niedziela, 22 lutego 2015

Lapońska Odyseja



Pięć lat temu rozpoczynaliśmy naszą Lapońska Odyseję. Jej pierwszym aktem była wyprawa Inarijarvi Expedition 2010. Kolejnym miał być start w pięćsetkilometrowym Finnmarkslopet. Wyprawa się udała, start już mniej.
Kolejne lata upływały na próbach ukończenia wyścigu, lecz zawsze coś stawało na przeszkodzie. Los rzucał kłody pod nogi, nie szczędził przeciwności. Mijały lata, przybywało doświadczeń, ale w sprawie wyścigu nic nie szło do przodu. Zbyt dużo było w naszych działaniach chaosu i przypadkowości. Zaplanowany i zrealizowany był tylko zawsze trening. Na tym znamy się najlepiej, więc to nam wychodziło. Cała reszta, czyli pozyskiwanie funduszy na realizację planów, leżało kompletnie. I to musi się zmienić! Radykalnie.

Postanowiliśmy, że albo wejdziemy z naszym sportowym mushingiem na całkowicie profesjonalne tory, albo kończymy przygodę z nim. I to definitywnie. Nie jesteśmy ludźmi stworzonymi do działania na pół, czy właściwie na ćwierć gwizdka. Interesują nas wyłącznie najwyższe cele. Dość się już bawiliśmy w mushing. Chcemy być w nim najlepsi! A przynajmniej mieć na to szansę.

Wyprawa z 2010 roku miała być kamieniem milowym naszej kariery zaprzęgowej. Nie stała sie nim z różnych względów. Madialną klapę spowodowała tragedia smoleńska, która wydarzyła się wtedy, kiedy naszą wyprawą miały zająć się media. Nie zajęły, z oczywistych powodów.
Teraz, po pięciu latach, zaczynamy jakby wszystko od nowa. Jeszcze raz organizujemy wyprawę. Jeszcze raz w ten sam rejon Laponii. Jeszcze raz nagłośnimy wyprawę w mediach. Może tym razem nie wydarzy się nic, co mogłoby nasze plany przekreślić.
13 marca 2015 rozpoczynamy raz jeszcze naszą Lapońską Odyseję. Choć raczej to dalszy jej ciąg. Ona trwa już od pięciu lat, a plany mamy jeszcze co najmniej na cztery kolejne. Jak u Odysa. On też błądził 9 lat zanim wrócił do domu. Nie był to niestety powrót szczęśliwy. Może jednak nasz będzie?

Jakie będą te następne cztery lata? Projekt na nie ogłosimy zaraz po powrocie z wyprawy. Jej, mamy nadzieję, sukces będzie znakomitym otwarciem projektu, który chcemy realizować z maksymalnym rozmachem. No, ale o tym zaraz po wyprawie.

niedziela, 15 lutego 2015

Femundlopet odwołany

Nasza relacja z wyścigu Femundlopet nie będzie miała dalszego ciągu. Wyścig bowiem został odwołany. Przyczyną tego stały się katastrofalne warunki pogodowe.
Bardzo silny wiatr towarzyszył zaprzęgom już podczas startu w Roros. Silny wiatr to nic nowego na trasach położonych w górach, czy na dalekiej północy. Ten jednak rósł w siłę z każdą godziną. A do tego przynosił ze sobą ogromne opady śniegu. Opady tak wielkie, że wiele zaprzęgów miało poważne problemy z przebijaniem się przez jego zwały.

Zespoły z 600 km walczyły o życie gdzieś w górach pomiędzy punktami kontrolnymi. 400 km zatrzymano w pierwszym checkpoincie Tufsingdalen. Miały tam czekać na poprawę warunków, które jednak nie nadeszły.

Zawodnicy startujący na 600 km to doświadczeni maszerzy, więc sobie jakoś tam radzili. Wykorzystywali wszelkie okazje terenowe, aby się ze swoimi psami w nich ukryć. Przydatne w takich sytuacjach może się okazać dosłownie wszystko, co może dać ochronę przed wiatrem. Może to być jakikolwiek budynek, szopa, szałas, wiata. Mogą to być przewrócone drzewa, skały, uskoki terenu.

