czwartek, 29 września 2011

Uroki jesieni


Treningi, budowa kojców oraz całe mnóstwo zajęć związanych z normalnym życiem psio-ludzkiej rodziny powoduje, że nasze dni wypełnione są po brzegi, zawsze jednak znajdziemy chwilę na mały spacer po lesie, który o tej porze roku urzeka swoim wyjątkowym pięknem i różnorodnością kolorów.

Wrzesień jest według nas najwspanialszym miesiącem do uprawiania wszelkich aktywności outdoorowych. Stabilna pogoda, niesamowite widoki, możliwość spotkania w lesie jeleni, saren, dzików, smaczne podgrzybki, kurki i borowiki, które ostatnio zbieraliśmy podczas treningu z psami :) są niewątpliwym atutami września. To właśnie teraz jest najlepszy czas, aby w komfortowych warunkach przeżyć niesamowitą przygodę, jaką jest wycieczka psim zaprzęgiem. Harmonijna praca psów oraz las widziany z perspektywy zaprzęgowego wózka to wyjątkowe i niezapomniane doświadczenie.

Jutro upływa ostatni dzień naszej wrześniowej promocji http://www.syberiada-adventure.com/pl/scenariusze-oferta-dla-osob-i-firm/husky-adventure - piękna Polska Złota Jesień czeka i mamy nadzieję, że październik okaże się równie cudowny co wrzesień:)

 Fot. Agnieszka Brzozowska

 Fot. Agnieszka Brzozowska

 Fot. Agnieszka Brzozowska
















niedziela, 25 września 2011

Trening czyni mistrza!

We wrześniu rozpoczęliśmy regularne przygotowania do sezonu wyścigowego i wycieczkowego. Zarówno jedna jak i druga aktywność potrzebuje właściwego przygotowania psów i nas. Odpowiednio niskie temperatury we wrześniu pozwoliły rozpocząć systematyczny trening.

Najważniejsze na tym etapie jest rozbieganie psów po letniej przerwie. Jeździmy teraz na ósemkach psów, pokonując na jednym treningu od 5 do 20 kilometrów. Nie obciążamy dodatkowo wózków, a o tempie biegu decydują psy.

Uformowały się też dwa psie zespoły, z którymi pojedziemy do Norwegii. Jeden zaprzęg to alaskan husky Dante, Tanda, Anga, Zuza, Arina, Nikola, Pips i Dedee.
Drugi zaprzęg to w tej chwili alaskan i siberian husky Klejn, Rasti, Sami, Balto, Lego, Bongo, Inari, Mumin.
W rezerwie do drugiego zaprzęgu pozostają jeszcze Saba i Luna.
Planujemy też w najbliższym czasie wzmocnienie drugiego zaprzęgu nowymi psami z Czech.

Alaskany są już w tej chwili w dosyć wysokiej formie i bardzo nas to cieszy. Natomiast w drugim zaprzęgu niestety faceci myślą głównie o cieczce ich koleżanek i w związku z tym nie za bardzo mają głowę do pracy. Biegają jednak przyzwoicie, więc pewnie kiedy tylko miną cieczki to chłopaki wrócą do odpowiedniej dyspozycji.

Sezon dopiero się rozpoczyna, więc jest zdecydowanie za wcześnie na jakieś sensowne wnioski. Faktem jednak jest, że zaprzęg alaskanów to prawdziwa torpeda. Biegają fantastycznie skoncentrowane i pewne. Można przejechać 20 km nie odzywając się do nich i nie zatrzymując zaprzęgu z powodu zaplątanych lin czy czegoś podobnego.
Siberiany to jednak inna bajka. Zawsze traciły głowy w cieczce i w tym okresie trening z nimi to nie jest prosta sprawa, jednak kiedy wrócą do swojego normalnego biegania to będzie ono także na wysokim poziomie. Wszak te psy to weterani Inarijarvi Expedition 2010, więc wiedzą jak biegać na długich dystansach!

środa, 21 września 2011

Plac budowy

Trochę nam się wydłuża budowa kojców, ale musieliśmy poważnie zająć się treningiem. Nie za bardzo daje się połączyć bycie maszerem i budowlańcem zarazem.
Powoli mimo wszystko psi dom pnie się do góry, a w wolnych chwilach zaliczamy porządne treningi i odkrywamy okolicę.

Bory Tucholskie powalają swoim ogromem i pięknem. Tutaj są naprawdę wymarzone warunki do psiego treningu i jazdy konnej. Daria jeździ od dziecka konno, więc i Krzysztof będzie musiał na stare lata się nauczyć. Chcemy jednak najpierw skończyć ciężką pracę budowlaną, aby móc spokojnie dosiąść koni.

Zmieniliśmy też koncepcję kojców w trakcie ich budowy. Wszystko będzie teraz zrobione tak, abyśmy zaoszczędzili maksymalnie czas pracując z psami. Zmiana koncepcji też nie przyspiesza końca robót. Teraz psy będą miały oprócz boksów spory kawałek mini wybiegu, który będą mogły spokojnie używać jako toalety.

