
Wszystko to spowodowało,że dzisiejszy wolny dzień poświęciliśmy na oddawanie się największej pasji Kacperka-wędkarstwu.
Musherom jednak to nie straszne.Twardo siedzieliśmy na swych pozycjach i czekaliśmy na pierwsze branie.Deszcz przestał padać,po jakimś czasie zaczął siąpić znowu,a brań jak nie było,tak nie ma!Przypomniało nam się stare powiedzenie,że "tutaj,to tylko ryby nie biorą".
Na dodatek wszędzie wokół wyskakiwały z wody jakby sobie z nas kpiły.Jedna nawet wyskakując uderzyła w spławik Kacpra.Jakby tego było mało co jakiś czas, któraś z krążących nad nami rybitw wyciągała z wody rybę.Ich skuteczność w połowach była stu procentowa!Nasza żadna.
Dlatego mamy takie nietęgie miny na zdjęciu,które zrobiła nam Daria.
Zaliczyliśmy fajny dzień,złowiliśmy kilka ryb,a mama Daria zrobiła nam "kilka zdjęć".