Znacznie większy problem był, przynajmniej dla organizatorów, z juniorami. 15-17 latkowie startowali na dystansie 200 km. Ich także burza dopadła w górach. Przez ponad dobę z trójka z nich nie było kontaktu. Ratownicy na skuterach śnieżnych nie mogli ich odnaleźć. W końcu jednak im się to udało. Znaleźli juniorów w zaskakująco dobrej formie. Tym razem wszystko zakończyło się szczęśliwie, zarówno dla nastoletnich zawodników jak i dorosłych.
Było jednak bardzo trudno i niebezpiecznie.
Rzadko kiedy jest aż tak źle, że wyścig może zostać odwołany. Tym razem właśnie tak było.

Długodystansowe wyścigi psich zaprzęgów to zajęcie ekstremalne. W swej trudności mające wiele wspólnego z himalaizmem, czy Rajdem Dakar. Mushing jest wspaniały, jest piękny, ale też jest niezwykle trudny i niebezpieczny. I właśnie dlatego warto go uprawiać. Tegoroczny Femundlopet pokazał nam to wszystko.

sobota, 7 lutego 2015

Femundlopet

W piątek w południe ruszył wyścig Femundlopet w Norwegii. Pierwsze na trasę wyruszyły zaprzęgi na dystansie 600 km. W sobotę pójdzie 400. Za rok mamy nadzieje też tam być.
http://rs.femundlopet.no/race/results/status.jsp?rid=49

Najszybsze zaprzęgi mają już, w sobotę rano, 1/3 trasy za sobą. W tym momencie prowadzi Sigrid Ekran. Dotarła do punktu kontrolnego Sovollen na 208 km w niespełna 20 godzin! Tempo zaprzęgów jest nieprawdopodobne.
W tej chwili w Savollen jest już i odpoczywa 15 zaprzęgów. Między Sigrid a czwartym Petterem Jahnsenem jest zaledwie 28 minut różnicy. Ten wyścig dopiero się rozkręca.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Mushing Team Poland



Najwyższy czas napisać co nieco o projekcie, który nosimy w głowie od 2009 roku. To wtedy, stojąc u progu naszych zmagań z długimi dystansami, pomyśleliśmy, że warto byłoby stworzyć taki właśnie Team Poland. Zespół maszerów i ich psów chętnych do walki na najdłuższych dystansach w Europie, a może i dalej.
Zwróciliśmy się z tą propozycją do jednego z maszerów, Maćka Słomińskiego, który jak się wtedy wydawało też miał sportowe plany. Jak widać nic z tego nie wyszło. Team Poland wtedy nie powstał.

Minęło kilka lat, a pomysł wciąż tłukł się w naszych głowach. Pomyśleliśmy, że przecież taki zespół to nie musi być nie wiadomo ile zaprzęgów. Dotarło do nas także, że już jeden zaprzęg i ludzie pracujący przy nim, maszerzy, pomocnicy, weterynarze, słowem wszyscy, którzy w jakis tam sposób pracują na sukces tego zespołu, to właśnie jeden team. Mushing Team Poland. Tak powstał ten projekt.
Jego założeniem jest zakończenie wreszcie amatorskiego rozdziału naszych prób na długich dystansach i kompletne sprofesjonalizowanie, co za słowo, całego procesu tworzenia polskiego teamu.
Musimy skończyć z przypadkowością, z wątpliwościami do ostatniej chwili, czy w ogóle gdzieś pojedziemy, czy nie. Musimy skończyć z permanentnym brakiem pieniędzy, musimy wreszcie obciąć zbędne koszty i wyeliminować robienie rzeczy niepotrzebnych.

Projekt Mushing Team Poland może wszystko zmienić. Może wprowadzić do naszego życia zupełnie nową jakość. Wreszcie może stać się sukcesem wszystkich tych, którzy nam dopingują i trzymają za nas kciuki.
Wiele pracy przed nami, w której wszyscy mogą jednak nam pomóc. Po pierwsze będziemy zdobywać patronaty honorowe i medialne. Po drugie musimy znaleźć sponsorów. Bez nich ten projekt nie ma żadnych szans. nie ma co się łudzić, że damy bez nich radę. Projekt zawiera w sobie starty w najdłuższych wyścigach na świecie. Tu nie ma możliwości ogarnięcia tego bez wsparcia sponsorów. Dlatego to tak naprawdę najważniejszy punkt projektu. Jeśli zdobędziemy fundusze, to resztę też ogarniemy. Potrafimy ciężko pracować, wielogodzinne treningi to dla nas przyjemność, a i na samych wyścigach znamy się już co nieco.
Projekt, ze szczegółami, przedstawimy kiedy będziemy już do tego gotowi. Wciąż pracujemy nad jego szczegółami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...