Poniżej parę fotek z budowy. Oj przydałby się ktoś do pomocy:)





wtorek, 13 września 2011

Konie i psy

Kiedy podjęliśmy decyzję o przeprowadzce do Śliwiczek, mieliśmy w zasadzie jedną poważną wątpliwość. Jak konie będą reagować na psy i odwrotnie.
Psy zaprzęgowe jak wiadomo to łobuzy czystej próby i różne pomysły pojawiają się w ich głowach, a na dodatek wcześniej nie miały tak bezpośredniego kontaktu z innymi zwierzakami jak tutaj.

Mieszkają kilkanaście metrów od koni, każdy trening rozpoczyna się od przejścia obok miejsca gdzie wykładamy koniom siano, a ponadto pierwsze kilkaset metrów biegu odbywa się wzdłuż ogrodzenia pastwiska.

Psy kiedy pierwszy raz pojawiły się Śliwiczkach, jak to mają w zwyczaju, głośno i długo wyły, tak aby nikt w okolicy nie miał wątpliwości kto pojawił się we wsi.
W trakcie tego przedstawienia konie stały spokojnie i przyglądały się z nie małym zaciekawieniem całej akcji. Potem jeszcze w ciągu dnia sprawdzały, co też dzieje się u psów. Kiedy dotarło do nich, że zaprzęgowce nie są dla nich zagrożeniem, spokojnie przeszły nad kwestią psów do porządku dziennego.

Tak było do pierwszego treningu.
Kiedy zapinaliśmy alaskany do wózka, zaciekawienie koni znów weszło na szczyty. Stały w bezpiecznej odległości i przyglądały się całej akcji.
Psy jak to psy, kiedy mają biec nie zwracają uwagi na nic dookoła. Ich uwaga całkowicie skupiona jest na drodze przed nimi i wszystko inne mają gdzieś!

Wróciliśmy z tego pierwszego biegu i zaczęliśmy przygotowywać następne psy. Teraz konie już nie wytrzymały i niemal wszystkie podeszły do samego ogrodzenia, aby z odległości 2-3 metrów przyglądać się całej akcji. Żadnego lęku, czysta ciekawość.

Na drugi dzień sytuacja rozwinęła się jeszcze bardziej i kiedy w ostatnich blaskach zachodzącego słońca wracaliśmy z treningu, to konie po prostu galopowały obok nas za swoim ogrodzeniem. Widok był absolutnie fantastyczny! Podniesione w górę ogony, zadarte głowy, postawione uszy. Znakomity popis końskiej witalności i piękna w czystej postaci!

W Śliwiczkach nie tracimy czasu na oglądanie telewizji, tutaj natura daje taki pokaz, że najchętniej przebywalibyśmy cały czas wśród koni i psów.
Uwielbiamy siedzieć obok koni i patrzeć jak spokojnie jędzą siano, czuć ich zapach. Zanurzyć się w poukładanym świecie zwierząt i chłonąć jego harmonię. To jest wspaniałe, że możemy być częścią tego świata.

sobota, 10 września 2011

Jak zbudować kojce?

W komentarzu do jednego z ostatnich postów padło pytanie jak wyglądają nasze kojce i jaki mamy na nie pomysł.

Te, w których obecnie mieszkają nasze psy budowaliśmy jakieś 8 lat temu, więc są wypadkową naszej ówczesnej wiedzy i doświadczenia.
Trzy ściany i dach, posadzone na betonowej posadzce. Beton daje się łatwo sprzątać, nie nasiąka, dzięki czemu nie trzyma nieprzyjemnego zapachu.
Ściany z desek, a przedziałki pomiędzy boksami na metr od posadzki także z desek, a powyżej z siatki. W każdym boksie jedna spora buda. Dwa psy w boksie. Rozmiary boksów to 2,7m do 3,7m długości na 1,8m szerokości. Wysokość 1,7m z tyłu i 2,1 z przodu przy bramce. Taka wysokość pozwala nam na wygodne sprzątanie.

Od czoła siatka 1,8 m i takiej samej wysokości bramki.
Ważna wskazówka - bramki warto osadzić na takiej wysokości, aby wygodnie wepchnąć pod nią miskę z jedzeniem. Nie musimy wtedy wchodzić do boksów podczas karmienia psów. Bardzo zaoszczędza nam to czas w trakcie karmienia. Zwłaszcza kiedy mamy więcej psów.

Wszystkie psy ponadto maja dostęp do sporego, ogrodzonego wybiegu. W starym domu miały go ok. 1000m2.

Te kojce spisywały nam się znakomicie do pewnego momentu. Otóż po latach życia z psami okazało się, że kojce powinny wyglądać nieco inaczej. Z takiego kojca jakie mamy musimy psy wypuszczać na wybieg kilka razy dziennie. Przynajmniej rano, w południe, wieczorem i po karmieniu. Wszystko to zbytnio nie absorbuje, przynajmniej do momentu kiedy zaczynamy ostro trenować i pracować. Wtedy zaczyna na wszystko brakować czasu. A kiedy dopadnie nas jeszcze jakaś choroba, no to mamy już prawdziwy problem.

