem pracy na trasie wyścigu i liczyć na dobre miejsce w stawce wielu zaprzęgów.
Odpowiedź jest w zasadzie dość prosta. Na szlaku, kiedy jedziemy sami z psami mamy idealną okazję do bycia z naturą, czucia ją dosłownie przez pory skóry.
Aby dojechać do końca musimy się z nią zgrać, zjednoczyć z jej siłami. Dostroić do niej i zapomnieć się w pokonywaniu przestrzeni. Żyć rytmem biegu.
Trzy godziny bezustannego posuwania się naprzód, dwadzieścia minut przerwy na przekąskę i znowu dwie godziny do przodu. Po takim odcinku musimy zatrzymać się na dłużej. Psy straciły sporo energii, więc muszą dostać porządny posiłek i parę godzin pospać. Stoimy tym razem pięć godzin.
Psy śpią, a my przygotowujemy im jedzenie. Musi być tłuste i jak najbardziej mokre, bo psiaki tracą mnóstwo wody w trakcie biegu.
Przygotowanie karmy zajmuje dobrą godzinę. Potem dajemy ją psom. Po jedzeniu śpią dalej, my też mamy chwilę na odpoczynek dla siebie.
Wreszcie ruszamy w dalszą drogę. Czeka nas następne pięć godzin biegu, a po nim kolejne pięć godzin odpoczynku. Wpadamy w tym rytmie w trans, wiele rzeczy wykonujemy automatycznie. Bieg, odpoczynek, bieg. Kwintesencja długiego dystansu. Ten rytm pozwala nam przejechać przynajmniej 160 km w ciągu doby! Czasem prawie 200. To doskonałe tempo. Pozwala liczyć na dobry wynik.
Zanim jednak psy będą w stanie tak biegać, musimy wykonać z nimi ogrom pracy w czasie treningów. Trening siłowy na początku sezonu daje bazę do późniejszej pracy nad wytrzymałością. W trakcie treningów trzeba przebiec około 2-2,5 tys. kilometrów. Taki dystans wydaje się optymalny.
Tak wykonana praca na treningach pozwala potem cieszyć się fantastycznym rytmem pracy na trasie wyścigu i liczyć na dobre miejsce w stawce wielu zaprzęgów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)