Dlatego po latach doszliśmy do wniosku, że najlepsze kojce to takie, które wymagają od nas najmniej pracy. Czyli, grodzimy siatką kwadrat 4x4, w jednym z rogów montujemy podest z desek, można w tym rogu postawić także dwie drewniane ściany. Zadaszamy ten róg, np. dwoma płytami onduliny o wymiarach 2x0,9 m, na podeście stawiamy budę i dom dla dwóch psów mamy gotowy. W takim kojcu psy bez wypuszczania na wybieg mogą siedzieć długo, pod warunkiem regularnego sprzątania. Do tego ogrodzony wspólny dla wszystkich psów wybieg.

W naszym wypadku jest to rozwiązanie idealne. Często gdzieś wyjeżdżamy, a wtedy z psami zostaje kuzyn Marek. Musi psy wypuszczać powiedzmy 3 razy dziennie na wybieg. Kilka jednak psiaków jakoś do Marka, ani do innych ludzi nie może się przekonać. Jeśli je wypuści to łobuzy już do niego nie wrócą, więc tych psów nie wypuszcza. A my zamiast spokojnie gdzieś tam robić swoje martwimy się tym, że one siedzą zamknięte.
Poza tym Marek nie zawsze może i musi z psami zostać ktoś, kto nie ma z nimi kontaktu na co dzień. Wtedy siedzą wszystkie, niestety.

Teraz w Śliwiczkach goni nas czas, więc stawiamy te same kojce, które mieliśmy w Dąbiu. Jednak jak się tylko ogarniemy, to będziemy robić nowe 4x4.

Jak postawimy kojce, bo na razie leżą jeszcze rozebrane to damy ich zdjęcia.

czwartek, 8 września 2011

Kojce

Przez ostatnie dwa dni rozbieraliśmy nasze kojce w Dąbiu. To był symboliczny moment, kiedy zaczęliśmy demontaż tego co zbudowaliśmy kilka lat temu. Wtedy mieliśmy nadzieję na ciekawe życie, spełnienie marzeń itd. Eksperymentowaliśmy i uczyliśmy się wszystkiego od podstaw.
Dzisiaj już mamy to wymarzone ciekawe życie, już nie musimy eksperymentować, ale nadal się uczymy. Życie ze zwierzętami ciągle przynosi nowe sytuacje i emocje.

Teraz mamy już komplet ścian i dachów przewieziony do Śliwiczek. Pozostaje tylko to wszystko postawić na nowo. Tylko...

Tymczasem ochłodziło się i rozpoczynamy treningi. Ostatnie dni były zbyt parne i ciepłe, aby myśleć o bieganiu z psami, ale od wczoraj sytuacja zmieniła się diametralnie, więc zaczynamy. Przygotowania do nadchodzącego sezonu ruszą za chwilę pełną parą. Po to przecież tu jesteśmy.

Do końca września damy psom zwyczajnie się rozbiegać. Rozciągnąć mięśnie, powrócić do wysokiej aktywności po letnim lenistwie.
W październiku natomiast dołożymy do tego trening siłowy w małych zaprzęgach.
Możecie w tym wszystkim uczestniczyć biorąc udział w naszych wycieczkach, które są dla nas źródłem finansów niezbędnych do prowadzenia działalności, ale zarazem świetnym treningiem przed zawodami. Zapraszamy na stronę .

W Śliwiczkach są genialne warunki do organizowania wycieczek. Wielkie, piękne lasy, rzeki malowniczo wijące się wśród nich, a za chwilę już dosłownie wspaniała Złota Polska Jesień, która tutaj wprost powala. Można już rezerwować terminy i szczerze mówiąc nie ma na co z tym czekać, bo i czas i ilość miejsc ograniczone.

No cóż, to by było na tyle, idziemy stawiać kojce:)

wtorek, 6 września 2011

Bory Tucholskie

No i wylądowaliśmy ostatecznie w Śliwiczkach. 3km od Śliwic, 18km od Czerska, 36km od Świecia nad Wisłą, 80km od Bydgoszczy i 100km od Trójmiasta. Z Warszawy 300.

Miejsce fantastyczne, krótko mówiąc. Największy zwarty kompleks leśny w Polsce dookoła, malownicza Wda 3 km od domu, atrakcyjne turystycznie miejsca wszędzie wokół.
A do tego zwierzaki. 32 psy i 9 koni, a i jeszcze Paco, psi terapeuta, który zamieszkał z nami. Paco jest labradorem i pracuje z chorymi dziećmi w czasie wakacji.

Mamy mnóstwo pracy, musimy jeszcze przenieść kojce z naszego starego domu i postawić je od nowa w Śliwiczkach. Pewnie potrwa to jeszcze kilka dni, ale opanujemy tę sytuację:) Zajmujemy się psami, końmi i czekamy na koniec robót, żebyśmy mogli spokojnie zabrać się za zaprzęgową robotę.

Od dzisiaj mamy też wreszcie internet. Wolny co prawda, ale jakoś chodzi, więc wracamy do świata żywych.
















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...